czwartek, 9 lutego 2012

George Papandreu: Nieuczciwa krytyka Grecji

Były premier Grecji George Papandreu przyznaje, że poważnie zadłużony kraj pożyczał zbyt dużo podczas jego rządów, ale twierdzi że kontrola ze strony Unii Europejskiej nie była dokładna i musi ona wziąć część winy za obecną sytuację tego kraju na siebie. Papandreu potępia tych, którzy krytykują greckie władze za to, że nie robią wystarczająco dużo, aby uporać się z kryzysem.

- Tak, krytyka Grecji jest nieuczciwa mówi Papandreou w rozmowie z norweską gazetą VG. Zrobiliśmy wielkie cięcia i sytuacja się zmienia. Ale potrzebujemy nie tylko cięć budżetowych i reform legislacyjnych. Musimy przeprowadzić zmiany strukturalne, a to wymaga czasu. Rok temu wszyscy mówili, że Grecja była znowu na dobrej drodze i byliśmy komplementowani. Ale potrzebne zmiany trwają dłużej niż niektórzy oczekiwali. Musimy zmienić naszą mentalność.

Grecja cały czas potrzebuje pożyczek. Ponieważ nie może ich otrzymać na rynku finansowym, do akcji wkroczyły UE, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny, które wspólnie utworzyły tzw trojkę. Teraz od ich decyzji zależy, czy Grecja otrzyma kolejną transzę - 130 mld euro z uzgodnionego kredytu awaryjnego. Jeśli tak się nie stanie, Grecja ogłosi bankructwo.

Papandreu zrezygnował z funkcji premiera w listopadzie ubiegłego roku, po ogromnej krytyce, kiedy zasugerował, że Grecy sami powinni zdecydować, czy kraj powinien przyjąć pakiet ratunkowy z Unii Europejskiej w drodze referendum. Powstał wtedy rząd koalicyjny, a najbliższe wybory odbędą się w kwietniu. Papandreou wciąż wierzy, że referendum byłoby dobrym rozwiązaniem i oskarża Unię o to, że nie zrobiła wystarczająco dużo, aby zapobiec kryzysowi w Grecja, a jej pierwsze działania tylko go pogłębiły.

- Tak, pożyczyliśmy zbyt dużo w trakcie moich rządów. Ale w tym okresie byliśmy również pod kontrolą Komisji Europejskiej. Ta kontrola nie była wyraźnie wystarczająco dobra, powiedział Papandreu.

Dwa dominujące kraje UE: Francja i Niemcy pogorszyły sytuację, gdy zasugerowały że sektor prywatny odzyska swoje pieniądze tylko, gdy kraj wywiąże się ze swoich płatności. - Wniosek został wycofany, ale szkoda już się wydarzyła. Europa została podzielona na kraje o wysokim i niskim ryzyku, a inwestorzy nie chcieli inwestować w Grecji, Portugalii i Irlandii mówi Papandreu, który ostrzegał kanclerz Niemiec Angelę Merkel przed takim działaniem. - Powiedziałem, że to samospełniająca się przepowiednia, i tak właśnie było.

Teraz Papandreu ostrzega UE przed stosowaniem tego samego leku dla wszystkich krajów europejskich. - Ogłoszono wstrzemięźliwość, umiar i jeszcze raz umiar. Należy ciąć wydatki w Grecji, ale nie jest to poprawna droga we wszystkich krajach europejskich. Spowoduje to, że Europa znajdzie się w recesji. Zamiast tego powinniśmy inwestować w infrastrukturę i edukację. Transport pomiędzy sąsiednimi krajami jest wciąż taki jaki był w czasach zimnej wojny.

Lider partii PASOK, Papandreu jest trzecim pokoleniem, które rządziło Grecją. To za czasu rządów jego ojca Andreasa doszło do znacznego zwiększenia wydatków publicznych i nadmiernego rozrostu biurokracji. Ale George Papandreu nie zamierza składać samokrytyki.

- Nie miałem nic wspólnego z długiem, który odziedziczyłem. W 2004 r. zadłużenie kraju wynosiło 180 mld euro. Kiedy zostałem wybrany na premiera w 2009 roku wzrosło do 320 mld euro. Odchodzący rząd mówił, że deficyt był na poziomie 6 procent PKB. W rzeczywistości deficyt wyniósł 16 procent. Prawdopodobnie mógłbym zrobić coś lepiej, ale w czasie kryzysu dałem z siebie wszystko.

- Znajdujemy się w krytycznym psychologicznie momencie. Kryzys trwa już dwa lata, a my przeszliśmy wiele trudnych cięć. Teraz okazuje się, że jest potrzeba nowych cięć. W tym momencie ważne jest, aby ludzie widzieli światełko w tunelu. Wtedy będziemy mogli uznać, że zmiany nadejdą.

Kiedy pyta się Papandreu czy Grecy sami są problemem, odpowiada: Granie na ludzkim strachu nie rozwiązuje niczego. Widzę początkowe oznaki rasizmu i nacjonalizmu w dyskusji na temat kryzysu euro.

Słowa Papandreu trzeba odczytywać w kontekście zbliżających się wyborów w Grecji. Były pan premier ładnie opowiada, jak to sam dawał z siebie wszystko, a tylko wicie, rozumicie, no chciał dobrze a wyszło jak zwykle. Wszyscy po kolei dołożyli się do obecnego kryzysu w Grecji. Ważne jest jednak to, aby nie winić za niego tylko Greków (a już na pewno nie tych zwykłych zjadaczy chleba). Bo co prawda to oni pożyczali, ale z drugiej strony były niemieckie i francuskie banki, które chętnie im te pieniądze dawały. Każdy medal ma dwie strony, a prawda jak zwykle leży po środku.

A swoją drogą co Papandreu ma na myśli, gdy mówi że jego rząd był pod kontrolą Unii Europejskiej? Czyżbyśmy czegoś nie wiedzieli?

2 komentarze:

  1. ale twierdzi że kontrola ze strony Unii Europejskiej nie była dokładna i musi ona wziąć część winy za obecną sytuację tego kraju na siebie.
    Jasne jest, że ofiara potrącenia jest winna tego, że weszła na drogę, albo ofiara kradzieży jest winna tego,żę miała coś co można jej było ukraść.
    Tu Unia w sposób oczywisty jest winna wspierania Grecji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda to pewnie jak zwykle leży po środku i ofiara potrącenia mogła się lepiej rozglądać a drogówka umieścić czytelniejsze znaki i zamontować progi spowalniające na najbardziej prostych odcinkach drogi przez którą często przechodzą ludzie.
      Papandreu jest politykiem i mówi to co mu wygodnie, ale ma trochę racji.

      Usuń