piątek, 3 października 2008

Pewne jak w banku?

W dobie szalejącego kryzysu finansowego i upadków kolejnych potęg bankowości wszyscy zaczęli zadawać sobie pytanie, czy nasze oszczędności są bezpieczne? Jesienna ofensywa banków z coraz to wyższymi procentami sprawiła, że na forach internetowych można było przeczytać opinie: „zgarną kasę, ogłoszą upadłość i się zmyją”. Zadajmy sobie zatem pytanie czy mamy się czego obawiać?

Teoretycznie nie. Depozyty we wszystkich bankach działających na podstawie uzyskanej w Polsce koncesji objęte są gwarancją Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pewność, że zwrócą nam 100% ulokowanego kapitału mają jednak tylko Ci, którzy ulokowali w danym banku nie więcej niż 1000 EUR ( 3418,80 PLN ). Jeśli depozyty wynoszą do 22 500 EUR (66153,78 PLN) to zwrócą nam tylko 90% (dla 1000 EUR nadal 100%). Wszystkie wkłady ponad tą kwotę nie są niestety gwarantowane. Sama gwarancja nie oznacza, że jeśli bank upadnie, otrzymamy nasze pieniądze natychmiast. BFG ma 5 lat na spłatę zobowiązań banku. Może się zatem okazać, że trochę sobie poczekamy.

A co jeśli bank nie podlega polskiemu nadzorowi, tak jak np. Polbank? Wtedy oczywiście wszystko zależy jakie przepisy obowiązują w kraju macierzystym. W przypadku oddziału tego greckiego banku HDGF (odpowiednik BFG) gwarantuję wypłatę 100% środków dla wkładów nie przekraczających 20 000 EUR. Problem polega jednak na tym, że instytucja ta jest w Grecji i najprawdopodobniej trzeba by udać się na przymusową wycieczkę (oby tylko jedną) do tego kraju, aby odzyskać środki.

Warto jeszcze może tylko wspomnieć, że w gnieździe kryzysu, czyli w USA gwarantowane są depozyty do kwoty 100 000 USD, a w ramach trwającej kampanii wyborczej Pan Obama obiecał zwiększenie tej kwoty do 250 000 USD. Jak to określił w celu przywrócenia zaufania publicznego do systemu finansowego. Oj przyda się odbudowa zaufania, bo po tym co się tam teraz wyprawia to pewnie rynek kredytów hipotecznych na kilka dobrych lat został ubity.

A co w naszej ‘kochanej’ Europie? Można by pomyśleć, że mamy jakąś totalną kampanię wyborczą, gdyż coraz więcej rządów postanawia zagwarantować wszystkie depozyty w krajowych bankach. Pierwsza zrobiła to Irlandia, a za jej drogą podążyła zaraz Wielka Brytania. Interesujące dla klientów Polbanku może być, to że rząd Grecji także wyraził chęć zagwarantowania 100% depozytów, ale na razie się tylko na deklaracjach skończyło, więc wiecie… obiecanki cacanki, a głupiemu radość … jak to mówią. Kiedy u nas w Polsce rząd zagwarantuje wszystkie depozyty? My chyba jednak nie mamy teraz żadnego głosowania, więc nikt o kiełbasę wyborczą się nie stara.

Jakie mogą być skutki takich gwarancji rządowych? Na pewno zwiększa to zaufanie to banków w tych trudnych czasach i sprawia, że nie ucieka z nich tak szybko kapitał. Jest jednak druga strona medalu… szefowie banków wiedzą już nie muszą się obawiać, bo jakby co to państwo zainterweniuje. Mogą więc jeszcze bardziej ryzykować powierzony im kapitał. Taki moral hazard.

Czy zatem ustawiać się w kolejce do okienka i wypłacać wszystkie oszczędności? Jak ktoś ma w domu sejf i się nie boi… to pewnie i na podatek inflacyjny też go stać ;]