niedziela, 31 sierpnia 2008

Energia słoneczna – nasza przyszłość?

Pewnie już wszyscy słyszeli o tym, że jutro możliwe jest zakręcenie nam przez Rosję kurka z gazem. Czy tak będzie, na pewno wszyscy się przekonamy. Ja uważam, że nie – co najwyżej podniosą nam ceny ;] Dlaczego Rosji nie opłaca się mocno windować cen i tym bardziej straszyć możliwym nagłym odcięciem dostaw? A no dlatego, że skłoni to do poszukiwania źródeł energii alternatywnej, które przy drożejącym gazie będą relatywnie coraz tańsze. Swoją drogą był to jeden z powodów dla których OPEC sam zdecydował się zwiększyć wydobycie ropy, by zatrzymać rosnącą bańkę spekulacyjną na tym surowcu.

Niemcy już się do tego przygotowują i w 2004 wprowadzili dopłaty do zakupu paneli do produkcji energii ze światła słonecznego. Spowodowało to zwiększenie się popytu i wzrost ceny z 25$ w 2003 do 250$ w tym roku. Prognozuje się jednak, że w miarę rozwoju technologii produkcji silikonowych paneli ich ceny będą spadać. Dodatkowo ponieważ koszt energii z paliw kopalnych tj. węgiel, ropa czy gaz będzie stale rósł (nie łudźmy się surowce powoli się kończą i samo ich wydobywanie z coraz głębszych pokładów musi drożej kosztować), relatywnie cena energii słonecznej będzie coraz niższa. Badania firmy New Energy Finance pokazują, że ceny paneli spadną w przyszłym roku o 40%.

Czy zatem warto zastanowić się nad montażem instalacji do produkcji energii z promieni słonecznych. Jak najbardziej tak! Daje to dużą niezależność od wahań cen energii na rynku i mimo wymaganej większej inwestycji na początku – na pewno zwróci się w dłuższym okresie. Największą produkcję energii solarnej otrzymamy oczywiści w okresie od marca do końca września, dzięki odpowiedniemu w tym czasie nasłonecznieniu. Obecnie montowane na dachach instalacje wykorzystywane są do podgrzewania wody (technologia jeszcze nie jest na tyle rozwinięta, aby można było w ten sposób ogrzewać całe mieszkania, ale w przyszłości kto wie?). I chyba najważniejsze jest to, że Słońce to odnawialne źródło energii i samo jego promieniowanie nic nie kosztuje.

Jak działa sam kolektor? Jest to zazwyczaj czarny silikonowy panel, który pod zewnętrzną szklaną warstwą kryje najważniejszy element, czyli absorber, który pochłania promienie słoneczne. Po nim znajduje się sieć rurek wypełnionych specjalnym płynem i biegnących aż do zbiornika z wodą. Płyn nagrzewając się ogrzewa wodę. Proste?

Dodatkowo można zmniejszyć koszty inwestycji dzięki środkom z Unii Europejskiej na inwestycje proekologiczne, o które możesz zapytać w swojej gminie. Okazuje się zatem, że nie ma się co bać Rosji i jej kurka. Lepiej samemu zatroszczyć się o swoją niezależność, a przy okazji oszczędzić pieniądze.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

piątek, 29 sierpnia 2008

WIGometr 2008-08-29

Czas na podsumowanie WIGometru z ostatniego tygodnia. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-08-22 notowania WIG na sesji 2008-08-29 będą ... ?

A oto odpowiedzi:
- wyższe 35% (5 osób)
- niższe 64% (9 osób)

Wyniki:
Poziom na zamknięciu:
2008-08-22 40411.33 pkt.
2008-08-29 40481.80 pkt.

Tym razem większość nie miała racji (swoją drogą podobno tak działa WIGometr ;] ). Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję :DD

Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

środa, 27 sierpnia 2008

Podstawy inwestowania cz.4 - wskaźniki i oscylatory

Przyszedł czas na opisanie moim zdaniem najbardziej przydatnych narzędzi analizy technicznej, czyli wskaźników. Warto z nich korzystać, gdyż dają dużo bardziej obiektywne sygnały kupna lub sprzedaży niż same wykresy i trendy. Dzieje się tak, że wskaźniki są konkretnymi wyliczeniami na podstawie historycznych cen/wolumenów.

Pora zatem wprowadzić nowe pojęcia: wykupienie rynku oznacza, że ceny są już tak wysokie, że nie będą już rosnąć i powinny spaść, gdyż nikt już nie chce płacić tak drogo za akcje. Jednocześnie rynek jest wyprzedany, gdy ceny są już tak niskie, że posiadający akcje nie będą skłonni ich dalej obniżać i należy się raczej spodziewać wzrostu cen. Trzecim ważnym pojęciem jest dywergencja – sytuacja w której powstaje rozbieżność pomiędzy ruchem cen na wykresie i kierunkiem ruchu wskaźnika.

Pierwszym użytecznym wskaźnikiem, który chciałbym Ci przybliżyć jest MACD. Powstaje on jako różnica pomiędzy dłuższą (26-dniową) i krótszą (12-dniową) średnią wykładniczą (czyli na podstawie ostatnich notowań oblicza się obie średnie wykładnicze). Dodatkowo na wykresach prezentuje się trzecią linię nazywana linią sygnału (średnia 9-dniowa). Sygnał kupna powstaje, gdy wartość MACD zmienia znak z ujemnego na dodatni, lub gdy przechodzi ponad linię sygnału. Przy stosowaniu tego wskaźnika trzeba zachować ostrożność przy trendzie bocznym. Dodatkowo jeśli wskaźnik wykazuje trend przeciwny do tego z wykresu cen może oznaczać to odwrócenie się trendu (powstaje dywergencja).

Wskaźnik ROC (Rate of change) powstaje poprzez podzielenie kursu akcji z danej sesji przez kurs sprzed n dni (zazwyczaj 12 lub 25). Jeśli ceny rosną to i wartość wskaźnika rośnie. Tak jak poprzednio aby powstał sygnał kupna lub sprzedaży dodatkowo rysuje się średnią 9-dniową z jego wartości. Zasady powstawania sygnałów są także takie same jak powyżej. Może zatem powstać pytanie: po co nam dwa wskaźniki działające praktycznie w ten sam sposób? Chodzi o to, aby sygnał był pewny. Jeśli bowiem otrzymamy jego potwierdzenie kilkoma wskaźnikami, to można przyjąć, że nie jest to tylko chwilowa zmiana trendu. A co jeśli wskaźniki pokazują dokładnie co innego? Wtedy należy odwołać się do swojej intuicji, lub posłużyć się innym wskaźnikiem. Nikt bowiem nie zagwarantuje, ze informacje płynące z analizy technicznej dają 100% pewność. Gdyby tak było na świecie żyli by sami milionerzy, a to nie możliwe.

Na pewno pamiętasz, że pisałem o tym jak ważne jest potwierdzanie sygnałów przez wolumen. Może do tego posłużyć wskaźnik OBV (On Balance Volume). Powstaje on poprzez powiązanie cen i wolumenu. Jeśli na danej sesji ceny wzrosły w porównaniu do poprzedniej, to wolumen dodaje się do skumulowanej wartości wskaźnika z dnia poprzedniego. Natomiast jeśli ceny spadły to wolumen się odejmuje. Dodatkowo zakłada się, że podczas wzrostów następuje akumulacja, a spadków dystrybucja. Jednym słowem jeśli podczas zwyżki akumulacja spada, oznacza to że rynek jest wykupiony i ceny mogą spadać. Ogólnie jeśli wartość wskaźnika rośnie, oznacza to, że rynek ma potencjał wzrostowy. Gdy wskaźnik spada – przewagę na rynku mają niedźwiedzie (dominują spadki cen).

Na koniec wskaźnik, który lubię dlatego, że nie trzeba się za mocno wpatrywać w wykres, aby odczytać jego sygnał, czyli %R. Pozwala on wyszukiwać sytuację, gdy rynek jest wykupiony lub wyprzedany. Sygnał kupna powstaje gdy wykres wskaźnika przecina dolną linię od dołu, a sygnał sprzedaży gdy wykres przecina górną linię od góry (proste, prawda :-] ).

Jeśli zainteresowała Cię tematyka wskaźników i oscylatorów możesz przeczytać o nich np. w książce „GPW – Analiza techniczna w praktyce” . Na pewno jest wiele innych wskaźników o których usłyszysz, ale jak to mówią co za dużo to nie zdrowo i zbyt wiele może spowodować, że nie będziesz wiedział któremu zaufać. Bo najważniejsze teraz, to abyś wybrał kilka wskaźników i zobaczył czy sygnały przez nie generowane są dla Ciebie zadowalające i na ile im ufasz.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

sobota, 23 sierpnia 2008

Ropa XXI wieku

W przerwie między wpisami o inwestowaniu na giełdzie chciałbym zwrócić waszą uwagę na problem, który być może teraz jeszcze nie jest do końca uświadomiony, ale już niedługo może spędzać sen z powiek. Wszyscy wiedzą, że potrzebujemy ropy, a jej zasoby się kiedyś skończą. Nie wszyscy jednak wiedzą, że niedługo podobne problemy mogą dotyczyć dostaw … wody!

Woda – tak jak ropa – jest kluczowym zasobem dla światowej gospodarki. Okazuje się bowiem, że wraz z rosnącą populacją (głównie w Azji) już niedługo realne staną się problemy z dostawami czystej wody. Analitycy Goldman Sachs oceniają że zużycie wody podwaja się co 20 lat. Coś co wydaje się jest nam dane raz na zawsze okazuje się być jednak także zasobem ograniczonym. Jednak warto zwrócić uwagę, że woda w przeciwieństwie do ropy nie ma prostych substytutów. Dodatkowo zmiany klimatyczne powodują, że coraz więcej obszarów kuli ziemskiej dotkniętych jest suszą.

Z powodu zwiększającej się produkcji w krajach rozwijających się zwiększa się zanieczyszczenie rzek, gdyż nikt nie dba tam o ekologię. Bank Światowy szacuje, że ok. 90% rzek w dużych obszarach miejskich w Chinach jest zanieczyszczonych. Z drugiej strony w krajach rozwiniętych promuje się obecnie uprawy zbóż (o dużych wymaganiach hydrologicznych) na biopaliwa. Nie ma co wspominać o tym, że ludzie na świecie nie szanują i nie oszczędzają wody, gdyż jest ona wbrew pozorom relatywnie tania.

Jak zatem rozwiązać problem zwiększającego się zapotrzebowania i jednocześnie problem z dostępem do źródeł czystej, niczym nie skażonej wody? Problem jest poważny, bowiem bez wody cała światowa gospodarka znajdzie się w kłopotach. Na wykresie widać, jak kształtuje się zużycie wody w poszczególnych gałęziach gospodarki. Okazuje się, że najwięcej potrzebuje jej rolnictwo, a zwiększająca się populacja na pewno jeszcze ten problem spotęguje. W wielu krajach już teraz wprowadza się ograniczenia w zużyciu wody, aby zapobiegać skutkom suszy. Nestle zredukowało zużycie wody w swojej produkcji o 29% pomiędzy 1997 i 2006. Dużą presję wywiera się obecnie na Coca-Colę, w produkcji której zanieczyszczona woda stanowi 84% produkcji (to można coś bardziej zanieczyścić niż to co leją do butelek?).

Co jednak jeśli w wyniku ocieplania się klimatu susza na kuli ziemskiej się powiększy? Wtedy nawet fabryki zużywające niewiele wody mogą mieć problemy z jej dostawami. Okazuje się zatem, że w XXI wieku to nie ropa, o której wiadomo, że jej zasoby są ograniczone i niedługo się skończą, będzie największym problemem. Dużo bardziej powinniśmy się martwić o zasoby wody.

A czy Ty zauważyłeś już wcześniej ten problem? U mnie np. w okresie największych upałów były problemy z dostawami wody w kranie – jej ciśnienie było po prostu fatalnie niskie. A nie łudźmy się, będzie tylko gorzej. Czy na pewno zakręciłeś swój kurek? Jeśli masz jakieś przemyślenia na ten temat zapraszam do komentarzy.

Wpis na podstawie artykułu w the economist.

piątek, 22 sierpnia 2008

Podstawy inwestowania cz.3 - świece japońskie

Mimo, że jak pisałem wcześniej nie jestem wielkim fanem samej analizy wykresów i formacji cenowych, to oczywiście takie pojęcia jak opór i wsparcie uważam za dość istotne, a na pewno takie, które niosą ze sobą informację o możliwym odwróceniu trendu. Jeśli chodzi o wykresy, to polecam Ci przyzwyczajenie się do świec japońskich, gdyż w jednym miejscu zbierają one mnóstwo informacji.

Czym są owe świece japońskie? To konstrukcje w których jednocześnie prezentuje się kurs otwarcia, zamknięcia oraz najniższą i najwyższą cenę z danego notowania. Obszar pomiędzy ceną otwarcia i zamknięcia nazywamy korpusem świecy, przy czym jest on biały jeśli walor zamknął się wyżej niż otworzył (popyt przewyższył podaż) i czarny w przeciwnym przypadku. Kurs maksymalny wyznacza tzw. górny cień, a kurs minimalny dolny cień. Oczywiście im większy korpus (szczególnie w odniesieniu do poprzedzających go świec), tym większe prawdopodobieństwo zmiany trendu (ale uwaga – cały czas zwracaj uwagę czy ma to potwierdzenie w wolumenie!). Jeszcze tylko wspomnę o tym, że świeca z małym korpusem to szpulka.

Jeśli miałbym wskazać Ci formacje cenowe, które warto poznać to na pewno będą to młot i wisielec. Brzmią może nie nazbyt wyrafinowanie, ale jak się im dobrze przyjrzeć, to nazwy dość dobrze oddają to co powinny przekazać. Młot występuje głównie w trendach spadkowych, przy znacznym wyprzedaniu rynku (niskich poziomach cenowych) i jest świecą o niewielkim korpusie z długim czarnym cieniem dolnym i zazwyczaj bez cienia górnego (jest to młot powodujący swym uderzeniem odbicie kursu). Dolny cień powinien być co najmniej dwukrotnie większy niż korpus. Młot potrzebuje potwierdzenia nie tylko w wolumenie, ale także w formacji na następnej sesji, która powinna być już wyżej niż poziom młota i dawać sygnał kupna. Wisielec wygląda właściwie tak samo, ale występuje w trendzie wzrostowym przy wysokich cenach i sygnalizuje wyczerpanie wzrostów i wykupienie rynku (jest oczywiście sygnałem sprzedaży).

Ze świecami łączą się jeszcze dwie ważne formacje cenowe: objęcia hossy i objęcia bessy. Objęcie hossy składa się z dwóch świec: pierwszej czarnej a drugiej białej, przy czym biała obejmuje swym korpusem całą czarną i pokazuje duży optymizm rynku. Duże znaczenie ma, jeśli formacja pojawi się na poziomie wsparcia. Z drugiej strony jeśli na poziomie oporu pojawią się dwie świece – pierwsza biała, a druga czarna, przy czym czarna obejmuje swym korpusem całą białą to mamy do czynienia z formacją objęcia bessy.

Pamiętaj jednak, żeby szukać potwierdzenia każdej formacji, gdyż jak już pisałem w poprzednim wpisie – każdy może widzieć to inaczej i możesz ulec własnym emocjom. Zawsze zmiana trendu musi być potwierdzona przez wolumen, a najlepiej poczekać także na potwierdzenie na kolejnej sesji, gdyż może się okazać, że źle zinterpretowałeś tylko chwilową korektę.

Ciekawe narzędzie z analizą techniczną świec japońskich znajduje się na stooq.pl, gdzie Cię oczywiście zapraszam (poćwicz – popatrz – na pewno się przyda). Aby analizować konkretną spółkę wystarczy wpisać w a:skrócona_nazwa i nacisnąć przycisk kwotuj, np. a:wsp. O świecach japońskich możesz także przeczytać w książce „GPW – Analiza techniczna w praktyce” . W następnym wpisie opiszę moim zdaniem najciekawszą i najbardziej użyteczną część analizy technicznej, czyli wskaźniki i oscylatory. Jednym słowem będzie trochę mniej magii wykresów, ale oczywiście tak całkowicie się od nich nie uwolnimy, bo swoją droga nic nie pokaże tak trend jak wykres.

Jeśli zainteresował Cię ten temat, albo chciałbyś aby napisał na jakiś konkretny temat - zapraszam do pozostawienia komentarza Będę wdzięczny za wszystkie opinie.

WIGometr 2008-08-22

Czas na podsumowanie pierwszego na blogu WIGometru. Pytałem: Czy w porównaniu z zamknięciem sesji 2008-08-14 notowania WIG na sesji 2008-08-22 będą ... ?
A oto odpowiedzi:
- wyższe 27% (3 osoby)
- niższe 73% (8 osób)

Wyniki:
Poziom na zamknięciu:
2008-08-14 40411.33 pkt.
2008-08-22 40903.46 pkt.

Zatem tym razem większość miała rację. Dziękuję wszystkim za udział. Tym, którzy poprawnie typowali gratuluję :DD

Od razu zapraszam do udziału w kolejnym WIGometrze.

czwartek, 21 sierpnia 2008

Analiza techniczna, czyli wróżenie z fusów ;]

Przepraszam, że wpis dopiero teraz, ale ostatnio trochę się u mnie działo. Żeby nie przedłużać – przejdźmy od razu do tematu.

W poprzednim wpisie opisałem podstawowe informacje, które trzeba znać aby móc zacząć inwestować na giełdzie. Dziś przyszedł czas na opis narzędzia wykorzystywanego przez inwestorów do wyselekcjonowania spółek, w które warto zainwestować, a jest nim – analiza techniczna. Przewrotnie porównałem ją do wróżenia z fusów a wyjaśnię to już za chwilę.

Analiza techniczna polega na obserwacji zachowania rynku w przeszłości i próbie wyciągania wniosków co do jego zachowania w przyszłości. Jej zwolennicy mówią, że w zmieniających się kursach akcji wyodrębniono powtarzające się ich przebiegi. Aby móc korzystać z analizy technicznej trzeba zapoznać się głównie z wykresami cen i trendami oraz średnimi (to za chwilę). Wszystko po to, by z dostatecznym wyprzedzeniem rozpoznawać ich odwrócenie.

Aby móc w pełni zrozumieć analizę techniczną trzeba zapoznać się z jej założeniami:
1. rynek dyskontuje wszystko – w kursie akcji zawarta jest nie tylko informacja o przeszłości, ale także (a może głównie) o przyszłości. Kurs akcji wyprzedza rzeczywiste zdarzenia.
2. ceny podlegają trendom – kursy akcji poruszają się w trendach (w określonym kierunku) i wczesne wykrycie trendu pozwala na osiągnięcie zysku.
3. historia się powtarza – stwierdzono, że inwestorzy reagują podobnie na określone bodźce, zatem jeśli jakiś kształt wykresu poprzedzał wzrosty to można się ich spodziewać także i teraz.

Czym jest zatem ten trend? Jest to oczywiście kierunek w którym poruszają się ceny. Jeśli kolejne szczyty i dołki cen akcji znajdują się coraz wyżej to mamy do czynienia z trendem wzrostowym. Przy odwrotnej sytuacji (kolejne szczyty i dołki cen są coraz niżej) mamy do czynienia z trendem spadkowym. Istnieje jeszcze trend boczny, często nazywany horyzontalnym, gdy kolejne szczyty i dołki są na podobnym poziomie. Sama linia trendu to w tym wypadku prosta łącząca kolejne górki (lub dołki).

Analiza trendu powinna być ściśle związana z analizą wolumenów. Mówi się, że ruch cen powinien zostać potwierdzony w obrotach, czyli liczbie i wartości sprzedanych akcji. Chodzi o wyeliminowanie przypadkowych anomalii, które nie mają potwierdzenia w ogólnie panującym na rynku trendzie (nigdy nie graj w przeciwną stronę co rynek!). Gdy rynek rośnie otwieraj pozycję długą, a gdy spada krótką.

Z analizą trendów związane są jeszcze pojęcia wsparcia i oporu, czyli takie punkty na wykresie, gdy trend znajduje się w kluczowym momencie i może się odwrócić. Zakłada się że kurs nie spadnie poniżej poziomu wsparcia (wyznaczonego przez kolejne minima kursów) – w tym momencie można otwierać długie pozycje licząc na wzrost kursu. Analogicznie opór to poziom powyżej którego kurs nie wyjdzie (wyznaczony przez kolejne maksima).


Oprócz trendów na wykresach analizuje się tzw. formacje cenowe, czyli charakterystyczne kształty wykresów. Wykorzystują one założenie, że historia się powtarza, więc zaobserwowane kiedyś prawidłowości wystąpią także teraz. Formacja składa się z dwóch etapów – samego kształtowania się wykresu i wybicia będącego sygnałem do zakupu, lub sprzedaży. Czasem po wybiciu następuje ruch odwrotny w kierunku przeciwnym do wybicia, dlatego zazwyczaj sygnałem nie jest pojedyncza zmiana cen, ale jej kontynuacja w pewnym przedziale np. 5%. Często mówi się o ustawianiu tzw. stop lossów, czyli ograniczaniu start w wyniku złego przewidzenia kierunku rozwoju kursów. Jeśli chcesz zapoznać się z różnymi formacjami to zapraszam Cię na stronę. Jest ich bowiem zbyt dużo, aby móc zaprezentować je wszystkie tutaj.


Tutaj dochodzimy do tego, dlaczego analizę techniczną można porównać do wróżenia z fusów. Ja nie jestem zwolennikiem samej analizy wykresów i formacji, gdyż każdy widzi na nich co innego i tak naprawdę dużo zależy od nas samych i naszych doświadczeń. Jest to powód dla którego analiza techniczna nie daje 100% pewności zysku i jednocześnie zwraca uwagę na psychologiczny aspekt inwestycji.

Ale oczywiście warto stosować analizę techniczną, gdyż to nie wszystkie jej narzędzia. O tych – moim zdaniem bardziej ciekawych i pomocnych – napiszę już w następnym wpisie. Jeśli zainteresował Cię temat analizy technicznej to polecam Ci książkę „GPW – Analiza techniczna w praktyce” w której możesz przeczytać o szczegółach zaprezentowanych przeze mnie narzędzi. Jeszcze w tym tygodniu opiszę wykresy świec japońskich (muszę to jeszcze dokończy), a następnie oscylatory i wskaźniki analizy technicznej.

Już teraz możesz próbować swoich sił w analizie technicznej np. na Money.


Jeśli uważasz, że powinien napisać więcej o różnych typach wykresów to oczywiście zapraszam Cię do pozostawienia komentarza  Jeśli podobało Ci się coś na stronie także zapraszam do komentowania.

niedziela, 17 sierpnia 2008

Podsumowanie ankiety nr 1

Nadszedł czas na podsumowanie pierwszej na moim blogu ankiety. Pytanie brzmiało: Czy od września masz zamiar wrócić na giełdę/ do funduszy inwestycyjnych ? A oto wyniki:
- tak, jak tylko skończą się wakacje wracam - 35% (7 osób)
- nie, jeszcze czekają nas spadki, więc zaczekam - 15% (3 osoby)
- w ogóle nie wyszedłem z giełdy funduszy - 50% (10 osób)

Dziękuję wszystkim za udział. Od dzisiaj postanowiłem umieścić na blogu wigometr, dzięki któremu będziemy mogli przewidywać zachowanie indeksu WIG na koniec tygodnia. Zapraszam do udziału w ankiecie.

Podstawy inwestowania cz.1

Jak obiecałem postaram się po krótce opisać jak zacząć inwestować na giełdzie i nie tylko. Pamiętaj proszę, że nie jestem ekspertem, ani doradcą inwestycyjnym, więc to co przeczytasz jest tylko moją opinią i musi dawać 100% pewności zysku. Swoją drogą tylko naiwni wierzą w pewny zysk na giełdzie. Pewny zysk dają np. obligacje, ale tak na prawdę też nigdy nic nie wiadomo i wszystko zależy od emitenta.

Pewnym etapem pośrednim pomiędzy inwestowaniem w lokaty bankowe, a inwestowaniem w akcje na giełdzie są fundusze inwestycyjne. TFI to przedsiębiorstwa założone, by przyjmować wpłaty od inwestorów indywidualnych i inwestować je w instrumenty i rynki wskazane w prospekcie informacyjnym funduszu. Jeśli miałbym mówić o zaletach, to na pewno nie wymagają one tak dużej wiedzy co samodzielne inwestowanie (ale nie można wpłacać do nich pieniędzy na ślepo, bo to nie gwarantuje zysku) i dodatkowo pozwalają powierzać nasze oszczędności specjalistą (czy zawsze i na pewno ?), którzy mają dużo większą wiedzę i doświadczenie (? heh). Minusem jest to, że zazwyczaj przy nabyciach jednostek funduszu pobierana jest prowizja i oprócz tego każdy fundusz pobiera prowizję za zarządzanie (tym razem już w sposób mniej jawny, gdyż potrąca ją z codziennej wyceny jednostek). Czy chcesz abym napisał coś więcej o funduszach ?

Jeśli jednak chcesz spróbować samodzielnie swoich sił na rynku, to postaram się przybliżyć Ci jak zacząć i na co zwracać uwagę. Pierwszą i bardzo ważną czynnością, którą trzeba wykonać to uzyskanie dostępu do parkietu giełdowego. Ja korzystam z e-maklera w mbanku, gdyż uważam, że dla początkującego inwestora takiego jak ja jego funkcjonalności są wystarczające (a uwierz mi wyewoluowały przez te kilka lat kiedy jest dostępny – na początku cały czas zawieszały się notowania i to mocno zniechęcało do korzystania z niego).

Abyś mógł samodzielnie podjąć decyzję przedstawiam mój subiektywny przegląd dostępnych platform i narzędzi do inwestowania:
- mbank – makler – 0 zł za otwarcie i prowadzenie rachunku maklerskiego w DI BRE Banku S.A.; prowizja 0,39% lub 0,25% min. 3 zł; 0 zł za notowania ciągłe dla 1 spółki; wiecej
- DM BOS S.A. – Pakiet zielony – otwarcie 0 zł, ale jest opłata 200 zł za sprzęt do składania zleceń przez Internet; notowania ciągłe dla 1 spółki za 19 zł (0 zł gdy obroty przekroczą 10 tys. lub 10 kontraktów lub 50 opcji); przelew na konto 1 zł gdy kwota niższa niż 500 zł; prowizja 0,39% lub 0,2% min. 5 zł;
- ING Securities – Pakiet podstawowy – 0 zł za prowadzenie i 1 spółkę w notowaniach w czasie rzeczywistym, ale 10 zł za pakiet Reuters oraz 10 zł za notowania w czasie rzeczywistym dla innych spółek; prowizja 0,39% + 1 zł;

Jeśli tak ja zdecydowałeś się na mbank, a nie masz tam jeszcze konta możesz założyć je klikając na baner wyświetlający się na mojej stronie. Będzie to Twój pierwszy krok do samodzielnego inwestowania :-)

Na giełdzie można dokonywać zakupów akcji, obligacji oraz opcji i kontraktów terminowych. Ja sam do tej pory obracałem tylko akcjami i o nich będę pisał. Ale przyznaje, że pozostałe instrumenty (no może poza obligacjami ;]) budzą moją coraz większą ciekawość, więc jak już się zdecyduję inwestować także w nie, to na pewno o tym napiszę.

Akcja o której tak dużo pisałem jest w rzeczywistości dokumentem potwierdzającym Twoją własności w części kapitału spółki. Jako akcjonariusz masz dwa źródła dochodu: dywidenda – wypłacana akcjonariuszom zazwyczaj raz w roku część dochodu spółki, oraz oczywiście sprzedaż akcji po cenie wyższej od ceny zakupu (ale wtedy zmniejszasz swój udział, lub nawet przestajesz być akcjonariuszem w danej spółce).

Jak widzisz kupno akcji to jak kupno mieszkania na wynajem, czyli takiego który w założeniu ma przynosić dochód. Powinieneś przed dokonaniem transakcji się dokładnie zastanowić i przeanalizować czy to Ci się opłaci. Może się bowiem okazać, że kupujesz spółkę, która działa w sektorze, którego czasy świetności już minęły (mieszkanie jest w coraz bardziej podupadającej dzielnicy), albo sama spółka przeżywa poważne kłopoty finansowe (mieszkanie jest w tak złym stanie, że zanim będziesz mógł je komukolwiek wynająć najpierw niezbędny będzie kosztowny remont i nie wiadomo czy się zwróci). Tym przykładem chcę Ci uzmysłowić, że inwestycja na giełdzie, to nie zabawa, ani hazard, tylko sztuka podejmowania poważnych i przemyślanych decyzji. Ale za to sztuka, która jeśli ją dobrze poznać daje naprawdę duże zyski.

Jak zatem kupić mieszkanie, aby nie przepłacić i mieć pewność, że w przyszłości na nim zarobimy ? :-) Czyli jak wybierać te spółki, których akcje teraz są relatywnie tanie i mają potencjał wzrostowy? Inwestorzy stosują wiele narzędzi, ale najważniejsze z nich można sprowadzić do analizy technicznej i analizy fundamentalnej. O każdej z nich napiszę na pewno osobny wpis (i nie wiem czy po jednym wystarczy). Tymczasem na dziś ta porcja informacji wystarczy. Mam nadzieję, że zainteresowałeś się giełdą i możliwościami, które ona stwarza. Ja swoją wiedzę czerpię głównie ze szkoły i książek. Polecam Ci „GPW. Podstawy inwestowania na Giełdzie Papierów Wartościowych”, którą możesz kupić w księgarni internetowej klikając na link.

Chciałbyś abym napisał na jakiś konkretny temat ?Masz pytanie, które Cię nurtuje ? Zapraszam do dyskusji :-)

czwartek, 14 sierpnia 2008

Wohin gehen Deutschland?

Dopiero co pisałem o Włochach, ale problemy gospodarcze dotykają też naszych zachodnich sąsiadów. Wielka koalicja CDU – SPD jedynie zarządza krajem i właściwie nie pojęła żadnych reform. A jak wiadomo, system socjalny w Niemczech jest bardzo mocno rozbudowany i w ogóle nie promuje przedsiębiorczości.

Problemem w Niemczech staje się coraz większa inflacja, która zjada dochody przeciętnego obywatela już w tempie 3,3% (najwyższym od 15 lat !). Pisał o tym nie dawno „The Financial Times”. Wzrost cen jest najbardziej dotkliwy dla emerytów. Gazeta pisze o tym, że co biedniejsi podkopują kartofle z pól rolników, aby móc udźwignąć rosnące koszty utrzymania. Powoduje to także ograniczenie popytu i co za tym idzie zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego. Ponieważ nasza gospodarka jest także powiązana z tą niemiecką, to osłabienie sytuacji gospodarczej za Odrą odbije się także na naszych eksporterach, którzy i tak cierpią z powodu mocnej złotówki. Ostatecznie doprowadzi to do schłodzenia nie tylko gospodarki niemieckiej, ale i polskiej.

Fragment z artykułu:
„Kolonia, największe miasto w Nadrenii Północnej-Westfalii, najludniejszym kraju związkowym Niemiec, ma wyższy odsetek osób najniżej zarabiających i bezrobotnych niż miasta na południu kraju, w związku z czym bardziej niż inne landy ucierpiała w wyniku wzrostu inflacji. Angelika Lüdtke, elegancko ubrana kobieta, odwiedzająca już po raz drugi bar serwujący zupy mówi, że zredukowała swoje wydatki na kulturę i restauracje, aby móc w każdym miesiącu nieco zaoszczędzić ze swojego wynoszącego 700 euro zasiłku dla bezrobotnych.”
Prawda, że nie mały zasiłek? Koszty życia teraz już w cale nie są aż tak dużo wyższe. To obrazuje jak daleko nam jeszcze do poziomu życia społeczeństw zachodnich.

Wzrost kosztów nie ominął także energii. Coraz więcej ludzi rezygnuje z niektórych urządzeń i zaczyna oszczędzać, aby rachunek za energię nie przekroczył ich możliwości finansowych. To akurat pozytywny efekt wzrostu cen. Istnieje bowiem szansa, że ludzie nauczą się oszczędzać i jednocześnie mocniejszy stanie się bodziec do tego, aby zainteresować się odnawialnymi i bardziej ekologicznymi źródłami energii. Ile jeszcze lat będziemy mieli ropę i gaz ? 20 czy 30 ? Swoją drogą to był jeden z bodźców dla których OPEK zdecydował się zwiększyć produkcję ropy – zbyt droga mogła by zbyt mocno ograniczyć popyt i skłonić do inwestycji w alternatywne źródła energii.

