niedziela, 29 stycznia 2012

Oszczędności tylko pogarszają kryzys

Europę straszy obecnie widmo bankructwa. Drżą przed nim wszystkie europejskie rządy. Aby wypędzić demona, ich gospodarki muszą przejść terapię szokową. Na razie nic nie wydaje się pomagać. Gospodarki nadal się chwieją, dług nadal rośnie. Agencja ratingowa Standard Poor`s obniżyła ratingi dziewięciu krajom strefy euro, w tym Francji. Agencja Fitch zrobiła to samo w stosunku do pięciu. Każdy, kto nie jest zaślepiony przez głupotę, zwróci uwagę na uzasadnienie tych obniżek. Jeśli produkt krajowy brutto (PKB) się skurczy, automatycznie pociągnie to za sobą zwiększenie wskaźnika zadłużenia. Jedynym sposobem na zmniejszenie długu (z wyjątkiem zawieszenia płatności publicznych pieniędzy do gospodarki poprzez ich dodruk) jest stymulowanie wzrostu gospodarczego.

Strach przed zadłużaniem się jest zakorzeniony w ludzkiej naturze, więc przeciętny człowiek uzna zmniejszanie zadłużenia jako uzasadniony cel polityczny. Każdy z nas ma jakieś zobowiązania płatnicze - często w formie kredytu. Dług może powodować lęki, jeśli nie wiemy czy będziemy w stanie go spłacić.

Obawy te są łatwo przenoszone na poziom długu publicznego - pieniędzy, które rząd jest winien wierzycielom. Jak wytłumaczyć o co chodzi ludziom, którzy chcą od rządów spłaty tych setek miliardów długów? Brytyjski premier David Cameron ujął to: "Dług publiczny jest taki sam jak zadłużenie w karcie kredytowej, musisz je spłacić". Wynika z tego natychmiast kolejny krok - aby spłacić dług publiczny lub przynajmniej go ograniczyć, rząd musi wyeliminować deficyt budżetowy, ponieważ potrzebny jest wzrost dochodów budżetowych ponad kwotę zaciąganego długu uzyskany w sposób trwały. Jeśli rząd nie robi nic, dług publiczny staje się nie możliwy do utrzymania.

Stiglitz: UE planuje "pakt samobójczy"

Na co zwrócić uwagę przyszłych pokoleń? Tutaj również można posłużyć się analogią do zadłużenia gospodarstwa domowego. Moja śmierć nie spowoduje całkowitego wymazania moich długów. Moi wierzyciele będą mieli do niego dostęp np. poprzez mój majątek - wszystko, co chciałem zostawić dzieciom. Podobnie jeśli rząd zbyt długo zaciąga długi w sposób niekontrolowany to obciąża nim przyszłe pokolenia. Ja sam mogę korzystać z rozrzutności rządu, ale moje dzieci będą musiały to kiedyś spłacić.

To tłumaczy dlaczego w centrum zainteresowania polityki fiskalnej większości rządów jest dzisiaj redukcja deficytu. Rządy z "wiarygodnymi" planami "konsolidacji fiskalnej" są podobno lepiej postrzegane niż inni dłużnicy. Oznacza to, że przy założeniu, że jeśli rząd będzie w stanie pożyczyć taniej, to z kolei powinno obniżyć stopy procentowe dla prywatnych kredytobiorców i w efekcie dać dodatkowe korzyści dla całej gospodarki. Tak więc konsolidacja fiskalna jest uważana za złoty środek do ożywienia gospodarki. Ten nurt oficjalnej doktryny najbardziej rozwiniętych krajów świata zawierać co najmniej pięć głównych wad, które w dużej mierze są niezauważane, przez co całe powyższe rozumowanie wydaje się być niewiarygodne.

Czy jest jeszcze jakaś nadzieja dla Włoch i innych zadłużonych krajów Europy?

Po pierwsze rządy mają więcej możliwości spłaty swojego długu niż osoby prywatne. Rząd kraju z własnym bankiem centralnym może po prostu finansować się pożyczkami z tego banku poprzez dodruk pieniądza. Odnosi się to także do krajów strefy euro i ich rządów, które muszą spłacić swoje długi. Jeśli ich (zagraniczni) wierzyciele, będą naciskać zbyt mocno, to wystarczy zaniechać płatności. Będzie to oznaczało bankructwo, ale jak pokazał przykład Islandii i Argentyny, potem życie toczy się dalej tak jak wcześniej.

Po drugie, celowe zmniejszenie deficytu nie jest dziś najlepszą metodą dla rządu na zbilansowanie budżetu. Zmniejszenie deficytu w samym środku spowolnienia gospodarczego nie doprowadzi do wyzdrowienia, ale do dalszego załamania, bo skutkuje tym, że zmniejsza dochód narodowy z którego pochodzą przychody budżetu państwa. To tylko dodatkowo utrudnia, a nie ułatwia osiągnięcie zamierzonego celu, czyli zmniejszenie deficytu budżetowego. Rząd brytyjski zanotował już 112 miliardów funtów więcej długu niż planował w momencie ogłaszania programu zmniejszenia deficytu w czerwcu 2010.

Po trzecie, dzisiejszy dług nie ma powiązania z obciążeniami przyszłych pokoleń. Nawet jeśli może to doprowadzić do powstania przyszłych zobowiązań podatkowych (a czasami tak to się kończy), aby zaspokoić transfery od podatników do obligatariuszy. Może to mieć niepożądane skutki dystrybucyjne. Ale staranie się, aby spłacić wszystkie długi teraz jest także w rzeczywistości obciążaniem przyszłych pokoleń: natychmiastowe obniżenie dochodów, spadek zysków, ucierpią fundusze emerytalne, projekty inwestycyjne zostaną zaniechane lub przełożone, a domy, szkoły i szpitale nie zostaną wybudowane. Przyszłe pokolenia będą w gorszej sytuacji, ponieważ nie będą miały do dyspozycji pewnych aktywów, które mogłyby mieć.

Po czwarte, nie ma związku między poziomem długu publicznego i ceną, którą rząd musi płacić za jego sfinansowanie. Stopy procentowe, które za swój dług płacą takie kraje jak Japonia, USA, Wielka Brytania i Niemcy są równie niskie, pomimo ogromnych różnic w poziomie zadłużenia i polityki fiskalnej.

I wreszcie po piąte, zmniejszenie kosztu finansowania zewnętrznego dla rządów nie spowoduje automatycznej obniżki kosztu kapitału dla sektora prywatnego. Pożyczki dla firm i ludności nie odbywają się po tzw. stopie wolnej od ryzyka, za którą przyjmuje się oprocentowanie amerykańskich obligacji skarbowych i wykazano, że ekspansywna polityka pieniężna może co prawda sprowadzić oprocentowanie obligacji rządowych w dół, ale będzie to miało niewielki wpływ na udzielanie nowych kredytów przez banki. W rzeczywistości zachodzi tutaj odwrotna reakcja: powodem, dla którego odsetki płacone przez państwo w Wielkiej Brytanii i innych krajach są tak niskie jest to, że oprocentowanie kredytów dla sektora prywatnego jest tak wysokie.

Dzisiaj w Europie nie mówi się o niczym innym jak pakt fiskalny i obniżenie zadłużenia publicznego. Oczywiście temat jest niezwykle ważny, ale trzeba uważać, aby nie wylać dziecka z kąpielą i przy okazji nie doprowadzić do jeszcze większego załamania w gospodarce. Dobrym przykładem niech będą dla nas gospodarki takich krajów jak Grecja, Portugalia czy Hiszpania w których mimo nieustannych cięć dług wcale nie spada, a jedyne co rośnie to niezadowolenie społeczne. No ale najważniejsze, że nastroje niemieckich przedsiębiorców są pozytywne, prawda?

Tekst na podstawie artykułu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz