Dopiero co pisałem o Włochach, ale problemy gospodarcze dotykają też naszych zachodnich sąsiadów. Wielka koalicja CDU – SPD jedynie zarządza krajem i właściwie nie pojęła żadnych reform. A jak wiadomo, system socjalny w Niemczech jest bardzo mocno rozbudowany i w ogóle nie promuje przedsiębiorczości.
Problemem w Niemczech staje się coraz większa inflacja, która zjada dochody przeciętnego obywatela już w tempie 3,3% (najwyższym od 15 lat !). Pisał o tym nie dawno „The Financial Times”. Wzrost cen jest najbardziej dotkliwy dla emerytów. Gazeta pisze o tym, że co biedniejsi podkopują kartofle z pól rolników, aby móc udźwignąć rosnące koszty utrzymania. Powoduje to także ograniczenie popytu i co za tym idzie zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego. Ponieważ nasza gospodarka jest także powiązana z tą niemiecką, to osłabienie sytuacji gospodarczej za Odrą odbije się także na naszych eksporterach, którzy i tak cierpią z powodu mocnej złotówki. Ostatecznie doprowadzi to do schłodzenia nie tylko gospodarki niemieckiej, ale i polskiej.
Fragment z artykułu:
„Kolonia, największe miasto w Nadrenii Północnej-Westfalii, najludniejszym kraju związkowym Niemiec, ma wyższy odsetek osób najniżej zarabiających i bezrobotnych niż miasta na południu kraju, w związku z czym bardziej niż inne landy ucierpiała w wyniku wzrostu inflacji. Angelika Lüdtke, elegancko ubrana kobieta, odwiedzająca już po raz drugi bar serwujący zupy mówi, że zredukowała swoje wydatki na kulturę i restauracje, aby móc w każdym miesiącu nieco zaoszczędzić ze swojego wynoszącego 700 euro zasiłku dla bezrobotnych.”
Prawda, że nie mały zasiłek? Koszty życia teraz już w cale nie są aż tak dużo wyższe. To obrazuje jak daleko nam jeszcze do poziomu życia społeczeństw zachodnich.
Wzrost kosztów nie ominął także energii. Coraz więcej ludzi rezygnuje z niektórych urządzeń i zaczyna oszczędzać, aby rachunek za energię nie przekroczył ich możliwości finansowych. To akurat pozytywny efekt wzrostu cen. Istnieje bowiem szansa, że ludzie nauczą się oszczędzać i jednocześnie mocniejszy stanie się bodziec do tego, aby zainteresować się odnawialnymi i bardziej ekologicznymi źródłami energii. Ile jeszcze lat będziemy mieli ropę i gaz ? 20 czy 30 ? Swoją drogą to był jeden z bodźców dla których OPEK zdecydował się zwiększyć produkcję ropy – zbyt droga mogła by zbyt mocno ograniczyć popyt i skłonić do inwestycji w alternatywne źródła energii.
Coraz więcej osób w Niemczech uważa, że w tej sytuacji powinno zainterweniować państwo. Na razie jednak rząd nie chce się ugiąć. Ciekawe jednak jak długo mając już nie długo na horyzoncie federalne wybory parlamentarne. Jednym słowem tylko patrzeć pompowania pieniędzy w gospodarkę. Amerykanie już to robią, więc czemu Niemcy mieli by nie robić? Tym bardziej, że przecież żadne rząd nie może pozwolić sobie na masowe demonstracje tuż przed wyborami.
Dokąd zmierzają Niemcy? Zapraszam do dyskusji.
Jednocześnie obiecuję, że następny wpis będzie o tym jak zacząć inwestować na giełdzie :-)
czwartek, 14 sierpnia 2008
Wohin gehen Deutschland?
Etykiety:
gospodarka,
inflacja,
Niemcy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz