Włochy to chory człowiek Europy - jak powiedział sam Silvio Berlusconi. Jego następnca, Mario Monti, ma przed sobą trudny okres. Nowy rząd musi niezwłocznie zająć się wieloma problemami gospodarczymi.
Co dalej z euro?
Osłabienie wzrostu gospodarczego jest największą negatywną spuścizną po Silvio Berlusconim. Wychodzą teraz na wierzch wszystkie braki i błędy ostatnich lat. Od 2002, pierwszego pełnego roku w którym Berlusconi sprawował władzę gospodarka Włoch rosła z roku na rok wolniej niż średnia dla strefy euro lub państw G7 - grupy najbardziej uprzemysłowionych.
Włochy współdzieliły swój los z Niemcami aż do 2005 r., ale potem Niemcy zabrali się do reform nazywanych "Agenda 2010". We Włoszech także próbowano niezbędnych reform strukturalnych, ale szybko się z nich wycofano. Kraj pilnie potrzebował odbiurokratyzowania, złagodzenia polityki zatrudnienia (szczególnie ułatwienia zwolnień) i prywatyzacji firm, które nadal są w rękach państwa, wyjaśnia włoski ekonomista Alberto Alesina.
Czy Islandia może być wzorem dla zadłużonej Europy?
Gdy Włochy przystąpiły w 1999 r. jako członek-założyciel do Europejskiej Unii Walutowej, pozycja ich gospodarki i przemysłu nie była gorsza od niemieckiej. Ale podczas gdy Niemcy uchwaliły trudne reformy i zwiększały konkurencyjność poprzez ograniczenie wynagrodzeń i reformy strukturalne, Włochy poszły drogą innych południowych europejczyków i wykorzystały niskie stopy procentowe do wzrostu swojej konsumpcji. Doprowadziło to do wzrostu deficytu rachunku obrotów bieżących. Obecnie kraj ten importuje głównie surowce i energię, ale także środki transportu, chemię, włókna syntetyczne i elektronikę.
1. Ostry podział na północ-południe
Podstawowym problemem włoskiej gospodarki jest ogromna przepaść pomiędzy uprzemysłowioną północą kraju, która jest jednym z najbogatszych regionów w Europie, i biednym rolniczym południem nękanym przez mafię. Oba regiony po dziesięcioleciach transferów finansowych nadal nie są połączone w jeden organizm.
Berlusconi współrządził z separatystyczną Ligą Północną, która doszła do władzy wykorzystując niezadowolenie w północnych Włoszech na transfery dla biednego południa. W związku z tym niewiele zrobiono, aby rozwiązać podziały pomiędzy północą i południem. PKB na mieszkańca w najbogatszym regionie Lombardia w 2003 był ponad dwukrotnie wyższy niż w najbiedniejszym regionie Kalabria. Pięć lat później wszystko wciąż wyglądało tak samo. W żadnym innym kraju Europy Zachodniej regionalne różnice w zakresie stopy bezrobocia i dochodu na mieszkańca nie są tak duże jak we Włoszech.
Siła nabywcza wszystkich Włochów wynosi prawie miliard euro - w Europie wyższa jest jedynie w Niemczech i Francji. Ale średnia 16 333 € per capita w parytecie siły nabywczej, zgodnie z badaniami instytutu GfK ukrywa ogromne różnice regionalne. Tak więc Mediolańczycy mają dwa razy tyle pieniędzy co w Neapolu. Siła nabywcza na południu jest o jedną czwartą niższa niż na północy. Siedem z dziesięciu najbiedniejszych gmin w kraju leży w prowincji Neapol. Rząd Berlusconiego nie zrobił nic, aby rozwiązać te problemy i pozostawił je swojemu następcy.
2. Spadek konkurencyjności
Włochy przestały być rywalem dla niemieckiego przemysłu na światowych rynkach. Stało się tak z dwóch powodów: Po pierwsze, utracono przewagę konkurencyjną z powodu rosnących kosztów. Po drugie, włoskie firmy nawet silniejsze niż niemieckie na rynkach w Europie i Ameryce Północnej są silnie skoncentrowane a tym samym bardziej narażone na skutki kryzysu finansowego.
Brak reform strukturalnych i hojna polityka płacowa oznaczała, że produkcja we Włoszech w ostatniej dekadzie stawała się coraz bardziej kosztowna. Jednostkowe koszty pracy wzrosły we Włoszech w ciągu ostatnich dziesięciu lat o ponad jedną czwartą, podczas gdy w Niemczech tylko około o pięć procent. Wyrównanie tego braku konkurencyjności kosztowej wewnątrz unii walutowej będzie bolesne i portwa wiele lat.
Nowe rynki gospodarek wschodzących zostały przez Włochów zaniedbane. I to nie tylko dlatego, że jak otwarcie narzekają przedstawiciele przedsiębiorców, Berlusconi znacząco słabiej w stosunku do innych szefów rządów wykorzystywał swoje wyjazdy zagraniczne w celu rozwoju nowych rynków eksportowych.
Włochy są jednym z głównych eksporterów w UE i konkurują przede wszystkim w inżynierii mechanicznej z Niemcami. 57 procent eksportu wysyłane jest do krajów europejskich. Chiny zajmują dopiero dziewiąte miejsce na włoskiej liście eksportowej, a kraj rozwijający się taki jak Polska dziesiąte. Niemcy są dużo dalej: ponad połowa ich eksportu wysyłana jest do klientów spoza UE, a Chiny są siódmym kierunkiem eksportowym. Włochy opierają się głównie na Bliskim i Dalekim Wschodzie.
3. Niewydolny system opieki społecznej
Przed wyborami w 2008 roku Silvio Berlusconi obiecał wiele reform - w tym systemu emerytalnego, który wymaga gruntownych zmian. Nic jednak w tej sprawie nie zrobił.
Wiek emerytalny w Niemczech stopniowo podnoszony jest do 67 lat, podczas gdy we Włoszech się to nie udało. Kraj ten nie może pozwolić sobie jednak na kosztowny system emerytalny, biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa. Nigdzie w Europie nie przypada tak mało dzieci na kobietę jak w kraju Berlusconiego: średnia wynosi 1,3. Ma to swoje konsekwencje: Następne pokolenie będzie musiało ponosić koszty swoich świadczeń emerytalnych w dużym stopniu samodzielnie.
Szczególnie koalicjant Berlusconiego - Liga Północna silnie opierała się reformie systemu emerytalnego. Partia Umberto Bossiego jest głosem pracowników z północnych Włoszech. Wielu z nich zaczęło pracować w wieku 16 lat. Przejście na emeryturę w wieku 67 lat wydaje się dla nich nierealne.
W liście do UE Berlusconi obiecał przeprowadzić reformę emerytalną i podnieść wiek emerytalny do 67 lat. Ponadto prawo pracy ma stać się wkrótce łatwiejsze i bardziej elastyczne. Berlusconi obiecał także zmniejszenie ochrony pracowników przed zwolnieniem. Celem jest motywowanie przedsiębiorstw do zatrudniania nowych pracowników. We Włoszech zwłaszcza młodzi ludzie pracują na kontraktach terminowych (tzw. umowach śmieciowych), a starsi są prawie nieusuwalni ze stanowiska.
4. Niskie nakłady na badania i rozwój
Jedną z największych słabości konkurencyjnych Włoch w porównaniu z innymi krajami są niskie nakłady na badania i rozwój. Śródziemnomorski kraj wydaje tylko 1,3 procent produktu krajowego brutto na ten cel. To mniej niż połowa tego co zapewniają kraje takie jak Niemcy czy Dania.
W wyniku braku inwestycji nikła jest liczba zgłoszeń patentowych. Według Europejskiego Urzędu Patentowego we Włoszech w zeszłym roku zarejestrowano tylko 2 000 patentów. Z drugiej strony Niemcy zgłosili ich ponad 12 000.
We Włoszech nie tylko nakłady na badania rządowe są znacznie niższe niż gdzie indziej. Jest także mniej firm badawczych. Tylko około połowa pieniędzy na badania pochodzi z przemysłu. W Niemczech odsetek ten jest o prawie dwie trzecie wyższy. Rozbieżności są również związane z tym, że we Włoszech istnieje tylko kilka dużych firm, a wielu małych i średnich przedsiębiorstw nie stać na utrzymywanie kosztownych działów rozwoju. Tym bardziej są one zależne od badań publicznych. Ponadto potrzebne jest wzmocnienie współpracy z uniwersytetami, tak jak to miało miejsce w kilku przypadkach na północy kraju.
Przewodnicząca potężnego stowarzyszenia przemysłowego Confindustria, Emma Marcegaglia wzywa rząd do zwiększenia rządowych funduszy na badania i rozwój i wyraźnie wskazuje Niemcy jako model. Marcegaglia wzywa również do podobnych interakcji między przedsiębiorstwami i uniwersytetami jak w Niemczech.
5. Zadłużenie państwa na rekordowym poziomie
Gdy Silvio Berlusconi został premierem w 2001 roku odziedziczył kraj w całkiem niezłym stanie. Kierując się pragnieniem, aby być wśród członków-założycieli Europejskiej Unii Monetarnej, jego poprzednicy prowadzili umiarkowaną politykę konsolidacji: zadłużenie państwa, które dziś wynosi ponad 120 procent PKB było w okolicy 100 procent. Berlusconi - sam będąc przedsiębiorcą - także miał trochę ambicji, ale mimo obietnic dalszej redukcji długu w kierunku wymaganych 60 procent, które złożył w czasie przystąpienia kraju do strefy euro, po 2004 r. dług publiczny nadal rósł niebezpiecznie.
Za wzrost do 120 procent odpowiedzialny jest gwałtowny wzrost deficytu budżetowego. Tylko dwa razy od 2001 r. deficyt Włoch pozostawał poniżej poziomu trzech procent PKB - w latach w których rządził Romano Prodi.
Podobne jak w pogrążonej w kryzysie Grecji, we Włoszech również wysoki jest poziom szarej strefy, a oszustwa podatkowe są ogromnym problemem. Ekonomiści oceniają szarą strefę na 15 do 25 procent PKB. Ale Berlusconi nigdy nie odważył się zacząć zwalczać oszustwa podatkowe. Co więcej, publicznie wyrażał dla nich zrozumienie. W trzech amnestiach dla oszustów podatkowych odzyskał kilka miliardów euro, ale dzięki temu wzrosły tylko zachęty do ukrywania dochodów (zawsze można je będzie ujawnić w czasie amnestii gdy zacznie się nam palić grunt pod nogami).
6. Powszechna korupcja
Szerząca się korupcja jest poważnym problemem we Włoszech. Rząd Silvio Berlusconiego tylko obserwował jak problem ten się nasila. Według organizacji Transparency International Włochy znajdowały się na liście najmniej skorumpowanych krajów na 29. miejscu w 2001 r. i spadły na 67. miejsce w 2010 roku. Dla porównania Niemcy w tym samym okresie awansowały z 20. na 15. miejsce.
Na każdym kroku włoska gospodarka cierpi z powodu wysokich barier administracyjnych. Problem pogarsza fakt, że przedstawiciele jej organów ciągle wstrzymują rozwój przedsiębiorstw - pozwolenia na budowę, przyłączenie do sieci drogowej lub elektrycznej - wszystko trwa nieskończenie długo. Często miesza się to z przestępczością zorganizowaną.
Korupcja sprawia, że firma funkcjonują w stanie ogólnej niepewności. W żadnym innym kraju nowe ustawy i ramy prawne nie zmieniają się tak często jak we Włoszech. Ponadto każdy, kto kładzie nacisk na jego prawa i idzie do sądu musi liczyć się, że postępowanie będzie się ciągnęło latami.
Berlusconi chwali się swoją reformą wymiaru sprawiedliwości, która nakłada maksymalny czas trwania procesów oraz skraca ścieżkę sądową. To co pomija to że reforma dotyczy tylko prawa karnego. Dla firm przyspieszenie w sprawach cywilnych byłby znacznie bardziej istotne. To pokazuje, że wzrost korupcji i brak bezpieczeństwa prawnego straszy nie tylko włoskich inwestorów, ale również zagranicznych.
7. Utrata dobrego wizerunku
Nie tylko wyniki gospodarcze Włoch ucierpiały pod rządami Silvio Berlusconiego. Spowodowane jest to konfliktami interesów i licznymi ekscesami seksualnymi premiera. Włoscy eksporterzy skarżą się coraz bardziej, że podczas pobytu za granicą muszą spotykać się z uwagami o "Bunga Bunga" i przepraszać swoich partnerów biznesowy jakby byli z republiki bananowej.
To niezwykle złe dla biznesu, zwłaszcza dla tych przedsiębiorstw które opierają się na pozytywnej niegdyś marce "Made in Italy". Są to głównie firmy odzieżowe i producenci żywności, którzy nie sprzedają tylko wysokiej jakości materiały i smaki, ale także styl życia kraju z którego pochodzą. Nie na darmo jednym z najgłośniejszych krytyków rządu jest założyciel i szef marki butów Tod - Diego della Valle.
Głośne narzekania słychać także z innych branż gdzie menedżerowie włoskich firm w Chinach i Brazylii są coraz bardziej zobowiązani do uzasadniania zachowania Berlusconiego. Prezes Stowarzyszenia Przemysłu Confindustria, Emma Marcegaglia powiedziała ostatnio: "Jesteśmy zmęczeni byciem międzynarodowym pośmiewiskiem".
Wpis na podstawie artykułu.
Co dalej z euro?
Osłabienie wzrostu gospodarczego jest największą negatywną spuścizną po Silvio Berlusconim. Wychodzą teraz na wierzch wszystkie braki i błędy ostatnich lat. Od 2002, pierwszego pełnego roku w którym Berlusconi sprawował władzę gospodarka Włoch rosła z roku na rok wolniej niż średnia dla strefy euro lub państw G7 - grupy najbardziej uprzemysłowionych.
Włochy współdzieliły swój los z Niemcami aż do 2005 r., ale potem Niemcy zabrali się do reform nazywanych "Agenda 2010". We Włoszech także próbowano niezbędnych reform strukturalnych, ale szybko się z nich wycofano. Kraj pilnie potrzebował odbiurokratyzowania, złagodzenia polityki zatrudnienia (szczególnie ułatwienia zwolnień) i prywatyzacji firm, które nadal są w rękach państwa, wyjaśnia włoski ekonomista Alberto Alesina.
Czy Islandia może być wzorem dla zadłużonej Europy?
Gdy Włochy przystąpiły w 1999 r. jako członek-założyciel do Europejskiej Unii Walutowej, pozycja ich gospodarki i przemysłu nie była gorsza od niemieckiej. Ale podczas gdy Niemcy uchwaliły trudne reformy i zwiększały konkurencyjność poprzez ograniczenie wynagrodzeń i reformy strukturalne, Włochy poszły drogą innych południowych europejczyków i wykorzystały niskie stopy procentowe do wzrostu swojej konsumpcji. Doprowadziło to do wzrostu deficytu rachunku obrotów bieżących. Obecnie kraj ten importuje głównie surowce i energię, ale także środki transportu, chemię, włókna syntetyczne i elektronikę.
1. Ostry podział na północ-południe
Podstawowym problemem włoskiej gospodarki jest ogromna przepaść pomiędzy uprzemysłowioną północą kraju, która jest jednym z najbogatszych regionów w Europie, i biednym rolniczym południem nękanym przez mafię. Oba regiony po dziesięcioleciach transferów finansowych nadal nie są połączone w jeden organizm.
Berlusconi współrządził z separatystyczną Ligą Północną, która doszła do władzy wykorzystując niezadowolenie w północnych Włoszech na transfery dla biednego południa. W związku z tym niewiele zrobiono, aby rozwiązać podziały pomiędzy północą i południem. PKB na mieszkańca w najbogatszym regionie Lombardia w 2003 był ponad dwukrotnie wyższy niż w najbiedniejszym regionie Kalabria. Pięć lat później wszystko wciąż wyglądało tak samo. W żadnym innym kraju Europy Zachodniej regionalne różnice w zakresie stopy bezrobocia i dochodu na mieszkańca nie są tak duże jak we Włoszech.
Siła nabywcza wszystkich Włochów wynosi prawie miliard euro - w Europie wyższa jest jedynie w Niemczech i Francji. Ale średnia 16 333 € per capita w parytecie siły nabywczej, zgodnie z badaniami instytutu GfK ukrywa ogromne różnice regionalne. Tak więc Mediolańczycy mają dwa razy tyle pieniędzy co w Neapolu. Siła nabywcza na południu jest o jedną czwartą niższa niż na północy. Siedem z dziesięciu najbiedniejszych gmin w kraju leży w prowincji Neapol. Rząd Berlusconiego nie zrobił nic, aby rozwiązać te problemy i pozostawił je swojemu następcy.
2. Spadek konkurencyjności
Włochy przestały być rywalem dla niemieckiego przemysłu na światowych rynkach. Stało się tak z dwóch powodów: Po pierwsze, utracono przewagę konkurencyjną z powodu rosnących kosztów. Po drugie, włoskie firmy nawet silniejsze niż niemieckie na rynkach w Europie i Ameryce Północnej są silnie skoncentrowane a tym samym bardziej narażone na skutki kryzysu finansowego.
Brak reform strukturalnych i hojna polityka płacowa oznaczała, że produkcja we Włoszech w ostatniej dekadzie stawała się coraz bardziej kosztowna. Jednostkowe koszty pracy wzrosły we Włoszech w ciągu ostatnich dziesięciu lat o ponad jedną czwartą, podczas gdy w Niemczech tylko około o pięć procent. Wyrównanie tego braku konkurencyjności kosztowej wewnątrz unii walutowej będzie bolesne i portwa wiele lat.
Nowe rynki gospodarek wschodzących zostały przez Włochów zaniedbane. I to nie tylko dlatego, że jak otwarcie narzekają przedstawiciele przedsiębiorców, Berlusconi znacząco słabiej w stosunku do innych szefów rządów wykorzystywał swoje wyjazdy zagraniczne w celu rozwoju nowych rynków eksportowych.
Włochy są jednym z głównych eksporterów w UE i konkurują przede wszystkim w inżynierii mechanicznej z Niemcami. 57 procent eksportu wysyłane jest do krajów europejskich. Chiny zajmują dopiero dziewiąte miejsce na włoskiej liście eksportowej, a kraj rozwijający się taki jak Polska dziesiąte. Niemcy są dużo dalej: ponad połowa ich eksportu wysyłana jest do klientów spoza UE, a Chiny są siódmym kierunkiem eksportowym. Włochy opierają się głównie na Bliskim i Dalekim Wschodzie.
3. Niewydolny system opieki społecznej
Przed wyborami w 2008 roku Silvio Berlusconi obiecał wiele reform - w tym systemu emerytalnego, który wymaga gruntownych zmian. Nic jednak w tej sprawie nie zrobił.
Wiek emerytalny w Niemczech stopniowo podnoszony jest do 67 lat, podczas gdy we Włoszech się to nie udało. Kraj ten nie może pozwolić sobie jednak na kosztowny system emerytalny, biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa. Nigdzie w Europie nie przypada tak mało dzieci na kobietę jak w kraju Berlusconiego: średnia wynosi 1,3. Ma to swoje konsekwencje: Następne pokolenie będzie musiało ponosić koszty swoich świadczeń emerytalnych w dużym stopniu samodzielnie.
Szczególnie koalicjant Berlusconiego - Liga Północna silnie opierała się reformie systemu emerytalnego. Partia Umberto Bossiego jest głosem pracowników z północnych Włoszech. Wielu z nich zaczęło pracować w wieku 16 lat. Przejście na emeryturę w wieku 67 lat wydaje się dla nich nierealne.