Coraz więcej osób w Niemczech uważa, że w tej sytuacji powinno zainterweniować państwo. Na razie jednak rząd nie chce się ugiąć. Ciekawe jednak jak długo mając już nie długo na horyzoncie federalne wybory parlamentarne. Jednym słowem tylko patrzeć pompowania pieniędzy w gospodarkę. Amerykanie już to robią, więc czemu Niemcy mieli by nie robić? Tym bardziej, że przecież żadne rząd nie może pozwolić sobie na masowe demonstracje tuż przed wyborami.

Dokąd zmierzają Niemcy? Zapraszam do dyskusji.

Jednocześnie obiecuję, że następny wpis będzie o tym jak zacząć inwestować na giełdzie :-)

wtorek, 12 sierpnia 2008

Student-inwestor

Niedawno na bankier.pl ukazał się artykuł o studentach inwestorach. Autor opisał coś o czym wiadomo już od dawna, czyli że studenci chętnie poznają giełdę i inwestują na niej swoje zaskórniaki.

Oczywiście student studentowi nie równy, bo np. moja koleżanka z biologii na inwestowaniu i szeroko rozumianych finansach się nie zna. Ale już znajomi z ekonomii czy bankowości już jak najbardziej tak. Studia dają dużo niepotrzebnej (nigdy nie wiadomo co się przyda w życiu ;] ) wiedzy, ale też jeden lub dwaj ciekawie prowadzący zajęcia wykładowcy mogą zaszczepić bakcyla giełdowo - inwestycyjnego. Zgodnie z tym, co podawano na portalu: "giełdowi inwestorzy wśród studentów to tylko 3,5 proc. wszystkich żaków, ale studenci wśród giełdowych inwestorów stanowią aż 22 proc. ogólnej liczby indywidualnych inwestorów na GPW!" Przyznaj, że to robi wrażenie !

Jak to ze statystyką bywa, możesz pokazać ten aspekt, który jest Ci bardziej na rękę. Okazuje się bowiem (ah, jaka niespodzianka !), że z zasobnością studenckiego portfela już dużo gorzej. Większość studentów dysponuje bowiem kapitałem w granicach 5-10 TPLN a niekiedy nawet niższym. A dokładniej jak pokazują badania na studentach SGH (gdzież szukać młodych inwestorów jak nie tam ? ;-]) ok. 65% żaków dysponuje kapitałem do 5 TPLN, a do 10 TPLN to już 85 % studentów. Nie jest to zatem siła, która może zachwiać giełdą. Ważne jest tu jednak to, że młodzi ludzie uczą (uczymy ;]) się jej zasad i zdobywają cenne doświadczenia na przyszłość, kiedy - miejmy nadzieję - będą dysponowali dużo większymi środkami.

O tym, że studenci, to dobrzy inwestorzy (a na pewno z dużym potencjałem) niech świadczy cytat z artykułu:
"Jak pokazuje raport przygotowany przez Studenckie Koło Naukowe Statystyki i Demografii SGH uczniowie Szkoły Głównej Handlowej osiągnęli w 2007 r. średnią stopę zwrotu z bezpośrednich inwestycji w akcje na poziomie 9,22 proc. Tym samym studenci pokonali profesjonalnych zarządzających takich potentatów rynku funduszy inwestycyjnych jak AIG Akcji (+6,06 proc.), PZU Akcji (+4,61 proc.), czy DWS Akcji (+6,2 proc.). Wypadli też wyraźnie lepiej od swoich kolegów, którzy zamiast akcji wybrali fundusze inwestycyjne (+7,51 proc.)."
Trochę chęci i pracy i można naprawdę zadziałać :-) Uwierz w to !

Jeśli chciałbyś spróbować swoich sił najpierw na sucho polecam portfel inwestora na Money.pl. Można zainwestować wirtualnie każdą kwotę (pamiętając, że wielomilionowa inwestycja może jednak w rzeczywistości zmienić kurs ;] i w rzeczywistości niemal na 100 % będziesz dysponował mniejszą kwotą). Daje to jednak możliwość prostego i taniego treningu dla tych, którzy boją się od razu zaryzykować własnymi pieniędzmi. Nie ma się co zrażać na początku - nie od razu Kraków zbudowano ! Z czasem zobaczysz, że podejmowane przez Ciebie decyzje będą coraz lepsze i bardziej zyskowne.

Jeśli chodzi o reala to polecam aktywowanie sobie e-maklera w mbanku. Naprawdę niedrogo (jak na razie bez opłat za uruchomienie i użytkowanie i z niską prowizją za zlecenia) można dokonywać transakcji na giełdzie. Jeśli nie masz jeszcze ekonta i e-maklera możesz założyć je za darmo klikając w baner mbanku po prawej stronie.

Ja do tej pory inwestowałem tylko w TFI, ale zdecydowałem się aktywować także e-maklera i spróbować swoich sił na rynku. W końcu też jestem studentem (co prawda nie ekonomii a ekonometrii, ale ;-] )!

niedziela, 10 sierpnia 2008

Włochy na krawędzi

Obecnie chyba najgorętszym regionem świata jest Kaukaz na którym wojnę toczą Rosja i Gruzja. Tym tematem na pewno też się zajmę, ale najpierw chciałbym napisać o Italii.

Jeszcze niedawno Włochy były jednym z najbogatszych państw na świecie i w Europie. Ale czasy się zmieniły i obecnie przeżywają duże kłopoty gospodarcze. Głośno mówi się o tym, że we Włoszech żyje się gorzej niż w Hiszpanii (jeszcze niedawno przecież dużo biedniejszej). Cały europejski basen Morza Śródziemnego ma problemy gospodarcze i kraje te nazywane są teraz (jakże pieszczotliwie) PIGS (= Portugal, Italy, Grece, Spain).

Problemy Włoch widać wyraźnie na przykładzie ich przewoźnika lotniczego – Alitalia. Jeszcze niedawno liczący się przewoźnik przeżywa obecnie duże problemy. Nowy (stary) premier Silvio Berlusconi obiecał w czasie wyborów znaleźć rozwiązanie pozwalające zachować firmę we włoskich rękach:

“We will perform another miracle and will offer Italy a profitable national airline.”

Ale nadal jeszcze nie widać żadnych rozwiązań, a firma wciąż przynosi straty i najnowszy termin kiedy miano by przedstawić jakieś zmiany przesunięto na wrzesień. Powodem jest podobno niechęć rządu do wywoływania strajków i odwoływania lotów w wakacje. Niechybnie bo do tego doszło, a przecież ucierpiała by na tym także włoska turystyka. Oznacza to tylko, że plan (o ile taki istnieje) jest kontrowersyjny i ciężki do przyjęcia przez związki zawodowe.

Tymczasem przed bankructwem chroni przewoźnika EUR 300 M.kredyt od rządu. Jeszcze w marcu konsorcjum Air France-KLM złożyło ofertę przejęcia Alitalii, ale Berlusconi nie chce sprzedawać firmy obcemu kapitałowi (skądś to znamy?). Szykanie inwestora strategicznego zlecono bankowi Intesa Sanpaolo, ale zadanie wydaje się niewykonalne, gdyż nikt nie chce dokładać pieniędzy do studni bez dna (a tym obecnie jest włoska linia lotnicza).

Pomysłem na rozwiązanie sytuacji jest zawiązane konsorcjum największym włoskich biznesmenów (w tym Gilberto Benettona), które miało by przejąć część majątku spółki i na tej bazie zbudować nową linię lotniczą, która według planów ma stać się dochodowa od 2009 r. Resztę majątku wraz z długami przejęło by państwo.

Na drodze może jednak stanąć Komisja Europejska, która już teraz bada czy kredyt udzielony przewoźnikowi nie był niedozwoloną pomocą publiczną (to samo tyczy się naszych stoczni – i jak tu kochać tą Unię ? ;] ). Jaka przyszłość czeka Italię ?

Co chwilę słyszymy przecież, że Włosi chcą wrócić do lirów i zostawić euro. Tymczasem 4. sierpnia rząd wyprowadził na ulice 3000 żołnierzy, którzy mają pomagać policji pilnować porządku. Ma to oczywiście związek z zaostrzoną polityką migracyjną. Dopiero co przecież rząd oskarżał emigrantów z nowych państw Unii o morderstwa. Ludzie nie czują się bezpiecznie już nawet na północy państwa. Czy to pomoże? Żołnierze nie mają prawa do aresztowań ani nie są odpowiednio przeszkoleni i wyposażeni. Dodatkowo jest ich po prostu za mało. Jest to zatem kolejny zabieg Berlusconiego mający zwiększyć jego popularność. Tym bardziej, że od kiedy wygrał wybory nie podjął jeszcze żadnych ważnych decyzji gospodarczych, które miałyby pomóc wyjść z kryzysu. Niedawno podano, że przyrost PKB w pierwszym kwartale był zerowy, co oznacza stagnację i kłopoty.

Jak będzie przyszłość Italii ? Jak to przełoży się na naszą gospodarkę (w końcu Włochy to jeden z naszych najważniejszych partnerów gospodarczych)? Zapraszam do dyskusji.

sobota, 9 sierpnia 2008

Warszawska giełda chce kupić parkiet w Pradze

Pisze "Rzeczpospolita"...

"Warszawska Giełda Papierów Wartościowych zamierza się starać o kupno udziałów w praskiej giełdzie papierów wartościowych (PSE), które mają być wystawione na sprzedaż przez czeski dom maklerski Patria Finance i czeskie banki. Około 85 proc. pakiet akcji PSE, który ma trafić na sprzedaż, może być wart około 100 mln euro."

Już kupiliśmy giełdę w Ljubljanie, więc i w kupno tej Praskiej wierzę tak samo ;-) Ale z drugiej strony to dobrze że chociaż próbują. W sumie jest potencjał, aby z Warszawy zrobić duże (?) centrum biznesowe...

Małe przypomnienie...

Tak żeby nie zapomnieć... cykl koniunkturalny na giełdzie:

Etap 1 Obligacje rozpoczynają Hossę (spadają akcje i towary)
Etap 2 Akcje rozpoczynają Hossę ( obligacje rosną, towary spadają)
Etap 3 Towary rozpoczynaj Hossę (rosnę wszystkie rynki)
Etap 4 Obligacje rozpoczynają Bessę (akcje i towary rosną)
Etap 5 Akcje rozpoczynają Bessę (obligacje spadają, towary rosną)
Etap 6 Towary rozpoczynają Bessę (spadają wszystkie rynki)

Jak sądzicie gdzie jesteśmy ? Zachęcam do komentowania :-)

Witam

Pierwszy post więc nie będę za wiele pisał. Chciałbym, aby blog był o tym jak najlepiej inwestować. Bo warto pamiętać, że inwestuje się pieniądze, ale też inwestuje się w siebie. Może i rynek nie zachęca do inwestycji, ale kiedyś wyjdzie Słońce. Warto zatem już teraz się na to przygotować, aby w przyszłości móc lepiej zarobić.

Pzdr.
A.