niedziela, 26 lutego 2012

Dwa kręgi kryzysu strefy euro

Kryzys euro trwa nadal. Rok 2011 miał być tym, w którym politycy wreszcie będą mieli go w końcu pod kontrolą. Zamiast tego jest tylko gorzej. To, co zaczęło się jako kryzys w Grecji, było następnie kryzysem w południowej Europie, aż w końcu stało się kryzysem ogólnoeuropejskim. Pod koniec roku zaczęło się mówić głośno o tym, że banki i rządy przygotowują plany awaryjne na wypadek rozpadu strefy euro. Na razie nic takiego się nie wydarzyło. Rozwój kryzysu wynika z niepowodzenia dotychczasowej polityki jego gaszenia. Osoby za to odpowiedzialne nie były w stanie przełamać dwóch zaklętych kręgów.

Pierwszy został stworzony przez związek między długiem publicznym i bankami. Inwestorzy zaczęli wątpić w zdolność krajów do spłaty swoich długów. To spowodowało wzrost stóp procentowych i spadek cen obligacji rządowych. Ale kryzys zadłużenia zaszkodził również samemu zaufaniu do banków w Europie, które posiadają znaczną część z obligacji rządowych. Banki mogły pożyczać pieniądze rządom i dlatego nie musiały udzielać więcej kredytów aby zarabiać. A gdy przyszło spowolnienie gospodarki, perspektywy konsolidacji fiskalnej spowodowały, że było jeszcze bardziej ponuro. Ceny obligacji spadły dalej, co zabolało europejskie banki jeszcze bardziej.

Europejskie banki stara się uratować Europejski Bank Centralny poprzez przełamanie tego błędnego koła i w tym celu stosuje szeroką gamą środków polityki pieniężnej w tym zasilenie banków w tani pieniądz na trzy lata (dodruk pieniądza bocznymi drzwiami). Pozwoliło to przywrócić bankom zaufanie do pożyczania sobie wzajemnie i pewnego wznowienia akcji kredytowej.

Cyniczni obserwatorzy twierdzą, że EBC będzie tylko dawał bankom możliwość odkupienia od nich obligacji krajów pogrążonych w kryzysie. Ale portfele kredytowe banków będą się dalej osłabiać - w czasie, gdy regulatorzy desperacko próbują wzmocnić bilanse banków i wymóc na nich podniesienie kapitału. Decyzja EBC, aby zapewnić bankom nieograniczoną płynność nie jest rozwiązaniem problemu zadłużenia krajów i nie to nie było zamiarem EBC. Ale zastosowany środek pozwoli zapewnić co najmniej, że kryzys zadłużenia nie pociągnie za sobą kryzysu w sektorze bankowym, który w przeciwnym razie zwiększył by tylko problemy z zadłużeniem.

Europejskie państwa potrzebują miliardów!

Drugie błędne koło w Europie to współoddziaływanie polityki oszczędnościowej rządów i spadku wzrostu gospodarczego. Podwyżki podatków i cięcia w wydatkach rządowych są niezbędne i nie ma co do tego wątpliwości. Ale wszystkie te elementy powodują zmniejszenie popytu, a tym samym wzrostu gospodarczego i prowadzą do tego, że państwa nie osiągają założonych celów redukcji deficytu. Konsolidacja fiskalna wymaga więc dalszych cięć wydatków, które ograniczają wzrost i w ten sposób dalej osłabiają budżety krajów pogrążonych w kryzysie.

W końcu recesja i bezrobocie doprowadzą do reakcji politycznej. Wyborcy niezadowoleni z oszczędności będą chcieli doprowadzić do zmiany rządzących, a do dołoży tylko niepewność jak zmiana rządów wpłynie na wzrost i spokój inwestorów.

Ten drugi krąg może zostać przełamany jedynie poprzez zwiększenie wzrostu gospodarczego, ale to łatwiej powiedzieć niż zrobić. Środowisko zewnętrzne nie jest obecnie łatwe. W Stanach Zjednoczonych widać powolny wzrost, a w krajach rozwijających się wzrost gospodarczy wydaje się maleć. Co więc powinni zrobić europejscy politycy? W celu przywrócenia wzrostu potrzebne jest dwutorowe podejście z działaniami zarówno po stronie popytu jak i podaży.

Badania nad europejską gospodarką wykazały, że małe i średnie przedsiębiorstwa (MSP) tworzą wiele miejsc pracy. Ale aby rozwijać się i zwiększać zatrudnienie potrzebują kredytów. Podkreśla to znaczenie ostatnich działań EBC w których bank centralny wspierał płynność systemu bankowego.

Inne działania po stronie podaży powinien podjąć rząd. Parlament Włoch postanowił na przykład znieść ograniczenie czasu otwarcia sklepów - jako pierwszy krok w kierunku liberalizacji handlu detalicznego. Ale już np. taksówkarze skutecznie odparli próby liberalizacji swojego zawodu w celu zwiększenia elastyczności i efektywności. Zmierzenie się z interesami korporacji i grup zawodowych jest dużą przeszkodą do ożywienia wzrostu gospodarczego, gdyż kompleksowa reforma jest zawsze bardziej skuteczna niż fragmentaryczne działania.

Aby wygrać tą walkę, każda grupa interesów powinna poświęcić część swoich interesów na rzecz reform. To może pokazać, że europejski model socjalny nadal działa. Pokrzywdzeni przez reformy mogliby otrzymać hojne, lecz tymczasowe zasiłki dla bezrobotnych, a także finansowaną przez państwo i organizowaną przez poszczególne branże dalszą edukację i szkolenia. Rządy państw, które oferowałyby takie możliwości miałyby zapewnione większe poparcie polityczne, a zatem mogłyby łatwiej przetrwać w trakcie reform. Podobnie taksówkarze będą bardziej skłonni zgodzić się, na zwiększenie liczby licencji, jeśli zapotrzebowanie na ich usługi będzie się dynamicznie rozwijać.

Istnieją zatem konieczne działania stymulacyjne po stronie popytu i tam także potrzebne jest wsparcie EBC. Obniżki stóp procentowych nie są wystarczające. Jeżeli EBC chce podnieść ceny aktywów i obniżyć kurs euro, musi kupować obligacje na rynku wtórnym - niekoniecznie obligacje rządowe krajów w kryzysie, ale wszystkich członków strefy euro. Innymi słowy, wymaga to prowadzenia polityki quantitative easing (ilościowego rozluźnienia polityki pieniężnej).

Oszczędności tylko pogarszają kryzys

Nie ma żadnej gwarancji sukcesu, ale Europa może przerwać błędne koło tylko jeśli każdy dobrze odegra swoją rolę. Samo ślepe cięcie wydatków publicznych nic nie zmieni poza pogłębieniem recesji w i tak już ciężko doświadczonych społeczeństwach.

Tekst na podstawie artykułu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz