sobota, 13 września 2008

Banki rozdają pieniądze za darmo!

Dziś chciałbym zanalizować nowe podejście w przyciąganiu klientów przez banki, jakim jest rozdawanie pieniędzy za założenie w nich jakiegoś produktu. Kiedyś robił tak Lukas dając 50 zł za założenie karty kredytowej Maxima. Obecnie robi tak Alior i Polbank.

W Aliorze każdy nowo zarejestrowany użytkownik ma prawo wybrać sobie końcówkę numeru konta i odpowiadając na kolejne 9 pytań w sumie może dostać 100 zł. Oczywiście nie tak od razu, bo trzeba do tego będzie założyć konto w banku, gdy ten już wystartuje, ale bez obaw – dla uczestników konkursu konto będzie za darmo. Tymczasem Polbank we współpracy z Faktem rozdaje 50 zł każdemu nowemu klientowi, który założy w tym banku konto (musi mieć jeszcze wypełniony kupon z gazety).

O co w tym wszystkim chodzi? W przypadku Aliora jest jasne, że jest to sposób na dodatkową reklamę dopiero startującego banku i przyciągnięcie pierwszych klientów. Zadawane do tej pory pytania dotyczyły głównie preferencji potencjalnych klientów, czyli np. usytuowania i godzin otwarcia placówek, czy jakości systemu bankowości internetowej. Jednym słowem pytano o to na co Alior chce postawić. Można zatem potraktować to jako ostatni sprawdzian przed wejściem na rynek i upewnienie się, czy przyjęta strategia odniesie sukces. Podobno w akcji wzięło już udział 55 tys. osób. Całkiem ładna liczba jak na start up. Konto co prawda ma być za darmo, ale nie wiadomo jak długo. No i oczywiście nowi klienci to świetna baza do sprzedaży dodatkowych produktów. Muszę przyznać, że całkiem niezły pomysł. Czy opłacalny dla banku? Pewnie nigdy się nie dowiemy.

Natomiast w przypadku Polanku muszę przyznać, że nie do końca wiem jaki cel ma ta akcja. Niektórzy uważają, że chodzi o dotarcie do nieubankowionych klientów z mniejszych miast, gdzie Polbank też już otworzył swoje oddziały. Mam jednak wrażenie, że jest to pewnien głos rozpaczy. Oferta Polbanku jest przecież tania dla klienta i teoretycznie nie powinno być problemu ze zdobywaniem nowych klientów. Okazuje się jednak, że warunki cenowe oferty to nie wszystko.

Po pierwsze, bank ma fatalny (nie bójmy się tego słowa) system bankowości internetowej. Jest siermiężny, niewiele się da tam zrobić, a bezpieczeństwo jego użytkowania pozostawia wiele do życzenia. Swoją drogą coraz częściej słych o tym, że bank zamierza go zmienić. Kiedy to będzie miało miejsce nie wiadomo… Ale to nie wszystko. Sama obsługa w oddziałach też pozostawia wiele do życzenia. Sam jestem klientem Polbanku i przyznaję, że do oddziału chodzę bardzo żadko – tylko gdy znów mam problemy z niedziałającą obsługą w Internecie – i za każdym razem wychodzę z placówki niezadowolony. Nie czuję się jak osoba, której rozwiązano problem, tylko jako delikwent, który nie wiadomo po co zawraca „d…”. I nie jest to specyfika jednej placówki. Nie będę już wspominał o tym jak pewnego razu Pan obok cieszył się na cały oddział z tego, że udało mu się sprzedać jakiś kredyt (ciekawe jaką miał z niego prowizję, ale pewnie dość sporą).

Nasuwa się zatem pytanie czy warto korzystać z takich ofert? Moim zdaniem tak, jeśli wiemy, że spełnia to dla nas jakieś użyteczne funkcje. Jeśli zatem mamy w starym banku lokatę na 2% to faktycznie może lepiej przenieść się do innego i mieć 6%. A jeśli za odpowiedź na kilka pytań możemy mieć 100 zł, to czemu nie brać pieniędzy, które praktycznie leżą na ulicy. Jeśli nie potrzebujemy tego dodatkowego konta, to przecież będzie je można zamknąć, a koszt żaden bo jest ono za darmo.

2 komentarze:

  1. ja juz zarobilem w Aliorze 5 dyszek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe... w sumie to na razie wszystko wirtualne, ale ja też już cieszę się z 'zarobionych' 50 dyszek :-)

    OdpowiedzUsuń