środa, 31 grudnia 2008

Na czym da się zarobić w 2009 roku ?

Pytanie o to, w co zainwestować w 2009 roku zadają sobie pewnie wszyscy. Tak naprawdę ten kto znałby na nie poprawną odpowiedź w krótkim czasie zostałby milionerem. Nie łudźmy się, że doradcy finansowi to wiedzą. Oni co najwyżej mogą wskazać te obszary, które ich zdaniem mogą być bardziej zyskowne (lub co gorsza z których mają wyższą prowizję). Dlatego najlepiej podejmować decyzję samemu, ale oczywiście posiłkując się prognozami innych.


Ja oczywiście także nie znam odpowiedzi w co inwestować i nawet nie pokuszę o to, żeby wskazywać Wam cokolwiek… zysków z gry na akcjach na giełdzie bym się zbyt dużych nie spodziewał, gdyż spowolnienie dopiero się u nas zaczęło. Bańka surowcowa jak na razie pękła i jeśli Izrael nie rozpęta na dobre wojny z Iranem to tu nie powinno być większych niespodzianek. Niestety tego, czy ta wojna wybuchnie nie potrafię nijak ocenić, a jest to w moim przekonaniu bardzo ważny czynnik w rozwoju przyszłej sytuacji. Jak nie akcje, ani nie surowce to zostały nam już tylko obligacje. Tu faktycznie można będzie coś ugrać, gdyż dopóki banki centralne będą cięły stopy, dopóty rentowność obligacji będzie rosła. Ale to oczywiście tylko moje proste przemyśliwania.


Na szczęście nie takie tęgie głowy jak ja się za wzięły i w ten sposób przechodzimy do sławnej już prognozy SaxoBanku na rok 2009.

1. Rewolucja w Iranie. W związku ze spadkiem cen głównego surowca eksportowego Iranu, czyli ropy do 40-35 $ za baryłkę, dochody Irańczyków znacznie spadną. Bank prognozuje wzrost niepokojów społecznych i niezadowolenia w kraju. Do czego to może doprowadzić nie wiadomo… Ja od siebie dorzucę jeszcze wzmiankę o tym, że wojna Izraelsko – Irańska zmieniła by tę sytuację drastycznie, ale lepiej żebym się mylił :/

2. Ropa za 25 $ (mała niezgodność z powyższym).
Spowolnienie, którego właśnie doświadczamy jest jednym z największych i wpłynie znacząco na zużycie ropy w przemyśle. Co prawda państwa OPEC będą chciały zwiększyć jej cenę poprzez ograniczenie dostępności surowca, ale inne kraje nadal będą dostarczały jego duże ilości.

3. Indeks S&P na poziomie 500 pkt. Będzie to związane ze zmniejszającymi się dochodami ludzi i firm. Jednocześnie banki nie będą już tak chętnie udzielać kredytów ze względu na coraz większe odpisy aktualizacyjne oraz wysoki koszt pieniądza. Dodatkowo dołożą się do tego spadające ceny nieruchomości.

4. Włochy mogą wystąpić ze strefy euro. Pogarszająca się sytuacja w kraju spowoduje, że włoski rząd całkowicie zignoruje wymagania dotyczące państw członków strefy euro. Obecnie mówi się o tym, że Włosi najchętniej dokonali by dewaluacji swojej waluty, a to przy euro jest nie możliwe. Dlatego możliwe jest wyjście Włoch ze strefy euro.

5. Kurs AUD/JPY spadnie do 40. Jako, że specjaliści z SaxoBank prognozują załamanie rynku surowców nawet na najbliższe 10 lat, a gospodarka Australijska jest na nich mocno oparta, to spowoduje to duży spadek wartości dolara australijskiego. Jednocześnie z powodu wysokiego deficytu obrotów na rachunku bieżącym i znaczącego poziomu depozytów wzrośnie siła jena japońskiego.

6. Kurs EUR/USD najpierw spadnie do 0,95 by potem odbić do 1,30. Obecnie problemy w Europie nie są odpowiednio doceniane. Osłabienie się euro będzie miało związek ze znacznym pogorszeniem się sytuacji w Europie Wschodniej w którą banki są mocno zaangażowane i rosnącymi napięciami w Europie Zachodniej. Oprócz tego dolar nadal jest główną walutą rozliczeniową. Pod koniec roku osłabi się on dość znacznie w stosunku do euro.

7. Osłabienie wzrostu PKB w Chinach do 0%! Będzie to niemal rok recesji w Chinach. Główną tego przyczyną będzie znaczące ograniczenie importu chińskich dóbr. Dodatkowo tak jak w przypadku Australii, problemem okaże się kryzys na rynku surowców, na którym oparto w Chinach wiele inwestycji.

8. Jeszcze nie weszli a już wyszli. Kraje Wschodnioeuropejskie które powiązały swoje waluty z euro będą miały problemy związane z odpływem kapitału. Kłopoty powiększy jeszcze znaczący deficyt na rachunku obrotów bieżących. Szczególnie będzie to związane z gospodarkami krajów bałtyckich/

9. Spadek o 30% do 150 wartości indeksu towarowego Reuters/Jefferies CRB. Będzie to związane ze wspominanym już wcześniej kryzysem na rynkach surowcowych. Analitycy Saxo uważają, że bańka spekulacyjna na rynku surowców jest porównywalna do tej z rynku akcji. Prawdziwe problemy zaczną się gdy na rynek trafią ukrywane do te pory zapasy.

10. Pierwsze waluty krajów azjatyckich zostaną powiązane z chińskim juanem. Kryzys spowoduje powrót do klasycznej szkoły ekonomi. Ważne staną się odpowiedzi na pytania: Kto ma potencjał produkcyjny? Kto finansuje długi? Kto ma oszczędności i może dać wzrost? Nie oszukujmy się, to właśnie Chiny. Stąd część państw będzie się starało bliżej związać z Chinami i zmniejszyć zależności od USA.

Większość z prognoz jest mocno pesymistyczna, ale czy nie możliwa? Podświadomi chyba jednak większość odpowie że jak najbardziej możliwa. Mam nadzieję za rok będziemy mogli je zweryfikować.

Jeśli chodzi o moje zdanie to zgadzam się z tym, że będzie dalsze załamanie na rynku surowców (o ile nie wybuchnie jakaś wojna). Włosi faktycznie mogą wyjść z euro, a w związku z ciągłym drukowaniem zielonych dolar musi się wreszcie porządnie osłabić. Kraje bałtyckie i ich problemy to też bardzo prawdopodobna sytuacja – jak dla mnie to argument za tym, aby na razie odpuścić przyjmowanie euro. Na reszcie się nie znam, więc się nie wypowiadam :-) A co Wy o tym sądzicie ?

To co pociesza, to ekonomiści Saxo uważają że rok 2009 będzie punktem zwrotny i potem będzie już tylko lepiej :-)

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Jak nie w mbanku to gdzie, czyli gdzie przenieść pieniądze po obniżeniu przez mbank oprocentowania?

Dzisiaj mbank poinformował o tym, że obniża oprocentowanie na koncie Emax plus do 5%. Jest to pokłosie niedawnej obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, ale trzeba przyznać, że jak na obecne warunki w innych bankach to dość kontrowersyjne posunięcie. Taki bardzo nieładny prezent świąteczny… Czy oni myśleli, że w czasie przerwy świąteczno-noworocznej nikt się tej zmiany nie dopatrzy? Na forum banku oczywiście zawrzało, wszyscy pisali o wycofywaniu pieniędzy. Ale gdzie przenieść (wpłacić) pieniądze po obniżeniu przez mbank oprocentowania, aby najlepiej ulokować oszczędności?


Do końca roku w Open Finance dostępna jest lokata 5-miesięczna z oprocentowaniem 10% z Noble Banku. Minimalna kwota lokaty to 500 zł. Lokatę można założyć przez Internet. Minusem jest to, że jest odnawialna, a nie wiem czy przez Internet można ją zerwać.

W Banku Pocztowym dostępna jest 10-dniowa lokata Killer na 10%. Minimalna kwota to 1000 zł, a maksymalna 10 000 zł. Lokatę można założyć przez Internet, bez konieczności posiadania konta w Banku Pocztowym i wizyty w placówce. Ciekawe czy ta oferta się długo utrzyma ?

Także do końca roku w Multibanku jest jeszcze 3-miesięczna lokata ‘Zysk wyższej klasy’ oprocentowana na 8,08%. Minusem może być kwota minimalna: 20 000 zł. Lokata jest nieodnawialna, a żeby ją założyć trzeba otworzyć też konto osobiste w tym banku. Na szczęście jest ono bezpłatne, a karta do konta nie jest wymagana.

W BZWBK jest cały czas 3-miesięczna Lokata Szybkozarabiająca na 8%. Można założyć ją w oddziale bez konieczności posiadania konta. Ja założyłem tam konto osobiste, więc mam dostęp przez Internet i samodzielnie zakładam te lokaty. Plusem jest brak kwoty minimalnej, dlatego ja zakładam lokaty na 115 zł (brak podatku Belki !!). Lokata jest odnawialna, ale można zerwać ją przez Internet. Bank nie określił terminu do kiedy można ją zakładać.

Jeśli nie chcesz blokować swoich pieniędzy na lokacie można założyć ROR online w Eurobanku. Standardowo oprocentowany był na 6,06%, a do końca stycznia ma 7,07%. Ponieważ to konto, to w każdym momencie można wycofać środki, a przelewy przez Internet są bezpłatne. Prowadzenie konta będzie bezpłatne przy wpływach min 800 zł/mc lub saldzie min. 10 000 zł. Karta do konta nie jest wymagana.

Oczywiście jest jeszcze Polbank, który daje 7% na koncie oszczędnościowym. Minusem jest tu jednak bardzo toporna bankowość internetowa i dyskusyjne jej zabezpieczenie w postaci certyfikatu. Ale jak Ci to niestraszne to możesz skorzystać.

Jak pewnie zauważyłeś, większość z tych ofert to tylko promocje i kiedyś się skończą. Są jednak na tyle ciekawe, że warto się nimi zainteresować. Ja osobiście korzystam z BZWBK i Eurobanku i jestem zadowolony. Kiedyś korzystałem z Polbanku, ale po tym jak dwa razy sformatowałem dysk i straciłem oba certyfikaty jeszcze żadem z pracowników nie potrafił mi pomóc go z powrotem zainstalować, więc jak na razie są u mnie skreśleni. Opena, Pocztowego, ani Multibanku nie testowałem… jeszcze :-)

Jak dla mnie mbank zszedł na psy jeśli chodzi o ofertę depozytową, bo pod względem kredytów to zawsze był kiepski. Teraz to już zostawiam go tylko dlatego, że konto i przelewy z niego są bezpłatne. Oszczędności już dawno przeniosłem gdzie indziej. Jedyne co mają teraz konkurencyjnego, to Supermarket Funduszy Inwestycyjnych. Ponieważ teraz oferta mbanku jest nieopłacalna, to postanowiłem zdjąć ich baner z mojego bloga. Zostawiłem reklamę tekstową eMaklera, ale też nie wiem na jak długo.

niedziela, 28 grudnia 2008

Jak włączyć lokatę nocną w Alior Bank ?

Ponieważ dostałem kilka zapytań o pomoc od osób którym nie działa lokata nocna w Alior Banku, postanowiłem zamieścić na blogu mały samouczek jak tę lokatę aktywować samodzielnie przez Internet. Z przykrością stwierdzam, że w tej kwestii bank nie dorobił się jeszcze dostępnej pomocy. Niby drobiazg, ale jak widac nie dopracowali wszystkiego przed startem (żeby tylko tego!) A zatem:

Q: Nie działa mi lokata nocna w Aliorze (Alior Banku). Jak włączyć lokatę nocną ?
A: Już tłumaczę.

Po zalogowaniu się do ichniej bankowości internetowej wybierz na górze zakładkę Oszczędności a w niej podzakładkę Rachunki.

Powinna pojawić Ci się lista rachunków, które posiadasz. Ja mam tylko jeden konkursowy. Nawet zastanawiałem się czy nie upublicznić numeru, żebyście mogli mi coś przesłać, ale jednak nie zdecydowałem się na to :-)

Na liście rachunków wybierz Szczegóły.

Pozwoli Ci to trafić do zakładki w której będziesz mógł aktywować lokatę nocną… W tym celu kliknij w samotny, mały napis Włącz w linijce z lokatą nocną.

Teraz sprawa kluczowa w zakładaniu lokaty nocnej… określ kwotę salda na rachunku powyżej której bank ma założyć co noc lokatę. Ja proponuję ustawić zero.

Teraz już wystarczy tylko kliknąć kolorowy przycisk Włącz poniżej i od tej nocy lokata powinna zadziałać.

Mam nadzieję, że byłem pomocny. W razie dodatkowych pytań – jestem otwarty.

sobota, 27 grudnia 2008

Jak oszczędzać bez wyrzeczeń w trudnych czasach ?

Coraz częściej słychać (a moim zdaniem już widać) pukający do polskich drzwi kryzys. Czasy są takie, że lepiej oszczędzać niż wydawać na niepotrzebne głupoty. Czy jednak można oszczędzać bez wyrzeczeń w tych trudnych czasach? Oto dziewięć prostych rad:


1. Załóż konto oszczędnościowe jeśli go jeszcze nie masz i przelewaj na nie każdą nadwyżkę, którą tymczasowo posiadasz. Najprawdopodobniej Twoje konto osobiste nie jest w ogóle oprocentowane, a oprocentowanie konta oszczędnościowego dochodzi teraz do 6%. Dzięki temu zyskasz na dodatkowych odsetkach! Uwarzaj tylko przy przelewach z konta oszczędnościowego !! W większości banków tylko pierwszy taki przelew w miesiącu jest bezpłatny. Możesz jednak mieć więcej niż jedno konto oszczędnościowe i dzięki temu więcej niż jeden bezpłatny przelew w miesiącu.

2. Reszta dla Ciebie ! Jeśli masz konto np. w Citihandlowym (dla mnie zawsze będzie Citibankiem) masz dość ciekawy sposób pozwalający oszczędzać robiąc codzienne zakupy kartą. Jak to działa? Bank każdą różnicę pomiędzy 1, 5 lub 10 zł a końcówką płatności przelewa na Twoje konto oszczędnościowe, np. zapłaciłeś 21,36 zł, a bank 1-0,36 = 0,64 zł przelewa na konto. Nigdy nie myślałem że pochwalę Citka, ale to jest chyba jeden z ich strzałów w dziesiątkę !!

3. Zmień bank na tańszy ! Przegapiłeś już co prawda stówkę od Aliora i pięćdziesiątaka od Polbanku, ale i tak warto abyś policzył ile płacisz miesięcznie za swoje konto i poszukał tańszego. Uwierz, że można nie płacić za konto w ogóle i mieć wszystko to co Ty teraz ! Sprawdź też w bankach internetowych, np. w mbanku. Możesz zobaczyć tutaj jak ja liczyłem czy Alior się mi opłaca.

4. Sprawdź czy nie ma w Twoim banku planów oszczędnościowych. W Aliorze zrobili lokatę dochód i samochód, gdzie za ulokowanie określonej kwoty po kilku latach dają Citroena. W Toyota Bank też mają Indywidualny Plan Oszczędzania na zakup Toyoty. Zazwyczaj udział w takich przedsięwzięciach wiąże się z wypłatą określonego bonusu na koniec, więc zanim podejmiesz decyzję o zakupie sprawdź czy nie da się tego zrobić taniej! Sprawdzaj, pytaj ! Może zapomniane książeczki mieszkaniowe wrócą znów do łask?

5. Zapytaj w swoim banku o tzw. mechanizm bilansujący
, który sam przeleje nadwyżkę pieniędzy z konta osobistego na oszczędnościowe. Działa to tak, że mówisz iż codziennie chciałbyś mieć na koncie osobistym powiedzmy 150 zł, a wszystko ponad to trafi na konto oszczędnościowe. Jeśli w danym dniu wypłacisz coś z konta osobistego, to w nocy bank sam uzupełni jego saldo do tych 150 zł z konta oszczędnościowego. Jest to o tyle wygodne, że nie musisz pamiętać o uzupełnianiu konta osobistego z oszczędnościowego i jest bezpłatne, podczas gdy zazwyczaj tylko pierwszy przelew z konta oszczędnościowego jest w danym miesiącu bezpłatny.

6. Masz telefon na kartę? Doładowuj go w programach partnerskich typu blue.pl, gdzie przy każdym doładowaniu dostajesz 3% cachback z powrotem na swoje konto. Jeśli się nie boisz możesz spróbować kupować doładowania taniej na Allegro. Często na Święta operatorzy robią też promocję z podwojeniem doładowań. Sprawdź czy Twój takiej nie ma !

7. Cashback do karty kredytowej.
Nie wszyscy wiedzą że są karty kredytowe pozwalające ‘zarabiać’. Za każde zakupy dostajesz cashback, czyli zwrot określonego procentu od płatności kartą na konto. Pamiętaj tylko, że zazwyczaj cachback nie jest traktowany jako spłata karty, czyli i tak będziesz musiał spłacić całą kwotę aby nie płacić odsetek !!

8. Weź ‘Skarbonkę’ w Auchan ! Chodzi oczywiście o program lojalnościowy w ramach którego za kupno określonych produktów dostajesz zwrot określonej ilości punktów lub pieniędzy na specjalną kartę, a potem przy następnych zakupach możesz nimi zapłacić za część rachunku. Sprawdź w swoim supermarkecie czy takiego nie mają. Oprócz tego w Carrefurze mają program związany z ich siecią komórkową Mova – za każde 10 zł zakupów dają 1 min rozmów gratis. Jeśli często robisz u nich zakupy zastanów się nad zmianą operatora. Może wyjdzie wtedy taniej ?

9. Bierz udział w różnych programach lojalnościowych i klubach członkowskich (oczywiście o ile są za darmo) i korzystaj ze zniżek i rabatów. Masz Nokię – wstąp do klubu Nokii i kupij taniej ! Kiedyś miałem telefon w Heyah i kupowałem taniej ciuchy w House (tego już chyba nie mają)… Sprawdź co daje Ci Twoja karta kredytowa, Twój operator komórkowy… czasami naprawdę można w ten sposób nieźle oszczędzić !

Jeśli masz jeszcze jakieś pomysły koniecznie się nimi podziel !!
Inspiracją był artykuł.

piątek, 26 grudnia 2008

Wesołych Świąt !!!

Działo się u mnie ostatnio sporo i z przykrością stwierdzam, że na bloga nie zostało zbyt wiele czasu. Dlatego choć spóźnione to składam Wam wszystkim czytającym go życzenia wszystkiego najlepszego z okazji Świąt !!

Samych dobrych decyzji inwestycyjnych,

Jak najwyższej stopy zwrotu :-)

Końca kryzysu...

Spełnienia marzeń !!



investman

sobota, 20 grudnia 2008

Stówka na koncie jest !

Obiecywałem, że napiszę co z moją przygodą z Aliorem, więc niniejszym to czynię.

Nie będę opisywał co i jak bo chyba mają dziurę w procedurach! W każdym bądź razie w oddziale od pierwszej wizyty jeszcze nie byłem, a kuriera ponownie sami nie chcieli wysłać !!

Właśnie zalogowałem się do internetu, zobaczyłem swoje konto i swoją stówkę (tę z konkursu "Zbuduj z nami nowy bank"). Aktywowałem lokatę overnight!! Co więcej, zleciłem przelew na zewnątrz na poniedziałek i udało się go zatwierdzić :-) Chyba wszystko działa ;] Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Karty do konta nie brałem więc nie wiem jak pod tym kątem.

Jak na razie to chyba nie narzekam... ale tak na prawdę jestem ich klientem dopiero od dzisiaj, więc jeszcze mają czas żeby mi zajść za skórę ;] (tego co było już im nie pamiętam ! ;] ).

Na razie stówka poleży u nich, bo po świętach i nowym roku potestuję to ich konto intensywniej... a wrażenia na pewno opiszę na blogu.

W styczniu zacznę też testować Allianza, bo zapowiada się że ruszą na dobre (tak wróble ćwierkają).

Tymczasem wygląda na to że do 19-tego stycznia nie będę miał czasu się nawet w ... podrapać jak to mówią, więc i wpisów będzie mniej. Życzenia świąteczne jeszcze na pewno złożę !!

środa, 10 grudnia 2008

Alior - czyli o koncie którego (prawie) nikt nie widział

Obiecałem że założę konto w Aliorze i tak też zrobiłem. Ponieważ brałem udział w ich konkursie, to nie ukrywam, że liczyłem na obiecywaną stówkę. Po kilku tygodniach od oficjalnego startu banku, z powodu braku czasu, złożyłem wniosek o otwarcie konta przez internet. Ponieważ jednak nie mogłem doczekać się telefonu od kuriera – zdecydowałem udać się osobiście do oddziału (w zeszły piątek).

W tym wielkim dniu ;] zadzwonił kurier, żeby umówić się na spotkanie, ale ponieważ już nastawiłem się na tą wizytę w placówce, to kurierowi podziękowałem. Poszedłem do najbliższego oddziału w Warszawie po pracy. Dotarłem tuż po 17-tej czyli na ok. godzinę przed zamknięciem. Jakie są moje wrażenia ? Już opisuję.

Po wejściu do oddziału natrafiłem na małą kolejkę w samych drzwiach (oprócz mnie stały jeszcze trzy osoby). Właściwie od razu podeszła do nas jakaś Pani (jak się okazuje dyrektor) i zainteresowała się każdym z nas i wskazała pracownika, który będzie mógł nas obsłużyć. Jednym słowem na początku było naprawdę profesjonalnie (szkoda że potem było już dużo gorzej).

Sam układ oddziału jest bardzo dziwny i jak się okazało mi trafiło się przejście gdzieś na bok do stanowisk prowadzących także obsługę kasową. Lada ustawiona jest na podwyższeniu, a klient nie ma gdzie usiąść. Oczywiście jeśli przyszedł tylko szybko wypłacić pieniądze to pewnie to nie przeszkadza. Ja w oddziale spędziłem na stojąco ponad 45 min. więc sugeruję postawienie tam jednak jakichś krzeseł barowych (lub czegoś innego na czym będzie można spocząć).

Zapewne wszystkich interesuje czy aż tak długo trwa zakładanie konta… no więc nie. Ja konto założyłbym pewnie ze trzy razy (no może dwa). Pracownicy się jeszcze uczą i szkoda trochę że na nas. Ponieważ już złożyłem wniosek przez Internet to moje dane były w systemie, więc gdy Pani mozolnie wypełniła wniosek okazało się, że nie może go zatwierdzić, bo dane już są – no ja tam ich systemu nie znam, ale ciekawe jak się w takim razie zakłada kolejny produkt? No ale zanim się to okazało to wprowadziliśmy dane jeszcze raz – głównie dlatego, że system przed chwilą nie działał i nie było do końca wiadomo czemu teraz nie chce zatwierdzić danych.

Gdy już okazało się, że nie tędy droga, Pani dostała informację, że może dać mi do podpisania już wygenerowane gdzieś w systemie dokumenty. Okazało się jednak, że część się nie chce wydrukować. Jednym słowem konta założyć tak nie mogłem. Na pocieszenie Pani powiedziała, że konto jest już założone i stówka już czeka przelana, ale dopóki nie podpiszę umowy, nie będę mógł z niego skorzystać. Dostałem radę, żeby jednak skontaktować się z kurierem i podpisać tamte dokumenty.

Ponieważ nie miałem na razie czasu się tym zająć to dostępu do konta nadal nie mam :-( Daję Aliorowi duży minus za procedury i systemy. Spędziłem (na stojąco !!) w oddziale 45 min. i nie udało się właściwie nic załatwić. I nie mam pretensji do obsługującej Pani, gdyż naprawdę była miła, a jej wyszkolenie to obowiązek pracodawcy. Chyba jednak Alior ruszył nie do końca przygotowany.

Żeby nie było, że tylko narzekam, to podam ciekawostkę, która mi się bardzo spodobała. W Aliorze można ustalić sobie hasło dla banku do kontaktu z nami. Jednym słowem gdy zadzwoni do nas pracownik banku to będziemy mogli poprosić o podanie tego hasła i w ten sposób upewnić się, że to nie próba oszustwa. To duży plus, szczególnie że zazwyczaj banki dzwonią z numerów zastrzeżonych.

Jakie będą moje dalsze przygody z Aliorem – na pewno napiszę !

PS. Alior ogłosił, że dla uczestników konkursu karta do konta przez pierwszy rok jest za darmo.

środa, 3 grudnia 2008

Huzia na Aliora

Oj nagrabił sobie Alior, nagrabił. Nie będę się tu rozpisywał, bo pewnie aferę ze zmianami w tabeli opłat i prowizji dla kart wszyscy znają. W skrócie chodzi o to że wersji tabeli z datą 29 października było dwie, przy czym w jednej przelew z karty kredytowej był bezpłatny, a w drugiej (wprowadzonej później i obowiązującej teraz) kosztuje on 1%. Problem polega na tym, że niektórzy klienci dostali tabelę z wersją pierwszą, a potem jak gdyby nigdy nic Bank nadpisał ją nową ale z tą samą datą obowiązywania. Szczegółowo swoją przygodę opisuje pewien blogowicz.

Jednym słowem Bank postąpił niezbyt ładnie i nie profesjonalnie. Oczywiście rozpętała się burza. Cały internetowy (i nie tylko) świat aż huczał. Oj nagrabił sobie Alior, nagrabił. Myślę że można to porównać do nagłej zmiany polityki kredytowej dla hipotek w Millennium. Problem polega na tym, że Mille nie wchodzi dopiero na rynek i nie podkreśla swojej wyższej kultury.

Nie oszukujmy się – Alior sam sobie strzelił w stopę i to całkowicie niepotrzebnie. Bank tłumaczy to błędem pracownika i ja chyba takie wyjaśnienie kupuję. Ciekawe jakie były powody dla których pracownik zmieniał tabelę na niekorzystną dla klientów? Mają aż tyle wniosków, że nie są ich w stanie obsłużyć i chcą tymczasowo zmniejszyć popyt? Jeśli tak, to zagranie było bardzo głupie. Alior dopiero wchodzi na rynek i powinien mieć jakiś produkt (chociaż jeden), który wyraźnie wyróżniał by go na tle konkurencji.

Jak pisałem w jednym z poprzednich wpisów konto może i nie jest rewelacyjne, ale przecież nie musi. Karta wyglądała w porządku i strategią mogło być dajmy super kartę a pewnie spora część klientów założy do niej i konto na którym trochę zarobimy. Bo chyba w Aliorze nie łudzą się, że od samego początku będą zarabiać na wszystkim (szczerze mówiąc na czymkolwiek)? Innym wytłumaczeniem jest tak duża cena pieniądza dla Banku, że nie mogą sobie pozwolić na rozdawanie kapitału na prawo i lewo (przelew jest transakcją bezgotówkową, więc można było przelać cały limit, zarabiać na odsetkach od depozytu i potem tylko rolować spłaty całkowite). Jakoś to wytłumaczenie kupuję o wiele bardziej.

Co się stało to się nie odstanie. Swoją drogą ostatnio jestem jakiś zabiegany i w weekend złożyłem wniosek o konto w Aliorze przez Internet, ale jakoś się nie kontaktują, więc w piątek po pracy sam się do nich pofatyguję. Ponieważ w tej sytuacji Aliorowi nie pozostaje nic innego jak słowa o wyższej kulturze przekuć w czyny to chcę posmakować jej osobiście. Swoją drogą w podobnym czasie składałem przez Internet wniosek w tepsie o przedłużenie neo i sprawa już dawno załatwiona.

PS. Na początku Alior nie wzbudzał u mnie jakiegoś większego entuzjazmu. Po tym wypadku trochę zmieniam zdanie. Skoro jakiś jeden pracownik może sobie sam zmienić TOiP bez akceptacji wszystkich świętych (no bo chyba wszyscy takiego byka nie przeoczyli) to faktycznie mają inne podejście do bankowości i ja chcę je wypróbować.

sobota, 29 listopada 2008

Czy moje oszczędności w banku są gwarantowane ?

Prezydent wreszcie podpisał nowelizację ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym zwiększającą kwotę gwarancji depozytów. O gwarancjach pisałem już tutaj. Warto teraz zaktualizować informacje i rozwiać niejasności co i kiedy jest gwarantowane.

Jeżeli masz konto lub lokatę w banku działającym na podstawie polskiej licencji to twoje oszczędności są gwarantowane do kwoty 50 000 EUR, czyli na dziś 187 860 zł w 100 %. Lista tych banków znajduje się tutaj. Gwarancji udziela Bankowy Fundusz Gwarancyjny i dotyczą one sumy wszystkich twoich pieniędzy zgromadzonych w banku. Oznacza to, że jeśli na koncie masz 5 000, a na lokacie 100 000 zł to masz pełną gwarancję środków. Dodatkowo rachunki lub lokaty wspólne objęte są osobnymi gwarancjami, czyli każdy z współposiadaczy dostanie z powrotem po 50 000 EUR, czyli po ok. 180 tys. PLN.

Gwarancja obejmuje nie tylko sam wkład (kwotę lokaty czy saldo na rachunku), ale także odsetki naliczone do dnia ogłoszenia przez bank upadłości.

Najważniejsze jest jednak to, że kwota gwarancji podana jest w euro a wypłata środków następuje niezależnie od waluty wkładu w złotówkach. Oznacza to konieczność przewalutowania. Jest ono dokonywane po kursie średnim NBP z dnia ogłoszenia przez bank upadłości. Jest to zatem pewien haczyk i taka łyżka dziegciu w całym.

Miejmy nadzieję, że nie będziemy się nigdy musieli przekonać jak to działa w praktyce. Tym bardziej, że w przypadku upadłości banku BFG bierze środki na wypłaty od innych banków, a w dobie kryzysu może to powodować dalsze upadłości.

I na koniec pytanie: A co jeżeli mojego banku nie ma na liście? Oznacza to, że działa on na podstawie licencji wydanej w innym państwie Unii Europejskiej i podlega tamtejszemu systemowi gwarantowania depozytów. Tak jest na przykład z greckim Polbankiem. Na swojej stronie informują oni, że grecki HDGF gwarantuje depozyty do wysokości 100 000 EUR. Ale jak wyglądają procedury wypłaty nie wiem – greckiego nie znam i nie zamierzam się uczyć.

sobota, 15 listopada 2008

Alior Bank S.A. – subiektywny przegląd oferty cz.1

Już w poniedziałek oficjalnie rusza nowy bank – Alior Bank. Nie mogę nie pokusić się o przegląd ich oferty i oczywiście podzielenie się nim z Wami. Prezes banku Wojciech Sobieraj i inni jego pracownicy cały czas podkreślali, że będzie to nowa jakość w polskiej bankowości. Po wstępnym przejrzeniu oferty mogę stwierdzić, że na pewno nie wnoszą nowej jakości cenowej. A jak będzie z obsługą w oddziałach to się okaże. Czy zatem warto zakładać konto w Aliorze?


Bank proponuje klientom dwa konta do wyboru: konto z lokatą nocną i konto zakupowe. Muszę przyznać, że nazwy nie wpadają w ucho. Tak naprawdę konto zakupowe jest rozszerzeniem konta z lokatą, więc to pierwsze można było nazwać chyba trochę prościej. Rozszerzenie polega na dołożeniu cash backu, tzn. bank zwraca na konto 1% od wszystkich transakcji wykonanych kartą. No ale nie za nazw produktów będziemy ich rozliczać.

I tak konto z lokatę prowadzone jest za darmo, a konto zakupowe kosztuje 7zł. Jeśli chodzi o przelewy to sprawa też nie wygląda jakoś różowo. Oferta jest dość skomplikowana. Przelewy wewnątrz banku są bezpłatne bez względu na kanał ich zlecenia. Przelewy do innych banków w kraju to już inna historia. Pierwsze 10 przelewów w miesiącu zleconych przez internet jest całkowicie darmowa. Kolejne 39 przelewów internetowych kosztuje 0,30 zł (koszt autoryzacyjnego kodu sms). Każdy następny przelew przez internet to koszt 1,05 zł (0,75 zł za przelew i 0,30 zł za sms). Jeśli zlecimy taki przelew samodzielnie przez telefon (IVR) to zapłacimy za niego 3 zł, telefonicznie przy udziale konsultanta – 5 zł, a osobiście w oddziale 6zł za każdy przelew. Nie widać możliwości przelewów przez telefon komórkowy. Potwierdzenie przelewu bezpłatnie wydawane jest w dniu realizacji, natomiast potem kosztuje 5zł.

Tanio jak widać nie jest. No ale nikt tego nie obiecywał. Jest jeden plus – przelewy zagraniczne kosztują 50 zł niezależnie od waluty i kwoty, więc tu trzeba bank pochwalić. Dodatkowo mają w ofercie przelewy SEPA w Euro, i kosztują jak wszędzie 5 zł. Bank ma w swojej ofercie także zlecenia stałe. Złożenie zlecenia w oddziale lub telefonicznie u konsultanta kosztuje 2 zł, w internecie i przez komórkę bezpłatnie. Swoją drogą jeśli można przez komórkę składać zlecenia to czemu nie można przelewów? Chyba to jakieś niedopatrzenie w taryfie.

Wyciągi odbierane w oddziale kosztują 5zł. Natomiast także pewna nieścisłość wkradła się w wyciągi wysyłane do domu. Za darmo są dla klientów „którzy nie zawarli Umowy o świadczenie usług przez Bank”, w przeciwnym wypadku ich wysyłka także kosztuje 5zł. Chodzi pewnie o Umowę do bankowości internetowej, ale znów jakaś nieścisłość w taryfie.

Wpłaty i wypłaty gotówki są za darmo, ale jeśli nie podejmiemy zamówionej wcześniej gotówki to zapłacimy za to 50 zł. Trzeba w takim przypadku po prostu przyjść, wypłacić i zaraz potem wpłacić i opłaty nie będzie.
Niezależnie od konta płaci 3 zł/m-c za kartę płatniczą Maestro. Z samym wydaniem to ciężko stwierdzić jak jest bo niby wydanie za darmo, ale jeśli wydaje się kartę z wizerunkiem z grupy A to kosztuje to 10 zł, a z grupy B 20 zł. O co chodzi? Pewnie czas pokaże. Transakcje bezgotówkowe są oczywiście za darmo. Jeśli chodzi o wypłaty z bankomatu, to kartą do konta z lokatą są za darmo wszędzie – także za granicą, a kartą do konta zakupowego bezpłatne są tylko w bankomatach banku euronet i cash4you. W pozostałych kosztują 5 zł w kraju i 9 zł za granicą. W bankomatach będzie można sprawdzić zestawienie transakcji i zmienić PIN, ale obie operacje kosztują 1 zł. Od razu jeszcze raz przypominam, że przy koncie zakupowym jest Cash back – 1% wszystkich transakcji kartą wraca na rachunek klienta.

Do konta można mieć także limit zadłużenia. Opłata za jego przyznanie to 1% min. 20 zł rocznie. Limit oprocentowany jest na 16%. Żeby nie zapomnieć – konto osobiste oprocentowane jest na 0,1%, ale to raczej symboliczne. Do konta można założyć codzienną lokatę overnight (nocną), na której połowa środków na rachunku oprocentowana jest na 11%, czyli realne oprocentowanie środków to 5,5%.

Alior ma w swojej ofercie także konto oszczędnościowe z oprocentowaniem 5%. Nie powala to na nogi. Bezpłatny jest tylko pierwszy przelew w miesiącu (tutaj 5 pierwszych kodów sms jest za darmo, następne to koszt 0,30 zł). Kolejne przelewy są płatne – w ramach banku 2zł w oddziale i 1 zł (lub 1,30 zł z kodem sms) przez internet. Oferta zatem nie zbyt ciekawa.

Oczywiście oprócz konta oszczędnościowego są także lokaty. Najkrótsza to 10-dniowa zakładana przez Internet (znamy z BPH) z oprocentowaniem 4,5%. Oprocentowanie pozostałych lokat też nie powala na kolana, więc nawet nie będę go przytaczał.

Teraz pytanie czy mi się ta oferta opłaca? To dobry moment żeby podsumować ile płacę za konto i usługi z nim związane. Konto podstawowe mam w mbanku. Jego prowadzenie jest za darmo. Do tego z mbanku robię przelewy. Większość z nich to przelewy zewnętrzne – średnio 8 w miesiącu (nie przekraczam 10-ciu), a na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy średnio 1 był wewnętrzny na konto innej osoby. Wypłaty z bankomatu: średnio 2 w euronecie i 5 w bzwbk (mam najbliżej). Na bieżące wydatki średnio trzymam 350 zł na emax z oprocentowaniem 1,85%. Resztę pieniędzy na płatności mam na emax plusie – średnio 900 zł oprocentowane od niedawna na 6% (dzielę na dwa konta). Z limitu w koncie nie korzystam nigdzie. Za zakupy płacę kartą kredytową a nie debetową, więc w Aliorze wybieram do porównania konto z lokatą.

Porównajmy zatem:
mbank: 0zł za konto - 0zł za kartę - 0 zł za wypłaty z bankomatu - 0 zł za przelewy + 0,50 zł oproc. na emax + 4,50 oproc. na emax+ = + 5 zł
Alior: 0 zł za konto - 3 zł za kartę - 0 zł za wypłaty z bankomatu - 0 zł za przelewy + 5,80 zł oproc. na lokacie nocnej = 2,80 zł

Założyłem że środki trzymam na koncie z lokatą, gdyż oprocentowanie lokaty nocnej w Aliorze jest efektywnie wyższe niż konta oszczędnościowego. Jak widać kwestia opłacalności jest na granicy. Czy założę konto w Aliorze? Jasne że TAK !! Po pierwsze chcę odwiedzić ten zachwalany przez nich oddział i poczuć tą nową jakość. A po drugie biorę udział w ich konkursie gdzie dają 100 zł dla każdego kto się zarejestruje i odpowie na 9 prostych pytań o wyobrażenia i odczucia o nowym banku.

Żeby było jasne nie jestem fanem mbanku i korzystam tam tylko z wybranych produktów, które są dla mnie tanie i wygodne. Warto dodać, że zawsze dobrze mieć środki w co najmniej dwóch bankach - tak na wszelki wypadek. Alior jest młody więc na razie musi zapracować na moje zaufanie. Już niedługo zanalizuję ich ofertę depozytową i kart kredytowych pod kątem mojej optymalności. W końcu jeśli można mieć coś taniej i wygodniej to po co przepłacać?

niedziela, 9 listopada 2008

Czy duży może więcej?

Trochę się zastanawiałem czy to zrobić, ale wreszcie zdecydowałem się umieścić na mojej stronie baner z tekstem: „Icelanders are NOT terrorists”. Chodzi oczywiście o to, że w odwecie za to, że upadłe banki islandzkie nie wypłaciły jeszcze obywatelom UK ich oszczędności premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zablokował islandzkie konta w Wielkiej Brytanii przy wykorzystaniu prawa antyterrorystycznego.

Z jednej strony oczywiście należałoby pochwalić Pana Browna za to, że potrafił upomnieć się o oszczędności swoich obywateli, ale należy też zwrócić uwagę że nie zrobił tego, gdy bankrutował wielki Lehman, ale dopiero teraz w stosunku do małej Islandii.

W proteście przeciwko temu Islandczycy stworzyli petycję gdzie można napisać kilka słów do Pana Browna.

Czy duży może więcej? Głupio pytam.

piątek, 3 października 2008

Pewne jak w banku?

W dobie szalejącego kryzysu finansowego i upadków kolejnych potęg bankowości wszyscy zaczęli zadawać sobie pytanie, czy nasze oszczędności są bezpieczne? Jesienna ofensywa banków z coraz to wyższymi procentami sprawiła, że na forach internetowych można było przeczytać opinie: „zgarną kasę, ogłoszą upadłość i się zmyją”. Zadajmy sobie zatem pytanie czy mamy się czego obawiać?

Teoretycznie nie. Depozyty we wszystkich bankach działających na podstawie uzyskanej w Polsce koncesji objęte są gwarancją Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pewność, że zwrócą nam 100% ulokowanego kapitału mają jednak tylko Ci, którzy ulokowali w danym banku nie więcej niż 1000 EUR ( 3418,80 PLN ). Jeśli depozyty wynoszą do 22 500 EUR (66153,78 PLN) to zwrócą nam tylko 90% (dla 1000 EUR nadal 100%). Wszystkie wkłady ponad tą kwotę nie są niestety gwarantowane. Sama gwarancja nie oznacza, że jeśli bank upadnie, otrzymamy nasze pieniądze natychmiast. BFG ma 5 lat na spłatę zobowiązań banku. Może się zatem okazać, że trochę sobie poczekamy.

A co jeśli bank nie podlega polskiemu nadzorowi, tak jak np. Polbank? Wtedy oczywiście wszystko zależy jakie przepisy obowiązują w kraju macierzystym. W przypadku oddziału tego greckiego banku HDGF (odpowiednik BFG) gwarantuję wypłatę 100% środków dla wkładów nie przekraczających 20 000 EUR. Problem polega jednak na tym, że instytucja ta jest w Grecji i najprawdopodobniej trzeba by udać się na przymusową wycieczkę (oby tylko jedną) do tego kraju, aby odzyskać środki.

Warto jeszcze może tylko wspomnieć, że w gnieździe kryzysu, czyli w USA gwarantowane są depozyty do kwoty 100 000 USD, a w ramach trwającej kampanii wyborczej Pan Obama obiecał zwiększenie tej kwoty do 250 000 USD. Jak to określił w celu przywrócenia zaufania publicznego do systemu finansowego. Oj przyda się odbudowa zaufania, bo po tym co się tam teraz wyprawia to pewnie rynek kredytów hipotecznych na kilka dobrych lat został ubity.

A co w naszej ‘kochanej’ Europie? Można by pomyśleć, że mamy jakąś totalną kampanię wyborczą, gdyż coraz więcej rządów postanawia zagwarantować wszystkie depozyty w krajowych bankach. Pierwsza zrobiła to Irlandia, a za jej drogą podążyła zaraz Wielka Brytania. Interesujące dla klientów Polbanku może być, to że rząd Grecji także wyraził chęć zagwarantowania 100% depozytów, ale na razie się tylko na deklaracjach skończyło, więc wiecie… obiecanki cacanki, a głupiemu radość … jak to mówią. Kiedy u nas w Polsce rząd zagwarantuje wszystkie depozyty? My chyba jednak nie mamy teraz żadnego głosowania, więc nikt o kiełbasę wyborczą się nie stara.

Jakie mogą być skutki takich gwarancji rządowych? Na pewno zwiększa to zaufanie to banków w tych trudnych czasach i sprawia, że nie ucieka z nich tak szybko kapitał. Jest jednak druga strona medalu… szefowie banków wiedzą już nie muszą się obawiać, bo jakby co to państwo zainterweniuje. Mogą więc jeszcze bardziej ryzykować powierzony im kapitał. Taki moral hazard.

Czy zatem ustawiać się w kolejce do okienka i wypłacać wszystkie oszczędności? Jak ktoś ma w domu sejf i się nie boi… to pewnie i na podatek inflacyjny też go stać ;]

wtorek, 23 września 2008

Armagedon Insurance Group (AIG)


W szczytowym okresie firma była największym na świecie ubezpieczycielem o wartości przekraczającej 239 mln dolarów. Jej aktywa są większe niż te, które którymi dysponował bank Lehman Brothers. Ale sam rozmiar ewentualnych strat nie do końca wyjaśnia akcję ratunkową jaką podjął rząd USA by ratować firmę przed upadkiem.

Problem leży w tym, że AIG jest ubezpieczycielem większości kredytów hipotecznych w Stanach i dużym ubezpieczycielem w tym segmencie rynku na świecie. Dodatkowo także wystawiało gwarancje na śmieciowe obligacje CDS (credit default swap). Ubezpieczenia te są zabezpieczeniem aktywów dla wielu banków i w ten sposób pozwalają im zachować adekwatność kapitałową w tych ciężkich czasach. Zatem gdyby AIG upadło, ich gwarancje były by nic nie warte i jednocześnie spowodowałoby uszczuplenie zasobów i tak już niezwykle cennego kapitału na rynku. W świetle tych informacji upadek ubezpieczyciela oznaczał by Armagedon, a do tego ekipa Busha przed wyborami przecież nie dopuści.

Powstaje jednak pytanie ile ta akcja ratunkowa będzie kosztować przeciętnego podatnika. Oficjalnie firma utraciła tylko płynność finansową. Z powodu kryzysu sub-prime musiała zwiększać zabezpieczenia finansowe i co za tym idzie potrzebowała coraz więcej kapitału. Aby uchronić ją przed kryzysem rząd udzielił 85 bln dolarów wysokooprocentowanego kredytu i przejął przejął w zamian 79,9% udziałów w spółce. Tylko ile ona jest teraz warta i kto byłby skłonny kupić ją w przyszłości? Tego chyba nikt nie wie…

Artykół na podstawie tekstu w the economist

poniedziałek, 22 września 2008

Kulczyk Bank

Dopiero co rozkręciła się machina z Aliorem i Allianzem, a tu kolejna niespodziana. Jan Kulczyk, znany polski biznesmen, chce stworzyć nowy bank !!

Jak podaje Puls biznesu Jan Kulczyk poprzez swoją spółkę Kulczyk Investment House planuje stworzyć we Wrocławiu nową instytucję finansową. Na początku miałby to być broker sprzedający kredyty konsolidacyjne (a trzeba przyznać, że jest teraz na to coraz większy popyt). Docelowo będzie to jednak nowy bank.

Kierowanie projektem powierzono byłemu szefowi Banku Współpracy Europejskiej (BWE), czyli Ireneuszowi Kasnerowi. Notabene teraz BWE kieruje dawny szef GE Money Banku – Mariusz Karpiński. Jak widać karuzela na rynku dość spora.

O ile moim zdaniem miejsce dla kolejnego brokera pewnie się znajdzie, gdyż coraz więcej kredytów sprzedawanych jest właśnie w ten sposób, to przy coraz większym spowolnieniu gospodarczym miejsca dla kolejnego banku tymczasowo może zabraknąć. Chociaż wszystko zależy od talentu zarządzających. Jedno jest pewne czas pokaże co z tego wyjdzie.

Mam nadzieję niedługo usłyszymy także o Sławomirze Lachowskim, dawnym prezesie BRE Banku, o którym wróble ćwierkają że zakłada nowy bank.

sobota, 13 września 2008

Banki rozdają pieniądze za darmo!

Dziś chciałbym zanalizować nowe podejście w przyciąganiu klientów przez banki, jakim jest rozdawanie pieniędzy za założenie w nich jakiegoś produktu. Kiedyś robił tak Lukas dając 50 zł za założenie karty kredytowej Maxima. Obecnie robi tak Alior i Polbank.

W Aliorze każdy nowo zarejestrowany użytkownik ma prawo wybrać sobie końcówkę numeru konta i odpowiadając na kolejne 9 pytań w sumie może dostać 100 zł. Oczywiście nie tak od razu, bo trzeba do tego będzie założyć konto w banku, gdy ten już wystartuje, ale bez obaw – dla uczestników konkursu konto będzie za darmo. Tymczasem Polbank we współpracy z Faktem rozdaje 50 zł każdemu nowemu klientowi, który założy w tym banku konto (musi mieć jeszcze wypełniony kupon z gazety).

O co w tym wszystkim chodzi? W przypadku Aliora jest jasne, że jest to sposób na dodatkową reklamę dopiero startującego banku i przyciągnięcie pierwszych klientów. Zadawane do tej pory pytania dotyczyły głównie preferencji potencjalnych klientów, czyli np. usytuowania i godzin otwarcia placówek, czy jakości systemu bankowości internetowej. Jednym słowem pytano o to na co Alior chce postawić. Można zatem potraktować to jako ostatni sprawdzian przed wejściem na rynek i upewnienie się, czy przyjęta strategia odniesie sukces. Podobno w akcji wzięło już udział 55 tys. osób. Całkiem ładna liczba jak na start up. Konto co prawda ma być za darmo, ale nie wiadomo jak długo. No i oczywiście nowi klienci to świetna baza do sprzedaży dodatkowych produktów. Muszę przyznać, że całkiem niezły pomysł. Czy opłacalny dla banku? Pewnie nigdy się nie dowiemy.

Natomiast w przypadku Polanku muszę przyznać, że nie do końca wiem jaki cel ma ta akcja. Niektórzy uważają, że chodzi o dotarcie do nieubankowionych klientów z mniejszych miast, gdzie Polbank też już otworzył swoje oddziały. Mam jednak wrażenie, że jest to pewnien głos rozpaczy. Oferta Polbanku jest przecież tania dla klienta i teoretycznie nie powinno być problemu ze zdobywaniem nowych klientów. Okazuje się jednak, że warunki cenowe oferty to nie wszystko.

Po pierwsze, bank ma fatalny (nie bójmy się tego słowa) system bankowości internetowej. Jest siermiężny, niewiele się da tam zrobić, a bezpieczeństwo jego użytkowania pozostawia wiele do życzenia. Swoją drogą coraz częściej słych o tym, że bank zamierza go zmienić. Kiedy to będzie miało miejsce nie wiadomo… Ale to nie wszystko. Sama obsługa w oddziałach też pozostawia wiele do życzenia. Sam jestem klientem Polbanku i przyznaję, że do oddziału chodzę bardzo żadko – tylko gdy znów mam problemy z niedziałającą obsługą w Internecie – i za każdym razem wychodzę z placówki niezadowolony. Nie czuję się jak osoba, której rozwiązano problem, tylko jako delikwent, który nie wiadomo po co zawraca „d…”. I nie jest to specyfika jednej placówki. Nie będę już wspominał o tym jak pewnego razu Pan obok cieszył się na cały oddział z tego, że udało mu się sprzedać jakiś kredyt (ciekawe jaką miał z niego prowizję, ale pewnie dość sporą).

Nasuwa się zatem pytanie czy warto korzystać z takich ofert? Moim zdaniem tak, jeśli wiemy, że spełnia to dla nas jakieś użyteczne funkcje. Jeśli zatem mamy w starym banku lokatę na 2% to faktycznie może lepiej przenieść się do innego i mieć 6%. A jeśli za odpowiedź na kilka pytań możemy mieć 100 zł, to czemu nie brać pieniędzy, które praktycznie leżą na ulicy. Jeśli nie potrzebujemy tego dodatkowego konta, to przecież będzie je można zamknąć, a koszt żaden bo jest ono za darmo.

piątek, 12 września 2008

WIGometr - 2008-09-12

Czas na podsumowanie WIGometru z ostatniego tygodnia. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-09-05 notowania WIG na sesji 2008-09-12 będą ... ?

A oto odpowiedzi:
- wyższe 50% (2 osoby)
- niższe 50% (2 osoby)

Wyniki:

Poziom na zamknięciu:
2008-09-12 39121.03 pkt.
2008-09-05 39913.52 pkt.

Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję !
Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

sobota, 6 września 2008

WIGometr 2008-09-05

Czas na podsumowanie WIGometru z ostatniego tygodnia. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-08-29 notowania WIG na sesji 2008-09-05 będą ... ?

A oto odpowiedzi:
- wyższe 45% (5 osób)
- niższe 54% (6 osób)

Wyniki:

Poziom na zamknięciu:
2008-08-29 40481.80 pkt.
2008-08-22 39913.52 pkt.

Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję !
Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Energia słoneczna – nasza przyszłość?

Pewnie już wszyscy słyszeli o tym, że jutro możliwe jest zakręcenie nam przez Rosję kurka z gazem. Czy tak będzie, na pewno wszyscy się przekonamy. Ja uważam, że nie – co najwyżej podniosą nam ceny ;] Dlaczego Rosji nie opłaca się mocno windować cen i tym bardziej straszyć możliwym nagłym odcięciem dostaw? A no dlatego, że skłoni to do poszukiwania źródeł energii alternatywnej, które przy drożejącym gazie będą relatywnie coraz tańsze. Swoją drogą był to jeden z powodów dla których OPEC sam zdecydował się zwiększyć wydobycie ropy, by zatrzymać rosnącą bańkę spekulacyjną na tym surowcu.

Niemcy już się do tego przygotowują i w 2004 wprowadzili dopłaty do zakupu paneli do produkcji energii ze światła słonecznego. Spowodowało to zwiększenie się popytu i wzrost ceny z 25$ w 2003 do 250$ w tym roku. Prognozuje się jednak, że w miarę rozwoju technologii produkcji silikonowych paneli ich ceny będą spadać. Dodatkowo ponieważ koszt energii z paliw kopalnych tj. węgiel, ropa czy gaz będzie stale rósł (nie łudźmy się surowce powoli się kończą i samo ich wydobywanie z coraz głębszych pokładów musi drożej kosztować), relatywnie cena energii słonecznej będzie coraz niższa. Badania firmy New Energy Finance pokazują, że ceny paneli spadną w przyszłym roku o 40%.

Czy zatem warto zastanowić się nad montażem instalacji do produkcji energii z promieni słonecznych. Jak najbardziej tak! Daje to dużą niezależność od wahań cen energii na rynku i mimo wymaganej większej inwestycji na początku – na pewno zwróci się w dłuższym okresie. Największą produkcję energii solarnej otrzymamy oczywiści w okresie od marca do końca września, dzięki odpowiedniemu w tym czasie nasłonecznieniu. Obecnie montowane na dachach instalacje wykorzystywane są do podgrzewania wody (technologia jeszcze nie jest na tyle rozwinięta, aby można było w ten sposób ogrzewać całe mieszkania, ale w przyszłości kto wie?). I chyba najważniejsze jest to, że Słońce to odnawialne źródło energii i samo jego promieniowanie nic nie kosztuje.

Jak działa sam kolektor? Jest to zazwyczaj czarny silikonowy panel, który pod zewnętrzną szklaną warstwą kryje najważniejszy element, czyli absorber, który pochłania promienie słoneczne. Po nim znajduje się sieć rurek wypełnionych specjalnym płynem i biegnących aż do zbiornika z wodą. Płyn nagrzewając się ogrzewa wodę. Proste?

Dodatkowo można zmniejszyć koszty inwestycji dzięki środkom z Unii Europejskiej na inwestycje proekologiczne, o które możesz zapytać w swojej gminie. Okazuje się zatem, że nie ma się co bać Rosji i jej kurka. Lepiej samemu zatroszczyć się o swoją niezależność, a przy okazji oszczędzić pieniądze.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

piątek, 29 sierpnia 2008

WIGometr 2008-08-29

Czas na podsumowanie WIGometru z ostatniego tygodnia. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-08-22 notowania WIG na sesji 2008-08-29 będą ... ?

A oto odpowiedzi:
- wyższe 35% (5 osób)
- niższe 64% (9 osób)

Wyniki:
Poziom na zamknięciu:
2008-08-22 40411.33 pkt.
2008-08-29 40481.80 pkt.

Tym razem większość nie miała racji (swoją drogą podobno tak działa WIGometr ;] ). Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję :DD

Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

środa, 27 sierpnia 2008

Podstawy inwestowania cz.4 - wskaźniki i oscylatory

Przyszedł czas na opisanie moim zdaniem najbardziej przydatnych narzędzi analizy technicznej, czyli wskaźników. Warto z nich korzystać, gdyż dają dużo bardziej obiektywne sygnały kupna lub sprzedaży niż same wykresy i trendy. Dzieje się tak, że wskaźniki są konkretnymi wyliczeniami na podstawie historycznych cen/wolumenów.

Pora zatem wprowadzić nowe pojęcia: wykupienie rynku oznacza, że ceny są już tak wysokie, że nie będą już rosnąć i powinny spaść, gdyż nikt już nie chce płacić tak drogo za akcje. Jednocześnie rynek jest wyprzedany, gdy ceny są już tak niskie, że posiadający akcje nie będą skłonni ich dalej obniżać i należy się raczej spodziewać wzrostu cen. Trzecim ważnym pojęciem jest dywergencja – sytuacja w której powstaje rozbieżność pomiędzy ruchem cen na wykresie i kierunkiem ruchu wskaźnika.

Pierwszym użytecznym wskaźnikiem, który chciałbym Ci przybliżyć jest MACD. Powstaje on jako różnica pomiędzy dłuższą (26-dniową) i krótszą (12-dniową) średnią wykładniczą (czyli na podstawie ostatnich notowań oblicza się obie średnie wykładnicze). Dodatkowo na wykresach prezentuje się trzecią linię nazywana linią sygnału (średnia 9-dniowa). Sygnał kupna powstaje, gdy wartość MACD zmienia znak z ujemnego na dodatni, lub gdy przechodzi ponad linię sygnału. Przy stosowaniu tego wskaźnika trzeba zachować ostrożność przy trendzie bocznym. Dodatkowo jeśli wskaźnik wykazuje trend przeciwny do tego z wykresu cen może oznaczać to odwrócenie się trendu (powstaje dywergencja).

Wskaźnik ROC (Rate of change) powstaje poprzez podzielenie kursu akcji z danej sesji przez kurs sprzed n dni (zazwyczaj 12 lub 25). Jeśli ceny rosną to i wartość wskaźnika rośnie. Tak jak poprzednio aby powstał sygnał kupna lub sprzedaży dodatkowo rysuje się średnią 9-dniową z jego wartości. Zasady powstawania sygnałów są także takie same jak powyżej. Może zatem powstać pytanie: po co nam dwa wskaźniki działające praktycznie w ten sam sposób? Chodzi o to, aby sygnał był pewny. Jeśli bowiem otrzymamy jego potwierdzenie kilkoma wskaźnikami, to można przyjąć, że nie jest to tylko chwilowa zmiana trendu. A co jeśli wskaźniki pokazują dokładnie co innego? Wtedy należy odwołać się do swojej intuicji, lub posłużyć się innym wskaźnikiem. Nikt bowiem nie zagwarantuje, ze informacje płynące z analizy technicznej dają 100% pewność. Gdyby tak było na świecie żyli by sami milionerzy, a to nie możliwe.

Na pewno pamiętasz, że pisałem o tym jak ważne jest potwierdzanie sygnałów przez wolumen. Może do tego posłużyć wskaźnik OBV (On Balance Volume). Powstaje on poprzez powiązanie cen i wolumenu. Jeśli na danej sesji ceny wzrosły w porównaniu do poprzedniej, to wolumen dodaje się do skumulowanej wartości wskaźnika z dnia poprzedniego. Natomiast jeśli ceny spadły to wolumen się odejmuje. Dodatkowo zakłada się, że podczas wzrostów następuje akumulacja, a spadków dystrybucja. Jednym słowem jeśli podczas zwyżki akumulacja spada, oznacza to że rynek jest wykupiony i ceny mogą spadać. Ogólnie jeśli wartość wskaźnika rośnie, oznacza to, że rynek ma potencjał wzrostowy. Gdy wskaźnik spada – przewagę na rynku mają niedźwiedzie (dominują spadki cen).

Na koniec wskaźnik, który lubię dlatego, że nie trzeba się za mocno wpatrywać w wykres, aby odczytać jego sygnał, czyli %R. Pozwala on wyszukiwać sytuację, gdy rynek jest wykupiony lub wyprzedany. Sygnał kupna powstaje gdy wykres wskaźnika przecina dolną linię od dołu, a sygnał sprzedaży gdy wykres przecina górną linię od góry (proste, prawda :-] ).

Jeśli zainteresowała Cię tematyka wskaźników i oscylatorów możesz przeczytać o nich np. w książce „GPW – Analiza techniczna w praktyce” . Na pewno jest wiele innych wskaźników o których usłyszysz, ale jak to mówią co za dużo to nie zdrowo i zbyt wiele może spowodować, że nie będziesz wiedział któremu zaufać. Bo najważniejsze teraz, to abyś wybrał kilka wskaźników i zobaczył czy sygnały przez nie generowane są dla Ciebie zadowalające i na ile im ufasz.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

sobota, 23 sierpnia 2008

Ropa XXI wieku

W przerwie między wpisami o inwestowaniu na giełdzie chciałbym zwrócić waszą uwagę na problem, który być może teraz jeszcze nie jest do końca uświadomiony, ale już niedługo może spędzać sen z powiek. Wszyscy wiedzą, że potrzebujemy ropy, a jej zasoby się kiedyś skończą. Nie wszyscy jednak wiedzą, że niedługo podobne problemy mogą dotyczyć dostaw … wody!

Woda – tak jak ropa – jest kluczowym zasobem dla światowej gospodarki. Okazuje się bowiem, że wraz z rosnącą populacją (głównie w Azji) już niedługo realne staną się problemy z dostawami czystej wody. Analitycy Goldman Sachs oceniają że zużycie wody podwaja się co 20 lat. Coś co wydaje się jest nam dane raz na zawsze okazuje się być jednak także zasobem ograniczonym. Jednak warto zwrócić uwagę, że woda w przeciwieństwie do ropy nie ma prostych substytutów. Dodatkowo zmiany klimatyczne powodują, że coraz więcej obszarów kuli ziemskiej dotkniętych jest suszą.

Z powodu zwiększającej się produkcji w krajach rozwijających się zwiększa się zanieczyszczenie rzek, gdyż nikt nie dba tam o ekologię. Bank Światowy szacuje, że ok. 90% rzek w dużych obszarach miejskich w Chinach jest zanieczyszczonych. Z drugiej strony w krajach rozwiniętych promuje się obecnie uprawy zbóż (o dużych wymaganiach hydrologicznych) na biopaliwa. Nie ma co wspominać o tym, że ludzie na świecie nie szanują i nie oszczędzają wody, gdyż jest ona wbrew pozorom relatywnie tania.

Jak zatem rozwiązać problem zwiększającego się zapotrzebowania i jednocześnie problem z dostępem do źródeł czystej, niczym nie skażonej wody? Problem jest poważny, bowiem bez wody cała światowa gospodarka znajdzie się w kłopotach. Na wykresie widać, jak kształtuje się zużycie wody w poszczególnych gałęziach gospodarki. Okazuje się, że najwięcej potrzebuje jej rolnictwo, a zwiększająca się populacja na pewno jeszcze ten problem spotęguje. W wielu krajach już teraz wprowadza się ograniczenia w zużyciu wody, aby zapobiegać skutkom suszy. Nestle zredukowało zużycie wody w swojej produkcji o 29% pomiędzy 1997 i 2006. Dużą presję wywiera się obecnie na Coca-Colę, w produkcji której zanieczyszczona woda stanowi 84% produkcji (to można coś bardziej zanieczyścić niż to co leją do butelek?).

Co jednak jeśli w wyniku ocieplania się klimatu susza na kuli ziemskiej się powiększy? Wtedy nawet fabryki zużywające niewiele wody mogą mieć problemy z jej dostawami. Okazuje się zatem, że w XXI wieku to nie ropa, o której wiadomo, że jej zasoby są ograniczone i niedługo się skończą, będzie największym problemem. Dużo bardziej powinniśmy się martwić o zasoby wody.

A czy Ty zauważyłeś już wcześniej ten problem? U mnie np. w okresie największych upałów były problemy z dostawami wody w kranie – jej ciśnienie było po prostu fatalnie niskie. A nie łudźmy się, będzie tylko gorzej. Czy na pewno zakręciłeś swój kurek? Jeśli masz jakieś przemyślenia na ten temat zapraszam do komentarzy.

