niedziela, 1 kwietnia 2012

Wampiry czy anioły z MFW?

Znany wszystkim Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który wydaje się być kreowany na jednego ze zbawców pogrążonej w kłopotach Europy ma także na sobie nie małą krytykę. Życie nie jest czarno białe i podobno nie myli się tylko ten kto nic nie robi, a ja proponuję Ci dziś przyjrzeć się z bliska krytyce tej instytucji. O krytyce działań MFW wspominałem już we wpisie o tym jakie wnioski z kryzysu azjatyckiego z lat 1997-98 mogą być przydatne dla walczącej z kryzysem Europy. Większość negatywnych opinii dotyczy warunków udzielanych pożyczek, braku odpowiedzialności i gotowości do udzielania kredytów także dla krajów łamiących prawa człowieka. MFW to krwiożerczy wampir czy anioł?

Wiele ciężkich ataków na MFW dotyczy jego postępowania z okresu kryzysu azjatyckiego. Krytyka koncentruje się głównie na błędnej polityce Funduszu oraz jego procesach instytucjonalnych. Pojawiają się także pytania o jego niezdolność do zarządzania globalną stabilnością finansową i zapobiegania kryzysom ze względu na niemal religijną wiarę jego urzędników w to, że rynek nie może zrobić nic złego i ich upartej odmowy uznania konieczności nadzorowania sił rynkowych.

Jedno jest jasne - MFW stał się jeszcze potężniejszy, decydując o polityce i gospodarczych losach Korei Południowej, Indonezji i Tajlandii, a także innych 80 krajów rozwijających się, które przychodzą jego "strukturalne dostosowania". Dlatego rządy i metody działania tej instytucji są tak dużym źródłem niepokoju. MFW, tak jak Bank Światowy, jest kontrolowany przez kilka bogatych krajów z racji ich ogromnego udziału w całości kapitału Funduszu, ponieważ głosowania w nim są ważone zgodnie z udziałami kapitałowymi poszczególnych krajów. Z 28% kapitału dominujący głos w polityce MFW mają Stany Zjednoczone.

Sekretariat MFW w Waszyngtonie pracuje w ukryciu, opracowując strategie dla 80 krajów będących pod jego kontrolą, w dużej mierze bez udziału i wiedzy samych zainteresowanych. "Umowy" MFW z krajami nie są zazwyczaj publicznie ujawniane. Monopol władzy MFW nad polityką finansowanych krajów (bez uprzedniej otwartej debaty o jej podstawie teoretycznej czy praktycznej) i niemal całkowity brak "przejrzystości" w podejmowaniu decyzji jest całkowitym przeciwieństwem tego czego wymaga się od ratowanego państwa, czyli pełnego otwarcia się na konkurencję i przejrzystość. Ekonomista Joseph Stiglitz krytykował wiele przypadków podejścia monetarystycznego MFW w ostatnich latach. Twierdzi on, że MFW nie wybiera najlepszej możliwej polityki dla poprawy bogactwa krajów rozwijających się i mówi, że MFW może "nie uczestniczy w jakimś spisku, ale jest odzwierciedleniem interesów i ideologii zachodniej społeczności finansowej." Jedno jest pewne - MFW ma oko na to, aby inwestorzy odzyskali swoje pieniądze od zadłużonych krajów, niezależnie od ceny jaką musi ponieść za to 'ratowane' społeczeństwo.

MFW ma 2 300 prawników w Waszyngtonie, przedstawicieli w bankach centralnych zagrożonych krajów i posyła tam także zespoły analityków, doradców i nadzorców. Ale to, co robią, nad czym pracują, czy co warunkuje ich decyzje, jest w dużej mierze zachowane w ścisłej tajemnicy. Prowadzi to do nieporozumień, na przykład, gdy Fundusz wspierał Hongkong i Argentynę w usztywnieniu swoich walut, a z drugiej strony nakazał uwolnienie walut w Azji Południowo-Wschodniej. To jak Fundusz decydował w danym przypadku pozostaje tylko w sferze przypuszczeń. Szef Harvard Institute for International Development, Jeffrey Sachs twierdzi, że MFW wymaga przejrzystości od innych, ale sam nie oferuje publicznego dostępu do dokumentacji swoich decyzji, z wyjątkiem krótkich komunikatów prasowych bez danych potrzebnych do profesjonalnej oceny swoich programów. Z tego powodu nie sposób rozliczyć MFW z jego decyzji.

"Ludzie najbardziej dotknięci przez politykę funduszu mają o jej podstawach małą lub żadną wiedzę", dodaje Sachs. "W Korei MFW nalegał, aby wszyscy kandydaci na prezydenta natychmiast poparli porozumienie, w którego negocjacjach w ogóle nie brali udziału i nie mieli czasu, aby je zrozumieć. Sytuacja była poza ich kontrolą ... To definiuje logikę wiary w to, że mała grupa 1000 ekonomistów z 19-stej ulicy w Waszyngtonie powinna dyktować warunki ekonomiczne życia dla 75 krajów rozwijających się o populacji około 1,4 miliardów ludzi." Sachs szacuje, że średnio siedmiu ekonomistów z MFW zajmuje się sytuacją danego kraju. To jego zdaniem zbyt mało, aby szybko uzyskać szczegółowy obraz tego, co się dzieje i poznać specyfikę konkretnego problemu. "MFW narzucił drakoński program dla Korei w ciągu zaledwie kilku dni, bez głębokiej wiedzy o systemie finansowym tego kraju i bez subtelności, w jaki sposób podejść do tych problemów."

W krajach Azji południowo-wschodniej takich jak Indonezja, Malezja i Tajlandia, MFW wymagał realizacji restrykcyjnej polityki monetarnej poprzez podwyższenie stóp procentowych i restrykcyjnej polityki fiskalnej w celu zmniejszenia deficytu budżetowego i wzmocnienia kursu. Jednak działania te spowodowały, że niewielkie spowolnienie zamieniło się w poważną recesję z masowym wzrostem bezrobocia. MFW "z kamienną twarzą ... obwiniał azjatyckie rządy za ogromne błędy w polityce finansowej", mówi Sachs. Podczas gdy podstawowa prawda o sytuacji tych azjatyckim krajów jest taka, że podstawową przyczyną finansowej katastrofy nie była sama panika. Azja potrzebowała reformy sektora finansowego, ale nie był to wystarczający powód do paniki, która powstała po nagłym wprowadzeniu nieuzasadnionych surowych zmian makroekonomicznych. Z powodu nałożenia nierealistycznie niskiego celu inflacyjnego, MFW nałożyła nakazała Korei brutalnie podnieść stopy procentowe, co zamroziło tamtejszy rynek finansowy. Zdaniem Funduszu miało to "przywrócić i utrzymać spokój na rynkach", ale efekt był całkowicie odwrotny.

Schemat działania MFW podsumował Martin Wolf z Financial Times: "Podobnie jak jelenie na łące, inwestorzy pasą się szczęśliwie, nie zważając na niebezpieczeństwa drapieżników którzy śpią w pobliżu. Potem, gdy zaskoczą ich kłopoty po prostu panikują. MFW stara się nakłonić płochliwe zwierzęta do powrotu z powrotem na żerowisko. Pytanie, czy robi to w najlepszy możliwy sposób? Odpowiedź brzmi nie." Wolf ma trzy najważniejsze zastrzeżenia do tego co robi MFW. Po pierwsze, poprzez wprowadzenie ostrych zmian próbuje wycisnąć z kraju ile się da, co grozi tylko osłabieniem, a nie przywróceniem zaufania inwestorów. Po drugie, kładąc nacisk na szybką liberalizację napływu kapitału, MFW może zwiększyć lukę finansową (zależność kraju od finansowania zagranicznego). Szybka prywatyzacja może także prowadzić do powstawania monopoli, które następnie będą zawyżać ceny. Po trzecie, olbrzymie dofinansowanie może zachęcać do dalszego szaleństwa kredytowego. Kraje z problemem dużego zadłużenia mogą mieć większą pokusę nadużycia, gdyż mają świadomość możliwości uzyskania ratunku, co zachęca je do zaciągania większych pożyczek.

MFW broni się, że ponieważ w każdej sytuacji w której działa ma do czynienia z kryzysem gospodarczym, to niezależnie od polityki którą zaoferuje, nie udałoby się uniknąć trudności. Nie jest możliwa poprawa bilansu płatniczego, bez jakiejś bolesnej korekty. Czasami rządy chcą podjąć bolesne regulacje, ale brak jest do tego woli politycznej. Interwencja MFW umożliwia im takie działania, w celu zabezpieczenia kredytu, a następnie mogą przekazać całą winę za trudności na MFW. Pracownicy Funduszu dodają także, że świadomość istnienia pożyczkodawcy ostatniej instancji stanowi ważny impuls zaufania dla inwestorów. Jest to ważny element odbudowy zaufania w czasie kryzysu finansowego. A ostatecznie nikt nie zmusza do brania kredytów w MFW i przyjmowania ich polityki. Każdy kraj sam dokonuje wyboru czy zaprosić Fundusz do siebie.

I ostatnie zdanie jest chyba najlepszym podsumowaniem. Nawet jeśli MFW jest krwiożerczym wampirem, którego najważniejszym zadaniem jest dopilnowanie aby wyssać całą krew i pieniądze, to ktoś go na tę ucztę zaprasza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz