czwartek, 26 lutego 2009

Pokochać kryzys ?


Boisz się recesji w którą wkracza cały świat ? A może jednak nie ma czego? Kryzys można pokochać! Dlaczego??

1.Znów zacznij jadać posiłki razem z rodziną. Zamiast wydawać pieniądze na niezdrowe fast foody lepiej przyrządźcie coś samemu w domu. Wyjdzie taniej, a poza tym zobaczysz że po pewnym czasie cała rodzina lepiej się do siebie zbliży.



2. Tankuj do pełna!
Zazwyczaj w okresie spowolnienia ceny surowców w tym ropy i benzyny spadają. Masz wreszcie możliwość poczucia komfortu tankowania do pełna! Teraz zamiast płacić prawie 5zł za litr wydasz tylko ok. 3,20zł. Zostanie jeszcze na płyn do spryskiwaczy ;]

3. Mniej spamu w skrzynkach! W związku ze spowolnieniem firmy wydają mniej pieniędzy na reklamę. Część z nich niestety zbankrutuje, a na ich miejsce nie powstaną tak szybko nowe. Tymczasem możesz cieszyć się skrzynką mailową bez natrętnego spamu.

4. Wykorzystuj zniżki. W okresie recesji spada skłonność do zakupów. Aby zachęcić ludzi do wydatków firmy rozdają darmowe kupony pozwalające obniżyć kwotę do zapłaty. Zbieraj takie okazje! Możesz dzięki nim wiele zaoszczędzić. Tylko pamiętaj, aby kupować to co jest Ci potrzebne, bo to nie czas na zbędne wydatki !

5. Koniec z kanapowym leniem! Możesz przecież ćwiczyć bez chodzenia na siłownię. Zamiast jeździć do pracy samochodem, w wakacje przesiądź się na rower. A zamiast siedzieć przed telewizorem i zajadać chipsy lepiej wybierz się na spacer. Będzie to zdrowsze dla Twojego organizmu i pozwoli oszczędzić koszt karnetu na siłownię

6. Nie masz samochodu? Teraz kupisz go taniej! I wcale nie mówię tu o nowym, ale używanym. W okresie kiedy gospodarka zwalnia coraz więcej ludzi ma problemy finansowe i często muszą się pozbyć swoich samochodów. Może i nie ma się z czego cieszyć, ale jeśli myślałeś o kupnie auta to właśnie jest wymarzony czas nabyć samochód o przystępnym stosunku jakości do ceny.

7. Myślałeś o własnym biznesie? Nie zastanawiaj się dłużej tylko zaczynaj!
Microsoft, Hewlett-Packard i Disney – wszyscy oni zaczynali gdy na świecie panował kryzys. Czemu im się tak powiodło? Spowolnienie gospodarcze to świetny moment do startu! Pensje i czynsze są niskie, więc możesz zatrudnić specjalistów i wynająć lokalizację, na które wcześniej nie byłoby Cię stać. A jeśli Twój pomysł jest naprawdę dobry i Twoja firma przetrwa te trudne czasy to w okresie lepszej koniunktury nic nie stanie jej na drodze do sukcesu.

8. Masz działkę? Zacznij ją uprawiać! Zyski będą podwójne. Po pierwsze Twoja aktywność fizyczna będzie najlepszym wzmocnieniem Twojej tężyzny fizycznej i pomaga w walce z chorobami serca, nadciśnieniem, osteoporozą i otyłością. A dodatkowo będziesz miał świeże i zdrowe warzywa i owoce z Twojej działki. No i nie wydasz na nie aż tyle pieniędzy co kupując w sklepie.

9. Mogą otworzyć się przed Tobą nowe perspektywy. Tak, to nie żarty! To w okresie recesji masz więcej czasu na zastanowienie się nad swoim życiem. Wykorzystaj ten czas najlepiej jak potrafisz.

Sam widzisz że nie taki diabeł straszny jak go malują. Im szybciej zaczniesz czerpać z życia to co najlepsze, tym szybciej staniesz się szczęśliwy niezależnie od koniunktury.

Inspiracją był wpis.

PS. Bank Pocztowy obniżył oprocentowanie lokaty Killer na 7% i zwiększył kwotę minimalną na 2 000 zł, przez co nie da się uniknąć podatku Belki. Teraz ewentualna optymalna kwota tej lokaty to 3 900 zł i oprocentowanie efektywne 6,06% Jak widać czas na aktualizację listy najlepszych lokat! Już niebawem :-)

poniedziałek, 23 lutego 2009

Zacznij oszczędzać razem ze mną!

Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale oszczędzanie to pewna umiejętność. Mam nadzieję, że zgodzisz się też, że mniejsze znaczenie ma to ile zarabiasz, bo można mieć duże dochody i jeszcze większe długi.


Dopóki mieliśmy wzrost gospodarczy ludzie mogli pozwolić sobie na wszystko, gdyż pracy było aż nadto, pensje rosły a dostęp do kredytów był naprawdę łatwy. Teraz to się zmienia i coraz częściej martwimy się o swoją przyszłość. A czy nie bylibyśmy spokojniejsi, gdybyśmy mieli odłożone parę groszy na czarną godzinę? Dziś postanowiłem zachęcić Cię do tego, abyś zaczął oszczędzać.

Powiesz pewnie, że nie zarabiasz dostatecznie dużo, aby móc wygospodarować jeszcze dodatkowe parę złotych ze swojego portfela. Nawet nie wiesz jak się mylisz! Na początek spróbuj odkładać po 5 a nawet 2 zł dziennie, a zobaczysz że z czasem uda Ci się odłożyć odpowiednią kwotę.

Jaką kwotę powinienem oszczędzić? Na początek postaw sobie za cel trzykrotność a nawet sześciokrotności swoich miesięcznych wydatków. Niech to będzie taka Twoja poduszka finansowa, taka na wszelki wypadek. Powinna Ci ona pozwolić spokojnie przeżyć ten okres w przypadku utraty pracy tak abyś mógł spokojnie szukać nowej. Dzięki temu nie będziesz musiał korzystać z kredytów, które przecież kiedyś będzie trzeba spłacić. Im większy jest udział Twoich dochodów w domowym budżecie tym ta poduszka powinna być większa.

Gdy Ci się to uda postaw sobie kolejny cel – wymarzone wakacje w Australii, nowy samochód, wkład własny na mieszkanie. Sam widzisz jak wiele jest różnych rzeczy które chcemy mieć. Zamiast brać drogi kredyt, o który teraz nie tak łatwo, lepiej spróbować oszczędzić na ten cel własne środki!

Gdzie oszczędzać? Na początek najlepiej założyć sobie konto oszczędnościowe w banku. Nie wymaga ono stałych wpłat, jego prowadzenie jest zazwyczaj bezpłatne i jest lepiej oprocentowane niż zwykły ROR. Jak widzisz na początek nie proponuję Ci kupowania akcji a ani funduszy inwestycyjnych czy innych bardziej ryzykownych i skomplikowanych produktów. Na początku nie masz przecież góry pieniędzy, zazwyczaj nie masz doświadczenia w inwestowaniu no i co najważniejsze – rynek jest teraz tak rozchwiany, że najlepiej na początek wybrać jakieś bezpieczne miejsce.

Jak oszczędzać? Pisałem już o tym, że można oszczędzać bez wyrzeczeń. Uwierz mi, że możliwe i naprawdę łatwe! Najważniejsze jest jednak to, aby zaoszczędzone pieniądze nie wracały do naszego portfela aby je wydać na coś innego, ale by je zachować. Na początek proponuję ustaw sobie zlecenie stałe i co tydzień lub miesiąc przelewaj określoną kwotę na konto oszczędnościowe. Na koniec wpisu zaproponuję Ci wspólne oszczędzanie i opiszę to dokładniej.

A co z podatkami? Podatki niestety trzeba płacić. Piszę niestety bo kto lubi płacić podatki i oddawać część swoich pieniędzy państwu? A dodatkowe niestety jest takie, że nasze państwo nie premiuje oszczędzających bo każe im płacić podatek 19% od odsetek!! Jak to jednak zazwyczaj z naszym prawem bywa, jest na tyle zagmatwane, że można legalnie tak zarządzać swoimi pieniędzmi, aby nie płacić haraczu. O tym jak obliczyć podatek od odsetek także już pisałem.

A teraz moja propozycja! Zacznij od dziś oszczędzać razem ze mną. Spróbujmy razem odkładać codziennie pięć złotych na konto oszczędnościowe. To tylko 35 zł tygodniowo – prawda że nie tak wiele? 35 zł tygodniowo da jednak ok. 140 zł miesięcznie, a to już coś prawda? Ja w tym celu założyłem konto oszczędnościowe w Eurobanku, bo obecnie daje moim zdaniem najlepsze oprocentowanie. Ale spokojnie możesz korzystać z innego. Ważne abyś postawił ten pierwszy krok i zaczął oszczędzać! Niedługo postaram się napisać o kolejnych dobrych pomysłach na oszczędzanie.

Inspiracją był artykuł.

piątek, 20 lutego 2009

Krótka sprzedaż na GPW – Funduszy emerytalnych ciąg dalszy

Niedawno pisałem o tym, że pierwszym emerytkom wypłacono świadczenia z OFE. Pewna kobieta dostaje aż 24 zł miesięcznie!! Oburzałem się wtedy na wysokość prowizji pobieranej przez towarzystwa jak się okazuje za nic – no bo przecież nie za zarządzanie. I to wcale nie małej prowizji bo aż 7% od każdej wpłaty!!

Tymczasem wczoraj można było przeczytać o tym, że i rząd oburza się na wysokość tej prowizji i planuje wprowadzić ustawę zmniejszającą ją do 3,5%. Oczywiście od razu odezwały się głosy ze strony OFE, że jest to "niedozwolona ingerencja w działalność gospodarczą towarzystw emerytalnych". Zaczęto straszyć rząd skargą do Strasburga.

Dla mnie zachowanie OFE to bezczelność!! Sam pomysł aby prowizję pobierać od wpłat a nie wypracowanego zysku jest już krzywdzący dla przyszłych emerytów. Teraz fundusze mogą nic nie robić, a opłatę pobierają tak czy inaczej. Wartość jednostek uczestnictwa leci przecież na łeb na szyję. Postuluję zmianę sposobu wynagradzania OFE z procentu od składek na procent od wypracowanego zysku. Tylko wtedy możemy liczyć, że będą coś sensownie robić i zarabiać na naszą przyszłość.

Czy takie zachowanie rządu oznacza, że zaczął się on interesować losem przyszłych emerytów? Nie sądzę. Bardziej łączył bym tą sprawę z kolejnym doniesieniem. Ktoś zaczął się zastanawiać skąd zagraniczne instytucje mają aż tyle akcji aby zasypywać naszą giełdę i cały czas obniżać kursy. Zachodzi przypuszczenie, że to OFE pożyczają innym instytucjom posiadane przez siebie akcje. Za taką transakcję OFE dostają prowizję, a pożyczająca instytucja może od razu akcje sprzedać na giełdzie. Powoduje to spadek kursu a więc pozwala na odkupienie ich taniej i dzięki temu mogą zwrócić akcje OFE i jeszcze na tym zarobić. Niestety cierpimy na tym wszyscy. I w ten właśnie sposób ktoś bawi się w krótką sprzedaż.

Dla tych którzy nie wiedzą wyjaśnię tylko, że krótka sprzedaż to strategia polegająca na tym, że inwestor najpierw sprzedaje pożyczone papiery by następnie po jakimś czasie odkupić je i oddać temu od kogo pożyczył. Jest to więc gra na spadki i zyski daje gdy ceny akcji spadają – kupuje się taniej niż się sprzedaje. Więcej o niej możesz przeczytać w broszurze GPW.

Moim zdaniem rząd chce postraszyć OFE i zmusić je do tego, aby przestały pożyczać akcje. OFE pewnie zamiast kupować obligacje skarbowe zaczęły zarabiać na prowizji od papierów pożyczanych do krótkiej sprzedaży i stąd motor do działania dla rządu. Dodatkowo dzięki temu będzie mógł zdobyć kilka punktów procentowych poparcia bo przecież potrafi walczyć z kryzysem. Podkreślam jednak, że to tylko moje przypuszczenia i absolutnie nie biorę żadnej odpowiedzialności za podjęte na ich podstawie decyzje. Oprócz logicznego toku rozumowania nie mam niestety nic na poparcie tej tezy. No i szkoda, że rząd jednak nie interesuje się losem emerytów zdanych na 24 zł emerytury.

PS. Dla tych którzy zastanawiają się z jakim oprocentowaniem odnawia się lokata szybkozarabiająca z BZWBK informuję że jest to obecnie 4,5%

środa, 18 lutego 2009

Opcje Pana Piotra

Dziś w ramach wpisu przytoczę tylko kawałki artykułu z Gazety. Cały tekst to historia dwóch Panów - Piotra i Stanisława. Piotr kupił opcje w Raiffeisen a Stanisław w BRE Banku. Ponieważ o BRE już sporo pisałem, to żeby nie być stronniczym podam Ci tylko kawałki o Piotrze.

Firma Piotra - spod Poznania - zatrudnia 55 osób, sprzedaje lakiery przemysłowe w Polsce i świecie. Założył ją ze wspólnikiem 12 lat temu z własnych oszczędności.

Od pięciu lat kilka razy w miesiącu Piotr wizytował zaprzyjaźniony bank. Woził tam gotówką walutę - zapłatę za swoje lakiery. Jeździł do Krzysztofa, swojego opiekuna ze strony Raiffeisen Banku.

Od kiedy się znają? Piotr nawet nie pamięta. Ale będzie dobre sześć-siedem lat. Poznali się na imprezach integracyjnych, które bank urządzał dla najlepszych klientów. Bankier zwierzał się Piotrowi ze spraw rodzinnych: problemów z czwórką dzieci, zakupów, chrztów, komunii. A że bankier jest pobożny, to Piotr myśli: taki człowiek w interesach to skarb.

W marcu zeszłego roku Krzysztof dzwoni do Piotra ze świetną - jak przedstawia - ofertą. - Jest interes do zrobienia - zaczyna. - Wyjątkowy. Tylko dla wybranych klientów. I można tylko zyskać.

I tych słów Piotr jest pewien.

Wtedy Piotr pierwszy raz w życiu usłyszał o CIRS-ach walutowych. A co to? To "instrument do wirtualnej zamiany sumy zobowiązań z jednej waluty na drugą".

Piotr miał 900 tys. euro kredytu w Raiffeisen. Bank powiedział mu: przewalutujemy ci kredyt z euro na jeny. Gdzie korzyść? Kredyt w euro był oprocentowany na 3,5 proc. W jenach tylko na 1 proc. Każdego miesiąca miał płacić ratę mniejszą o 2 tysiące złotych.

Piotr tak to pamięta: - Wytłumaczyli mi, że to czysty zysk, bo oprocentowanie się nie zmieni. Ale nie było mowy, że na kredyt ma wpływ zmiana w kursach jena lub euro.

27 sierpnia - odwiedza go Krzysztof z Raiffeisen Banku i doradza: czas otworzyć transakcję na CIRS-y. A dlaczego akurat teraz? Piotr słyszy, że jen jest na idealnym poziomie i trzeba to koniecznie wykorzystać. No to Piotr dzwoni i łączy się z jakimś maklerem w Warszawie. - Traktowałem wtedy Krzysztofa jak zaufanego doradcę. On mówi: warto. To ja mówię: OK.

Kilka dni później gra w koszykówkę z kumplami. Jest tam dyrektor jednego z poznańskich banków. I mówi mu tak: - Uważaj, człowieku. To jest gra z bankiem. Można dużo stracić.

Gdy otwierał transakcję, euro wobec jena stało 1:162. Teraz jest 1:155. I przypomniał sobie, jak bankowcy mówili: gwarancją zysku jest to, że jen będzie tracił na wartości. A właśnie zyskał. Co to znaczy? Szybko liczy w głowie: na każdym euro stracił właśnie 7 jenów.

A co to z kolei znaczy? Rzuca się do telefonu i dzwoni do tego maklera z Warszawy. - To znaczy, że na razie stracił pan 140 tysięcy złotych - słyszy. - Spokojnie, zalecałbym cierpliwość, bo może być lepiej, kurs odbije i pan zyska - radzi makler.

Piotr ciśnie: - Jak mnie namawialiście, to opiekun bankowy mi z biura prawie nie wychodził. A jak tracę, to nawet telefonu od was nie ma. Dlaczego nikt nie dzwoni i nie doradza zatrzymania transakcji?

Ale makler spokojnie: - Bo po otwarciu transakcji musi pan sam śledzić kurs waluty.

Piotr: - Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że siedzę przy stoliku pokerowym. Wartość jena wzrasta, karta odchodzi. Kurs w dół, karta wraca.

W końcu Piotr jest stratny milion złotych. I od razu zmienia się podejście banku, który uważa, że ryzyko jest duże i interesy banku są zagrożone. I żąda, by Piotr zdeponował 100 procent straty w depozycie banku. Piotr nie ma takich pieniędzy, a ponieważ jen dalej się umacnia, zamyka transakcję. Bank blokuje mu konta, grozi windykacją.

W końcu do biura Piotra przyszedł Krzysztof. - Powiedział, że bank zamyka mój stary kredyt na milion złotych. I powiedział: "Przepraszam, stary, ale bank potrzebuje pieniędzy, potrzebuje krwi i musi ją ściągnąć, gdzie się da". Czyli byłem im już winien 2,3 mln zł.

Piotr liczy straty, ale już wie, że firma przetrwa. Bo dostał kredyt z innego banku.


Jak odpowiada Raiffeisen? Jego rzecznik Marcin Jedliński: - Przedstawiciel banku zawsze przedstawiał scenariusze możliwych zysków i strat dla transakcji.

I Jedliński dodaje, że dla zysku z jednej transakcji bank nie narażałby przecież na szwank "wieloletnich związków z klientem i reputacji całej instytucji".

Co na to Piotr? Właśnie zmienił bank.

O opcjach mam zamiar napisać jeden z najbliższych wpisów. Tymczasem ten tekst uznałem za tak ciekawy, że bez wahania włożyłem go na stronę. Żeby było jasne - nie uważam, że winny jest tylko Bank. Pan Piotr powinien się dwa razy zastanowić zanim coś podpisał i myślę, że w tekście zabrakło jednego - zgubiła go chciwość! Źródło to tekst na Gazeta.pl

poniedziałek, 16 lutego 2009

Fundusze obligacji – czy można na nich jeszcze zarobić?

Ostatnio dostałem prośbę o opisanie innego niż lokaty bankowe sposobu lokowania pieniędzy. Pytanie padło o fundusze obligacji, więc postaram się napisać co myślę o tej formie inwestowania i czy można na tym teraz zarobić.

A zatem najpierw odpowiedź na pytanie kiedy zarabia się na funduszach obligacji i obligacjach? Oczywiście jeśli wyeliminujemy ryzyko kredytowe (tutaj oznaczające to, że emitent nie wykupi obligacji czyli nie spłaci swojego długu wobec nas) to można przyjąć, że na obligacjach zarobi się zawsze – trzymając je do wykupu. Inną sprawą jest czy ten zarobek będzie większy niż stopa inflacji. Jeśli jednak kupujemy je w perspektywie krótkoterminowej i nie zamierzamy czekać do wykupu tak dobrze może już nie być.

Krótkookresowo na obligacjach można zarobić w momencie gdy kupujemy obligacje o stałym oprocentowaniu (o ustalonym kuponie) a rynkowe stopy procentowe spadają. Już tłumaczę dlaczego. Załóżmy, że kupiłeś za 100 zł 10-letnią obligację, która oferuje kupon 90 zł w terminie wykupu. Oznacza to, że za 10 lat dostaniesz z powrotem 190 zł. Odpowiada to zyskowi z 10-letniej lokaty (o kwartalnej kapitalizacji odsetek) oprocentowanej na ok. 6,47%. I teraz okazuje się, że stopy procentowe spadły o 1% i teraz Twoja lokata daje tylko 5,47%. W związku z tym teraz obligację dającą kupon 90 zł za 10 lat opłaca się kupić nawet za ok. 110 zł. Skoro kupiłeś ją wcześniej to zarobiłeś różnicę w cenach obligacji. W ten sposób zarabiają fundusze obligacji.


Jednym słowem dopóki przewidujesz, że stopy procentowe będą spadać – dopóty warto kupować fundusze obligacji. Co prawda jak widać z wykresów na razie na rynku obligacji mamy korektę i lepiej się jeszcze chwilę wstrzymać z zakupami. Szczególnie, że Rada Polityki Pieniężnej daje sygnały, że na razie wstrzyma się z obniżkami, aby nie osłabiać jeszcze bardziej złotego. Wszyscy jednak spodziewają się, że w tym roku nadal będą obniżki i stopa referencyjna zejdzie poniżej 4%.

Tymczasem dzięki osłabieniu złotówki duże wzrosty notują fundusze dolarowe. Trzeba tu jednak uważać, gdyż to, że na razie ryzyko kursowe pozwala zarabiać, nie oznacza, że za chwilę nie sprawi, że tracimy.

Jednym słowem fundusze obligacji nie powiedziały jeszcze swojego ostatniego słowa i trzeba obserwować rynek, aby załapać się na kolejną falę wzrostową. Przed zakupem pamiętaj jednak aby zapoznać się z prospektem funduszu i sprawdzić jego wyniki, bo może okazać się, że Twój fundusz obligacji zainwestował w papiery rosyjskie i cały czas traci (tak zrobił fundusz SEB).

A co Ty sądzisz o inwestowaniu w fundusze obligacji?

piątek, 13 lutego 2009

24 zł emerytury z OFE, to jakiś żart?

Właśnie zaczynają być wypłacane pierwsze emerytury dla osób objętych nowym systemem, tzn. takich które oszczędzały i w ZUS i w OFE. Mieszkance Warszawy przyznano emeryturę w wysokości 917,8 zł z czego 23,65 zł z OFE. Cała ta sytuacja dość mocno podważa zaufanie do systemu emerytalnego.

Oczywiście warto od razu dodać, że na emeryturę składają się trzy części: kapitał początkowy obliczony przez ZUS za lata sprzed reformy, część wypłacana przez ZUS ze środków z indywidualnego konta emerytalnego oraz właśnie część z OFE. Kobieta o której mowa oszczędzała w OFE tylko dziesięć lat i odłożyła w nim ok. 6 tys. zł czyli faktycznie niewiele. Ale przecież nikt nie będzie się wczytywał w takie szczegóły tylko od razu powie, że to skandal!

Można argumentować, że bez reformy emerytalnej ZUS by się zawalił i ostatecznie nikt nie dostałby swojej emerytury bo nie byłoby jej z czego wypłacać. Ale czemu jest tak niska? Większość funduszy emerytalnych pobiera wysokie prowizje za zarządzanie – w większości 7%. I co gorsza nie pobiera ich z wypracowanego zysku, ale z naszych składek. Jednym słowem może leżeć, nic nie robić a kaska sama wpłynie. Dla mnie ten system jest nieefektywny i nie ma na co liczyć. Dopóki funduszom emerytalnym nie będzie zależało na wypracowywaniu zysku, dopóty będziemy finansować premie dla zarządzających OFE i być może przy okazji finansować dług publiczny.

Niezależnie od tego czy uznamy, że wysokość pierwszej wypłaty z OFE jest uzasadniona, czy nie trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nie przynosi ona chluby całemu systemowi emerytalnemu. Miały być złote góry i godne życie na emeryturze a wyszło… jak zwykle. A szkoda. Lepiej więc nie liczyć na góry pieniędzy z ZUSu czy z OFE tylko samemu zacząć oszczędzać na własną starość. Na razie rynek nie sprzyja inwestycjom giełdowym, ale można jeszcze założyć porządnie (nie mylić z "uczciwie") oprocentowane lokaty w banku. Z czasem procent składany powinien zrobić swoje.

poniedziałek, 9 lutego 2009

ING daje stówkę (100 zł) za konto !

ING rozpoczęło swoją nową kampanię konta direct. W ramach promocji oferują konto za darmo z którego przelewy przez Internet także są za darmo. Darmowa może być także karta do konta jeśli wykona się nią miesięcznie transakcje na kwotę minimum 100 zł.


Wszystko wygląda na to, że ING chce przejąć niezadowolonych klientów mbanku. Przyznaję że sam zastanowiłem się nad tą ofertą. Dla oszczędzających mają lokatę 4-miesięczną na 7% czyli jak na obecne warunki całkiem ładnie. Można też założyć odpowiednik emax+ czyli Otwarte Konto Oszczędnościowe (OKO) które oprocentowane jest na 5% (5,25% powyżej 100 000 zł) czyli znacznie lepiej niż w mbanku. Do konta direct można też założyć OKO direct które jest trochę gorzej oprocentowanej (4% do 100 000 zł) ale za to można robić nieograniczoną liczbę przelewów przez internet za darmo, czyli to bardziej taki emax ale dużo lepiej oprocentowany! A ponoć mbank jako bank internetowy ma mniejsze koszy i może dawać lepsze warunki… a nie to tak było kiedyś – teraz to doją klientów ile wlezie.

Ale to nie wszystko! ING idzie za ciosem i rozdaje pieniądze!! Jeśli na konto wpłynie wynagrodzenie przez dwa kolejne miesiące to bank daje 100 zł. Oferta dość ciekawa i moim zdaniem obliczona na przejęcie niezadowolonych klientów mbanku. W końcu jak ktoś zdecyduje się zmienić konto do przelewania wynagrodzenia to pewnie już w INGu zostanie i bank na to liczy. Sam zastanawiałem się czy nie założyć tego konta, ale jakoś nie widziałem żadnego INGa po drodze a specjalnie to nie chce mi się nigdzie jechać. Na razie wystarcza mi eurobank a którym mam lokatę 7-dniową na 7%!! Też niezły hicior :-)

W promocji konta direct ING ma pomagać nowa reklama, ale muszę przyznać mnie bardziej irytuje zamiast śmieszyć – zresztą oceńcie sami. Poniżej moim zdaniem najlepsza z tej serii reklam, bo reszta to jakaś mało śmieszna jest.


sobota, 7 lutego 2009

mbank sam robi sobie kłopoty? mstop!

Niedawno pisałem o kłopotach Commerzbanku w Niemczech i możliwych związanych z tym kłopotach polskiego BRE Banku, którego częścią są także mbank i Multibank. Wyglądało na to, że dobrze nie jest, ale na razie nie ma kłopotów do obaw. A jak jest teraz ?

BRE opublikowało już swoje wyniki za IV kwartał 2008 i za dobre to one nie są. Co prawda bank wypracował 1,0 mld zł zysku brutto i jest to wynik o ok. 5% lepszy niż w roku 2007, ale widać wyraźnie, że potencjał wzrostowy banku spada. W związku z tym prezes banku zaprezentował wszystkim nową strategię pod nazwą BRENova. Składa się ona z dwóch filarów: pierwszym jest znaczące ograniczenie kosztów, a drugim zwiększenie dochodowości biznesu poprzez koncentrację na cross-sellingu (sprzedaż kolejnych produktów klientom banku, którzy jeszcze z nich nie korzystają; uproduktawianie) i wysokich marżach.

Niby wszystko wydaje się w porządku, ale styl w jakim bank to wprowadza nie jest najlepszy. W październiku, gdy zaczynała się wojna depozytowa i wszystkie banki podnosiły oprocentowanie także mbank zapowiadał, że będzie miał bardzo dobrą ofertę i jego pracownik przekonywał na forum, że warto poczekać, bo jest na co! Na głównej stronie banku pojawił się licznik, który odliczał od 8,00 do 9,99 i była to zapowiedź oferty na 8 urodziny mbanku. Ostatecznie licznik zatrzymał się na 8,08% i było to oprocentowanie 3-miesięcznej lokaty urodzinowej. Wiele osób już wtedy wieszało na banku psy, że jako bank internetowy z ograniczonymi kosztami powinien dawać więcej niż konkurencja, która wtedy dawała nawet 9 i 10% !!

Szczytem wszystkiego była wisienka na urodzinowym torcie, którą okazało się podwyższenie 10 listopada oprocentowanie emax+ do 6%!! Nie była to super oferta, ale powiedzmy plasowała się gdzieś trochę poniżej średniej stawki. Jednym słowem uszła. Ale za daleko to ona nie zaszła, gdyż już 29 grudnia bank obniżył je aż do 5%!!! Wtedy zaczęła się prawdziwa jatka. Oliwy do ognia dolał pracownik mbanku odpowiadający za ofertę depozytową, który założył na forum wątek w którym tłumaczył powody obniżenia oprocentowania. Chyba wszyscy je już znają: „mbank/BRE jest nadpłynny i nie będzie dopłacał do depozytów, ani brał udziału w wyścigu depozytowym” no i oczywiście daje „uczciwe procenty” (hehehe).

Ale to nie wszystko!! Cały czas nie rozwiązano problemu za wysokich marż kredytów hipotecznych w CHF udzielonych do września 2006. O sprawie było swego czasu bardzo głośno i mówiono o niej nawet w telewizyjnych wiadomościach!! Okazuje się, że dla tych kredytów oprocentowanie ustalane jest decyzją zarządu i mimo, że LIBOR CHF spada oni nadal mają bardzo wysokie oprocentowanie, a bank zaproponował im przejście na nowe warunki (oprocentowanie przeszacowuje się co trzy miesiące) z marżami ponad 3,5% co wcale nie obniżyłoby oprocentowania. Oficjalne stanowisko banku w tej sprawie jest jedno: klienci, jak chcą, mogą odejść, ale tego nie zrobią bo gdzie indziej wcale nie dostaną lepszej oferty.

Czy zatem jest taka część oferty tego banku, która zachęca do związania się z nim?
Moim zdaniem obecnie jedyne nad czym się można zastanawiać, to ekonto z bezpłatną (jak na razie) kartą debetową. Poza tym nie ma tam niczego ciekawego. Najgorsze w tym wszystkim nie jest jednak to, że oferta banku który nie dawno był jednym z liderów rynku tak bardzo się pogorszyła, ale to jak traktuje klientów. Mocno z buta! A przecież kiedyś kryzys minie, a klienci pewnie nawet nie dwa, ale pięć razy się zastanowią zanim wrócą do tego banku… No a jak oni chcą robić ten cross-selling to ja już tym bardziej nie wiem!!

Czy mbank ma kłopoty? Może finansowych na razie nie ma, ale marketingowe na pewno!! Ja właściwie nie mam w nim już nic poza ekontem z którego też korzystam już coraz rzadziej. A to przecież oznacza, że bank zarabia na mnie coraz mniej i kiedyś na pewno przełoży się na gorsze wyniki finansowe. Ale co wtedy zrobi bank? Zwolni kolejnych pracowników, czy jeszcze bardziej podwyższy marże kredytów i obniży oprocentowanie depozytów?

PS. Właśnie zmniejszyło się oprocentowanie lokaty Killer w Pocztowym do 8% co oznacza, że lokaty do kwoty ok. 1100 zł są zwolnione z podatku Belki (jak obliczyć podatek Belki)!! Teraz możesz mieć nawet 8% na czysto!!!
PS2. Alior Bank obniżył oprocentowanie lokaty nocnej do 9% co oznacza, że odpowiada to lokacie na ok. 5,75% dla kwot do ok. 20 100 zł.

środa, 4 lutego 2009

Deloitte sieje panikę ? Banki na sprzedaż

Dziś Deloitte ogłosiło, że nawet osiem z pierwszej dwudziestki największych banków w Polsce może zmienić właściciela. Szczerze mówiąc zastanawia mnie jaki był cen tej wypowiedzi, bo nie powiedziano nic odkrywczego a jednocześnie nie podano żadnych konkretów. Jednym słowem moim zdaniem zasiano niepotrzebną panikę.

"W Polsce jest kilka banków z pierwszej dwudziestki największych, które mogą zostać wkrótce przejęte. Kilka to oznacza prędzej pięć niż trzy. Dobrze, jeśli wydarzy się jedna-dwie, ale może to być nawet osiem akwizycji" - powiedział Piotr Siciak podczas konferencji prasowej (źródło: pb.pl). Lista obejmuje ponoć dwadzieścia największych banków pod względem sumy bilansowej na 30 września 2008 (nie koniecznie ale o tym później). Tymczasem przyjrzyjmy się bankom z listy i spróbujmy ocenić o kogo może chodzić.

1. Pekao SA (127 102,5 mld PLN)
Co prawda Unicredit może mieć problemy, ale moim zdaniem sprzedaż tego banku byłaby ostatecznością. Toż to dla Włochów dojna krowa bez dużego ryzykownego zaangażowania. Kurs banku na GPW spada, ale że to o ten chodzi to wykluczam.

2. PKO BP (122 102,9 mld PLN)

Ten bank to akurat będzie przejmował, więc nie ma o czym mówić.

3. BRE Bank (67 723,2 mld PLN)
Po nacjonalizacji Commerzbanku nic na razie nie jest pewne i stawiam że może być w tej ósemce, ale moim zdaniem sprzedaż jest mało prawdopodobna. Raczej dokręcanie śruby w banku aby więcej zysku móc wytransferować. Nie zmienia to faktu, że BRE Bank ma kłopoty zarówno finansowe, jak i z obsługą klientów (kredyty hipoteczne w CHF w mbanku).

4. ING Bank Śląski (65 277,4 mld PLN)
Szczerze mówiąc nie wiem co o nim sądzić. Co prawda ujawnili sporą stratę na papierach za 2008 r., ale pewnie nie tylko oni taką mają. Tymczasem jakoś o kłopotach ING przycichło więc spodziewałbym się wyciskania z banku ile wlezie, ale raczej nie sprzedaży.

5. Bank Zachodni WBK (46 208,2 mld PLN)
Po ostatnim dokapitalizowaniu AIB przez irlandzki rząd sprzedaż tego banku jest moim zdaniem pewna. Pytanie tylko kiedy i za ile, czyli czy Irlandczykom będzie się spieszyć. Czyli mamy ewentualny numer dwa na liście.

6. Bank Millennium (39 112,5 mld PLN)
Jakoś nie słychać o problemach banku matki, ale może dlatego, że bankowością z półwyspu iberyjskiego się zbytnio nie interesuję. Kłopoty może mieć jednak sama spółka z Polski, ponieważ jest jednym z banków mocniej narażonych na ryzyko hipoteczne. Jeśli miałbym stawiać to niech to będzie numer trzy na liście.

7. Bank Handlowy Citi (37 069,1 mld PLN)
Zatwierdzony niedawno plan podziału grupy Citi na świecie na dwie części ma podobno nie wpłynąć na biznes w Polsce. O sprzedaży tego banku było jednak głośno już wcześniej i moim zdaniem to raczej kwestia czasu i ceny. Numer cztery do sprzedania.

8. Kredyt Bank (33 367,8 mld PLN)
Bank ogłosił niedawno, że ma problemy z kosztami i będzie musiał je radykalnie ciąć. Dodatkowo już w poprzednim dobrym dla sektora roku nie miał rewelacyjnych wyników. Czy zostanie sprzedany? Raczej nie, chociaż kurs im po ogłoszeniu że KBC dostaje wsparcie rządowe poleciał dość mocno.

9. BGŻ (22 230,0 mld PLN)
Bank jest własnością Rabobanku i Skarbu Państwa. Mówiło się coś o prywatyzacji, ale w obecnej sytuacji to byłaby głupota. Sprzedaży bym się także nie spodziewał.

10. GE Money Bank (20 192,4 mld PLN)

Nie wydaje mi się aby amerykanie po kupnie BPH zamierzali się wycofywać z Polski.

11. Fortis Bank Polska (18 999,3 mld PLN)
Ten bank właściwie już został sprzedany i tylko kwestią czasu jest kiedy zmieni szyld na BNP Paribas. Na razie jego właścicielem jest rząd Królestwa Belgii (komunizm czy co :>). Pewny numer pięć.

12. Nordea Bank Polska (13 698,4 mld PLN)
Co prawda głośno o kłopotach tego banku nie słychać, ale jeśli straty w krajach bałtyckich będą spore to mogą pójść pod młotek. Szczególnie, że już kiedyś jakieś ploty chodziły. Niech będzie numer sześć, ale z dużą dozą niepewności.

13. Deutsche Bank PBC (12 666,7 mld PLN)
Jeśli centrala w Niemczech nie zadrży w posadach to o przyszłość można być spokojnym.

14. BPH SA (12 515,5 mld PLN)
Komentarz właściwie taki sam jak przy GE.

15. Lukas Bank (10 673,6 mld PLN)
Jakoś ostatnio o nim cicho. O właścicielu Credit Agricole też jakoś cicho, a ponoć banki francuskie są bogate. O sprzedaży bym tu nie mówił.

16. BOŚ (9 816,8 mld PLN)
SEB które miało zostać inwestorem w BOSiu wycofuje się z Polski więc ciężko mówić o sprzedaży. Bank raczej pozostanie w rękach Skarbu Państwa.

17. Santander Consumer Bank (8 787,2 mld PLN)
Hiszpanie kupili bank w Anglii więc raczej swojego małego oddziału w Polsce nie sprzedadzą.

18. Rabobank Polska (7 514,1 mld PLN)
Niedawno chcieli kupować BGŻ. Teraz pewnie tego nie zrobią, ale biznesu też nie zamkną.

19. AIG Bank Polska (7 311,4 mld PLN)
Bank właściwie sprzedany – podobno PKO BP. Pewny numer siedem.

20. Eurobank (6 012,5 mld PLN)

Societe Generale poniosło stratę w związku z niedopilnowaniem jednego z dealerów, ale banku w Polsce raczej się nie pozbędą.

W zestawieniu Deloitta brakuje mi Raiffeisen Bank, o sprzedaży którego nic nie słychać, ale Austriacy zazwyczaj niewiele mówią. Brakuje także banków z grupy Getin Holding, ale tutaj także o sprzedaży bym nie mówił.

Jak widać udało mi się wyłuskać tylko siedem potencjalnych banków wystawionych na sprzedaż (dwa już właściwie sprzedane). Kto jest tym ósmym? Po napisaniu tekstu dochodzę do wniosku, że gdybym miał kogoś typować to byłoby to Pekao SA. Ale to mocno na siłę.

Po co załączałem wykresy z kursami banków? Podobno rynek dyskontuje wszystko. Skoro bank mógłby być sprzedany to pewnie znalazło to odbicie w cenie. Którzy to ostatnio najbardziej spadali?

wtorek, 3 lutego 2009

Buy American? Kupuj polskie produkty !

Coraz głośniej słychać protesty Unii Europejskiej dotyczące pomysłu, aby środki z programu pomocowego dla amerykańskiej gospodarki ( 800 mld USD) mogły być wydawane tylko na produkty z USA. Oznaczałoby to powrót protekcjonizmu i wprowadzenie obostrzeń w międzynarodowym handlu. Czy to źle?

Plan ratunkowy prezydenta Obamy przeszedł już przez Izbę Reprezentantów i czeka tylko na akceptację kongresu. Zakłada on wpompowanie w amerykańską gospodarkę 800 mld USD !! Aby zapewnić sobie, że środki te na pewno rozruszają przemysł Stanów Zjednoczonych zawarto w nim, że środki mogą zostać wydane tylko na towary wytworzone w Stanach. Unia Europejska już zagroziła zgłoszeniem protestu do WTO.

Nie oszukujmy się – prowadzi to do zwiększenia barier i protekcjonizmu w światowym handlu. Na pewno na krótką metę może się to opłacić, ale w długim terminie prowadzi do nieefektywności i w ostateczności zwiększenia kosztów. Ale czy można mieć do Obamy o to pretensje ? Przecież wydają dolary wyjęte z kieszeni swoich podatników, więc nie dziwmy się, że chcą je pośrednio im zwrócić – nawet jeśli będzie to nieefektywne.

Swoją drogą my w Polsce też niedługo będziemy mieli kampanię "Bądźmy dumni z polskich produktów", która jest kontynuacją kampanii "Kupując polskie produkty dajesz pracę" organizowanej przez fundację DajeszPracę.pl. Ja jak najbardziej ją popieram i dlatego piszę o tym na swoim blogu. W ciężkich czasach trzeba pamiętać o tym, że także w naszych małych codziennych wyborach wpływamy na poziom rozwoju naszego kraju i ogólnej zasobności naszych portfeli. Ja się WTO nie boję i otwarcie piszę: Kupuj polskie produkty i twórz miejsca pracy w Polsce.

A czy Ty w sklepie zastanawiasz się nad krajem pochodzenia kupowanych produktów?

poniedziałek, 2 lutego 2009

Jak oszczędzać prąd? (2) Lodówka

Dziś kontynuacja tematu o oszczędzaniu poruszonego już przeze mnie we wpisie jak oszczędzać gaz i energię elektryczną. Mam nadzieję dał Ci on trochę do myślenia i zastanowiłeś się nad swoimi przyzwyczajeniami. Dziś dalsza część dobrych rad jak płacić mniejsze rachunki za prąd. Tym razem zajmiemy się dokładniej naszą lodówką.

Przyjrzyjmy się jednemu z największych prądopożeraczy w domu czyli lodówce. Jak pisałem wcześniej najlepiej kupować sprzęt o najwyższej klasie energetycznej (A++). Ale to jeszcze nie gwarantuje sukcesu! Poniżej znajdziesz więcej dobrych rad jak ograniczyć swoje rachunki za prąd dzięki lepszej kontroli energooszczędności Twojej lodówki.
1. Pamiętaj aby nie stawiać lodówki przy źródłach ciepła typu kuchenka czy grzejnik, ani w miejscach szczególnie nasłonecznionych np. w oknie. Ciepło z zewnątrz przenika do jej wnętrza i agregat musi więcej pracować, aby utrzymać wybraną przez Ciebie temperaturę. Obniżenie temperatury otoczenia tylko o jeden stopień pozwala zaoszczędzić aż 6% energii !!
2. Najlepiej jeśli kupisz lodówko-zamrażarkę bo wyjdzie taniej. Dzięki temu masz dwa potrzebne Ci urządzenia i zaoszczędzisz na samym zakupie jak i na samym ich użytkowaniu.
3. Optymalna temperatura w środku lodówki to ok. 4-7 st. C. Każde dodatkowe dwa stopnie mniej to zwiększenie poboru prądu aż o 16% !! Dla zamrażarki najlepsza temperatura to – 18 st. C. Dodatkowo obniżanie temperatury nie powoduje zwiększenia trwałości produktów, a tylko zwiększa pobór energii.
4. Nie otwieraj lodówki zbyt często, gdyż po wymianie powietrza z zewnątrz temperatura w środku wzrasta i częściej uruchamia się agregat.
5. Lodówka nie powinna być zbyt duża w stosunku to Twoich potrzeb, gdyż wtedy schładzasz tak naprawdę nikomu nie potrzebne powietrze. Zazwyczaj wystarczy Ci pojemność 100 litrów + dodatkowe 30 l na każdą osobę w rodzinie dla lodówki i 80 l + 50 l na każdą osobę dla zamrażarki.
6. Nie dostawiaj lodówki bezpośrednio do ściany, tylko zostaw pewną przerwę. Dzięki temu urządzenie będzie mieć lepsze chłodzenie.
7. Produkty z zamrażalnika rozmrażaj w lodówce. Staraj się planować posiłki i produkty z zamrażalnika przekładaj wcześniej do lodówki. Tam i tak się rozmrożą.
8. Rzeczy wkładane do zamrażarki powinny być szczelnie opakowane, dzięki czemu unikniesz tworzenia się szronu. Im więcej szronu tym więcej energii potrzebuje zamrażarka do utrzymania stosownej temperatury.
9. Jeśli Twoja lodówka nie ma automatycznego odszraniania rób jak najczęściej. Szron powoduje, że zwiększa się zużycie energii potrzebnej do ochłodzenia jej zawartości. Każde 3 mm (milimetry) szronu to zużycie energii o 10 % większe !!
10. I chyba najprostsze, ale warte przypomnienia – nie wkładaj do lodówki ciepłych rzeczy gdyż nie potrzebnie marnujesz w ten sposób energię

Czy wiesz już o ile wzrosła cena energii elektrycznej u Twojego dostawcy od nowego roku?

Jak płacić mniej za ogrzewanie mieszkania?