Wpis na podstawie artykułu w the economist.

piątek, 22 sierpnia 2008

Podstawy inwestowania cz.3 - świece japońskie

Mimo, że jak pisałem wcześniej nie jestem wielkim fanem samej analizy wykresów i formacji cenowych, to oczywiście takie pojęcia jak opór i wsparcie uważam za dość istotne, a na pewno takie, które niosą ze sobą informację o możliwym odwróceniu trendu. Jeśli chodzi o wykresy, to polecam Ci przyzwyczajenie się do świec japońskich, gdyż w jednym miejscu zbierają one mnóstwo informacji.

Czym są owe świece japońskie? To konstrukcje w których jednocześnie prezentuje się kurs otwarcia, zamknięcia oraz najniższą i najwyższą cenę z danego notowania. Obszar pomiędzy ceną otwarcia i zamknięcia nazywamy korpusem świecy, przy czym jest on biały jeśli walor zamknął się wyżej niż otworzył (popyt przewyższył podaż) i czarny w przeciwnym przypadku. Kurs maksymalny wyznacza tzw. górny cień, a kurs minimalny dolny cień. Oczywiście im większy korpus (szczególnie w odniesieniu do poprzedzających go świec), tym większe prawdopodobieństwo zmiany trendu (ale uwaga – cały czas zwracaj uwagę czy ma to potwierdzenie w wolumenie!). Jeszcze tylko wspomnę o tym, że świeca z małym korpusem to szpulka.

Jeśli miałbym wskazać Ci formacje cenowe, które warto poznać to na pewno będą to młot i wisielec. Brzmią może nie nazbyt wyrafinowanie, ale jak się im dobrze przyjrzeć, to nazwy dość dobrze oddają to co powinny przekazać. Młot występuje głównie w trendach spadkowych, przy znacznym wyprzedaniu rynku (niskich poziomach cenowych) i jest świecą o niewielkim korpusie z długim czarnym cieniem dolnym i zazwyczaj bez cienia górnego (jest to młot powodujący swym uderzeniem odbicie kursu). Dolny cień powinien być co najmniej dwukrotnie większy niż korpus. Młot potrzebuje potwierdzenia nie tylko w wolumenie, ale także w formacji na następnej sesji, która powinna być już wyżej niż poziom młota i dawać sygnał kupna. Wisielec wygląda właściwie tak samo, ale występuje w trendzie wzrostowym przy wysokich cenach i sygnalizuje wyczerpanie wzrostów i wykupienie rynku (jest oczywiście sygnałem sprzedaży).

Ze świecami łączą się jeszcze dwie ważne formacje cenowe: objęcia hossy i objęcia bessy. Objęcie hossy składa się z dwóch świec: pierwszej czarnej a drugiej białej, przy czym biała obejmuje swym korpusem całą czarną i pokazuje duży optymizm rynku. Duże znaczenie ma, jeśli formacja pojawi się na poziomie wsparcia. Z drugiej strony jeśli na poziomie oporu pojawią się dwie świece – pierwsza biała, a druga czarna, przy czym czarna obejmuje swym korpusem całą białą to mamy do czynienia z formacją objęcia bessy.

Pamiętaj jednak, żeby szukać potwierdzenia każdej formacji, gdyż jak już pisałem w poprzednim wpisie – każdy może widzieć to inaczej i możesz ulec własnym emocjom. Zawsze zmiana trendu musi być potwierdzona przez wolumen, a najlepiej poczekać także na potwierdzenie na kolejnej sesji, gdyż może się okazać, że źle zinterpretowałeś tylko chwilową korektę.

Ciekawe narzędzie z analizą techniczną świec japońskich znajduje się na stooq.pl, gdzie Cię oczywiście zapraszam (poćwicz – popatrz – na pewno się przyda). Aby analizować konkretną spółkę wystarczy wpisać w a:skrócona_nazwa i nacisnąć przycisk kwotuj, np. a:wsp. O świecach japońskich możesz także przeczytać w książce „GPW – Analiza techniczna w praktyce” . W następnym wpisie opiszę moim zdaniem najciekawszą i najbardziej użyteczną część analizy technicznej, czyli wskaźniki i oscylatory. Jednym słowem będzie trochę mniej magii wykresów, ale oczywiście tak całkowicie się od nich nie uwolnimy, bo swoją droga nic nie pokaże tak trend jak wykres.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

WIGometr 2008-08-22

Czas na podsumowanie pierwszego na blogu WIGometru. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-08-14 notowania WIG na sesji 2008-08-22 będą ... ?
A oto odpowiedzi:
- wyższe 27% (3 osoby)
- niższe 73% (8 osób)

Wyniki:
Poziom na zamknięciu:
2008-08-14 40411.33 pkt.
2008-08-22 40903.46 pkt.

Zatem tym razem większość miała rację. Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję :DD

Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

czwartek, 21 sierpnia 2008

Analiza techniczna, czyli wróżenie z fusów ;]

Przepraszam, że wpis dopiero teraz, ale ostatnio trochę się u mnie działo. Żeby nie przedłużać – przejdźmy od razu do tematu.

W poprzednim wpisie opisałem podstawowe informacje, które trzeba znać aby móc zacząć inwestować na giełdzie. Dziś przyszedł czas na opis narzędzia wykorzystywanego przez inwestorów do wyselekcjonowania spółek, w które warto zainwestować, a jest nim – analiza techniczna. Przewrotnie porównałem ją do wróżenia z fusów a wyjaśnię to już za chwilę.

Analiza techniczna polega na obserwacji zachowania rynku w przeszłości i próbie wyciągania wniosków co do jego zachowania w przyszłości. Jej zwolennicy mówią, że w zmieniających się kursach akcji wyodrębniono powtarzające się ich przebiegi. Aby móc korzystać z analizy technicznej trzeba zapoznać się głównie z wykresami cen i trendami oraz średnimi (to za chwilę). Wszystko po to, by z dostatecznym wyprzedzeniem rozpoznawać ich odwrócenie.

Aby móc w pełni zrozumieć analizę techniczną trzeba zapoznać się z jej założeniami:
1. rynek dyskontuje wszystko – w kursie akcji zawarta jest nie tylko informacja o przeszłości, ale także (a może głównie) o przyszłości. Kurs akcji wyprzedza rzeczywiste zdarzenia.
2. ceny podlegają trendom – kursy akcji poruszają się w trendach (w określonym kierunku) i wczesne wykrycie trendu pozwala na osiągnięcie zysku.
3. historia się powtarza – stwierdzono, że inwestorzy reagują podobnie na określone bodźce, zatem jeśli jakiś kształt wykresu poprzedzał wzrosty to można się ich spodziewać także i teraz.

Czym jest zatem ten trend? Jest to oczywiście kierunek w którym poruszają się ceny. Jeśli kolejne szczyty i dołki cen akcji znajdują się coraz wyżej to mamy do czynienia z trendem wzrostowym. Przy odwrotnej sytuacji (kolejne szczyty i dołki cen są coraz niżej) mamy do czynienia z trendem spadkowym. Istnieje jeszcze trend boczny, często nazywany horyzontalnym, gdy kolejne szczyty i dołki są na podobnym poziomie. Sama linia trendu to w tym wypadku prosta łącząca kolejne górki (lub dołki).

Analiza trendu powinna być ściśle związana z analizą wolumenów. Mówi się, że ruch cen powinien zostać potwierdzony w obrotach, czyli liczbie i wartości sprzedanych akcji. Chodzi o wyeliminowanie przypadkowych anomalii, które nie mają potwierdzenia w ogólnie panującym na rynku trendzie (nigdy nie graj w przeciwną stronę co rynek!). Gdy rynek rośnie otwieraj pozycję długą, a gdy spada krótką.

Z analizą trendów związane są jeszcze pojęcia wsparcia i oporu, czyli takie punkty na wykresie, gdy trend znajduje się w kluczowym momencie i może się odwrócić. Zakłada się że kurs nie spadnie poniżej poziomu wsparcia (wyznaczonego przez kolejne minima kursów) – w tym momencie można otwierać długie pozycje licząc na wzrost kursu. Analogicznie opór to poziom powyżej którego kurs nie wyjdzie (wyznaczony przez kolejne maksima).


Oprócz trendów na wykresach analizuje się tzw. formacje cenowe, czyli charakterystyczne kształty wykresów. Wykorzystują one założenie, że historia się powtarza, więc zaobserwowane kiedyś prawidłowości wystąpią także teraz. Formacja składa się z dwóch etapów – samego kształtowania się wykresu i wybicia będącego sygnałem do zakupu, lub sprzedaży. Czasem po wybiciu następuje ruch odwrotny w kierunku przeciwnym do wybicia, dlatego zazwyczaj sygnałem nie jest pojedyncza zmiana cen, ale jej kontynuacja w pewnym przedziale np. 5%. Często mówi się o ustawianiu tzw. stop lossów, czyli ograniczaniu start w wyniku złego przewidzenia kierunku rozwoju kursów. Jeśli chcesz zapoznać się z różnymi formacjami to zapraszam Cię na stronę. Jest ich bowiem zbyt dużo, aby móc zaprezentować je wszystkie tutaj.


Tutaj dochodzimy do tego, dlaczego analizę techniczną można porównać do wróżenia z fusów. Ja nie jestem zwolennikiem samej analizy wykresów i formacji, gdyż każdy widzi na nich co innego i tak naprawdę dużo zależy od nas samych i naszych doświadczeń. Jest to powód dla którego analiza techniczna nie daje 100% pewności zysku i jednocześnie zwraca uwagę na psychologiczny aspekt inwestycji.

Ale oczywiście warto stosować analizę techniczną, gdyż to nie wszystkie jej narzędzia. O tych – moim zdaniem bardziej ciekawych i pomocnych – napiszę już w następnym wpisie. Jeśli zainteresował Cię temat analizy technicznej to polecam Ci książkę „GPW – Analiza techniczna w praktyce” w której możesz przeczytać o szczegółach zaprezentowanych przeze mnie narzędzi. Jeszcze w tym tygodniu opiszę wykresy świec japońskich (muszę to jeszcze dokończy), a następnie oscylatory i wskaźniki analizy technicznej.

Już teraz możesz próbować swoich sił w analizie technicznej np. na Money.


Jeśli uważasz, że powinien napisać więcej o różnych typach wykresów to oczywiście zapraszam Cię do pozostawienia komentarza  Jeśli podobało Ci się coś na stronie także zapraszam do komentowania.

niedziela, 17 sierpnia 2008

Podsumowanie ankiety nr 1

Nadszedł czas na podsumowanie pierwszej na moim blogu ankiety. Pytanie brzmiało: Czy od września masz zamiar wrócić na giełdę/ do funduszy inwestycyjnych ? A oto wyniki:
- tak, jak tylko skończą się wakacje wracam - 35% (7 osób)
- nie, jeszcze czekają nas spadki, więc zaczekam - 15% (3 osoby)
- w ogóle nie wyszedłem z giełdy funduszy - 50% (10 osób)

Dziękuję wszystkim za udział. Od dzisiaj postanowiłem umieścić na blogu wigometr, dzięki któremu będziemy mogli przewidywać zachowanie indeksu WIG na koniec tygodnia. Zapraszam do udziału w ankiecie.

Podstawy inwestowania cz.1

Jak obiecałem postaram się po krótce opisać jak zacząć inwestować na giełdzie i nie tylko. Pamiętaj proszę, że nie jestem ekspertem, ani doradcą inwestycyjnym, więc to co przeczytasz jest tylko moją opinią i musi dawać 100% pewności zysku. Swoją drogą tylko naiwni wierzą w pewny zysk na giełdzie. Pewny zysk dają np. obligacje, ale tak na prawdę też nigdy nic nie wiadomo i wszystko zależy od emitenta.

Pewnym etapem pośrednim pomiędzy inwestowaniem w lokaty bankowe, a inwestowaniem w akcje na giełdzie są fundusze inwestycyjne. TFI to przedsiębiorstwa założone, by przyjmować wpłaty od inwestorów indywidualnych i inwestować je w instrumenty i rynki wskazane w prospekcie informacyjnym funduszu. Jeśli miałbym mówić o zaletach, to na pewno nie wymagają one tak dużej wiedzy co samodzielne inwestowanie (ale nie można wpłacać do nich pieniędzy na ślepo, bo to nie gwarantuje zysku) i dodatkowo pozwalają powierzać nasze oszczędności specjalistą (czy zawsze i na pewno ?), którzy mają dużo większą wiedzę i doświadczenie (? heh). Minusem jest to, że zazwyczaj przy nabyciach jednostek funduszu pobierana jest prowizja i oprócz tego każdy fundusz pobiera prowizję za zarządzanie (tym razem już w sposób mniej jawny, gdyż potrąca ją z codziennej wyceny jednostek). Czy chcesz abym napisał coś więcej o funduszach ?

Jeśli jednak chcesz spróbować samodzielnie swoich sił na rynku, to postaram się przybliżyć Ci jak zacząć i na co zwracać uwagę. Pierwszą i bardzo ważną czynnością, którą trzeba wykonać to uzyskanie dostępu do parkietu giełdowego. Ja korzystam z e-maklera w mbanku, gdyż uważam, że dla początkującego inwestora takiego jak ja jego funkcjonalności są wystarczające (a uwierz mi wyewoluowały przez te kilka lat kiedy jest dostępny – na początku cały czas zawieszały się notowania i to mocno zniechęcało do korzystania z niego).

Abyś mógł samodzielnie podjąć decyzję przedstawiam mój subiektywny przegląd dostępnych platform i narzędzi do inwestowania:
- mbank – makler – 0 zł za otwarcie i prowadzenie rachunku maklerskiego w DI BRE Banku S.A.; prowizja 0,39% lub 0,25% min. 3 zł; 0 zł za notowania ciągłe dla 1 spółki; wiecej
- DM BOS S.A. – Pakiet zielony – otwarcie 0 zł, ale jest opłata 200 zł za sprzęt do składania zleceń przez Internet; notowania ciągłe dla 1 spółki za 19 zł (0 zł gdy obroty przekroczą 10 tys. lub 10 kontraktów lub 50 opcji); przelew na konto 1 zł gdy kwota niższa niż 500 zł; prowizja 0,39% lub 0,2% min. 5 zł;
- ING Securities – Pakiet podstawowy – 0 zł za prowadzenie i 1 spółkę w notowaniach w czasie rzeczywistym, ale 10 zł za pakiet Reuters oraz 10 zł za notowania w czasie rzeczywistym dla innych spółek; prowizja 0,39% + 1 zł;

Jeśli tak ja zdecydowałeś się na mbank, a nie masz tam jeszcze konta możesz założyć je klikając na baner wyświetlający się na mojej stronie. Będzie to Twój pierwszy krok do samodzielnego inwestowania :-)

Na giełdzie można dokonywać zakupów akcji, obligacji oraz opcji i kontraktów terminowych. Ja sam do tej pory obracałem tylko akcjami i o nich będę pisał. Ale przyznaje, że pozostałe instrumenty (no może poza obligacjami ;]) budzą moją coraz większą ciekawość, więc jak już się zdecyduję inwestować także w nie, to na pewno o tym napiszę.

Akcja o której tak dużo pisałem jest w rzeczywistości dokumentem potwierdzającym Twoją własności w części kapitału spółki. Jako akcjonariusz masz dwa źródła dochodu: dywidenda – wypłacana akcjonariuszom zazwyczaj raz w roku część dochodu spółki, oraz oczywiście sprzedaż akcji po cenie wyższej od ceny zakupu (ale wtedy zmniejszasz swój udział, lub nawet przestajesz być akcjonariuszem w danej spółce).

Jak widzisz kupno akcji to jak kupno mieszkania na wynajem, czyli takiego który w założeniu ma przynosić dochód. Powinieneś przed dokonaniem transakcji się dokładnie zastanowić i przeanalizować czy to Ci się opłaci. Może się bowiem okazać, że kupujesz spółkę, która działa w sektorze, którego czasy świetności już minęły (mieszkanie jest w coraz bardziej podupadającej dzielnicy), albo sama spółka przeżywa poważne kłopoty finansowe (mieszkanie jest w tak złym stanie, że zanim będziesz mógł je komukolwiek wynająć najpierw niezbędny będzie kosztowny remont i nie wiadomo czy się zwróci). Tym przykładem chcę Ci uzmysłowić, że inwestycja na giełdzie, to nie zabawa, ani hazard, tylko sztuka podejmowania poważnych i przemyślanych decyzji. Ale za to sztuka, która jeśli ją dobrze poznać daje naprawdę duże zyski.

Jak zatem kupić mieszkanie, aby nie przepłacić i mieć pewność, że w przyszłości na nim zarobimy ? :-) Czyli jak wybierać te spółki, których akcje teraz są relatywnie tanie i mają potencjał wzrostowy? Inwestorzy stosują wiele narzędzi, ale najważniejsze z nich można sprowadzić do analizy technicznej i analizy fundamentalnej. O każdej z nich napiszę na pewno osobny wpis (i nie wiem czy po jednym wystarczy). Tymczasem na dziś ta porcja informacji wystarczy. Mam nadzieję, że zainteresowałeś się giełdą i możliwościami, które ona stwarza. Ja swoją wiedzę czerpię głównie ze szkoły i książek. Polecam Ci „GPW. Podstawy inwestowania na Giełdzie Papierów Wartościowych”, którą możesz kupić w księgarni internetowej klikając na link.

Chciałbyś abym napisał na jakiś konkretny temat ?Masz pytanie, które Cię nurtuje ? Zapraszam do dyskusji :-)

czwartek, 14 sierpnia 2008

Wohin gehen Deutschland?

Dopiero co pisałem o Włochach, ale problemy gospodarcze dotykają też naszych zachodnich sąsiadów. Wielka koalicja CDU – SPD jedynie zarządza krajem i właściwie nie pojęła żadnych reform. A jak wiadomo, system socjalny w Niemczech jest bardzo mocno rozbudowany i w ogóle nie promuje przedsiębiorczości.

Problemem w Niemczech staje się coraz większa inflacja, która zjada dochody przeciętnego obywatela już w tempie 3,3% (najwyższym od 15 lat !). Pisał o tym nie dawno „The Financial Times”. Wzrost cen jest najbardziej dotkliwy dla emerytów. Gazeta pisze o tym, że co biedniejsi podkopują kartofle z pól rolników, aby móc udźwignąć rosnące koszty utrzymania. Powoduje to także ograniczenie popytu i co za tym idzie zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego. Ponieważ nasza gospodarka jest także powiązana z tą niemiecką, to osłabienie sytuacji gospodarczej za Odrą odbije się także na naszych eksporterach, którzy i tak cierpią z powodu mocnej złotówki. Ostatecznie doprowadzi to do schłodzenia nie tylko gospodarki niemieckiej, ale i polskiej.

Fragment z artykułu:
„Kolonia, największe miasto w Nadrenii Północnej-Westfalii, najludniejszym kraju związkowym Niemiec, ma wyższy odsetek osób najniżej zarabiających i bezrobotnych niż miasta na południu kraju, w związku z czym bardziej niż inne landy ucierpiała w wyniku wzrostu inflacji. Angelika Lüdtke, elegancko ubrana kobieta, odwiedzająca już po raz drugi bar serwujący zupy mówi, że zredukowała swoje wydatki na kulturę i restauracje, aby móc w każdym miesiącu nieco zaoszczędzić ze swojego wynoszącego 700 euro zasiłku dla bezrobotnych.”
Prawda, że nie mały zasiłek? Koszty życia teraz już w cale nie są aż tak dużo wyższe. To obrazuje jak daleko nam jeszcze do poziomu życia społeczeństw zachodnich.

Wzrost kosztów nie ominął także energii. Coraz więcej ludzi rezygnuje z niektórych urządzeń i zaczyna oszczędzać, aby rachunek za energię nie przekroczył ich możliwości finansowych. To akurat pozytywny efekt wzrostu cen. Istnieje bowiem szansa, że ludzie nauczą się oszczędzać i jednocześnie mocniejszy stanie się bodziec do tego, aby zainteresować się odnawialnymi i bardziej ekologicznymi źródłami energii. Ile jeszcze lat będziemy mieli ropę i gaz ? 20 czy 30 ? Swoją drogą to był jeden z bodźców dla których OPEK zdecydował się zwiększyć produkcję ropy – zbyt droga mogła by zbyt mocno ograniczyć popyt i skłonić do inwestycji w alternatywne źródła energii.

Coraz więcej osób w Niemczech uważa, że w tej sytuacji powinno zainterweniować państwo. Na razie jednak rząd nie chce się ugiąć. Ciekawe jednak jak długo mając już nie długo na horyzoncie federalne wybory parlamentarne. Jednym słowem tylko patrzeć pompowania pieniędzy w gospodarkę. Amerykanie już to robią, więc czemu Niemcy mieli by nie robić? Tym bardziej, że przecież żadne rząd nie może pozwolić sobie na masowe demonstracje tuż przed wyborami.

Dokąd zmierzają Niemcy? Zapraszam do dyskusji.

Jednocześnie obiecuję, że następny wpis będzie o tym jak zacząć inwestować na giełdzie :-)