W liście do UE Berlusconi obiecał przeprowadzić reformę emerytalną i podnieść wiek emerytalny do 67 lat. Ponadto prawo pracy ma stać się wkrótce łatwiejsze i bardziej elastyczne. Berlusconi obiecał także zmniejszenie ochrony pracowników przed zwolnieniem. Celem jest motywowanie przedsiębiorstw do zatrudniania nowych pracowników. We Włoszech zwłaszcza młodzi ludzie pracują na kontraktach terminowych (tzw. umowach śmieciowych), a starsi są prawie nieusuwalni ze stanowiska.
4. Niskie nakłady na badania i rozwój
Jedną z największych słabości konkurencyjnych Włoch w porównaniu z innymi krajami są niskie nakłady na badania i rozwój. Śródziemnomorski kraj wydaje tylko 1,3 procent produktu krajowego brutto na ten cel. To mniej niż połowa tego co zapewniają kraje takie jak Niemcy czy Dania.
W wyniku braku inwestycji nikła jest liczba zgłoszeń patentowych. Według Europejskiego Urzędu Patentowego we Włoszech w zeszłym roku zarejestrowano tylko 2 000 patentów. Z drugiej strony Niemcy zgłosili ich ponad 12 000.
We Włoszech nie tylko nakłady na badania rządowe są znacznie niższe niż gdzie indziej. Jest także mniej firm badawczych. Tylko około połowa pieniędzy na badania pochodzi z przemysłu. W Niemczech odsetek ten jest o prawie dwie trzecie wyższy. Rozbieżności są również związane z tym, że we Włoszech istnieje tylko kilka dużych firm, a wielu małych i średnich przedsiębiorstw nie stać na utrzymywanie kosztownych działów rozwoju. Tym bardziej są one zależne od badań publicznych. Ponadto potrzebne jest wzmocnienie współpracy z uniwersytetami, tak jak to miało miejsce w kilku przypadkach na północy kraju.
Przewodnicząca potężnego stowarzyszenia przemysłowego Confindustria, Emma Marcegaglia wzywa rząd do zwiększenia rządowych funduszy na badania i rozwój i wyraźnie wskazuje Niemcy jako model. Marcegaglia wzywa również do podobnych interakcji między przedsiębiorstwami i uniwersytetami jak w Niemczech.
5. Zadłużenie państwa na rekordowym poziomie
Gdy Silvio Berlusconi został premierem w 2001 roku odziedziczył kraj w całkiem niezłym stanie. Kierując się pragnieniem, aby być wśród członków-założycieli Europejskiej Unii Monetarnej, jego poprzednicy prowadzili umiarkowaną politykę konsolidacji: zadłużenie państwa, które dziś wynosi ponad 120 procent PKB było w okolicy 100 procent. Berlusconi - sam będąc przedsiębiorcą - także miał trochę ambicji, ale mimo obietnic dalszej redukcji długu w kierunku wymaganych 60 procent, które złożył w czasie przystąpienia kraju do strefy euro, po 2004 r. dług publiczny nadal rósł niebezpiecznie.
Za wzrost do 120 procent odpowiedzialny jest gwałtowny wzrost deficytu budżetowego. Tylko dwa razy od 2001 r. deficyt Włoch pozostawał poniżej poziomu trzech procent PKB - w latach w których rządził Romano Prodi.
Podobne jak w pogrążonej w kryzysie Grecji, we Włoszech również wysoki jest poziom szarej strefy, a oszustwa podatkowe są ogromnym problemem. Ekonomiści oceniają szarą strefę na 15 do 25 procent PKB. Ale Berlusconi nigdy nie odważył się zacząć zwalczać oszustwa podatkowe. Co więcej, publicznie wyrażał dla nich zrozumienie. W trzech amnestiach dla oszustów podatkowych odzyskał kilka miliardów euro, ale dzięki temu wzrosły tylko zachęty do ukrywania dochodów (zawsze można je będzie ujawnić w czasie amnestii gdy zacznie się nam palić grunt pod nogami).
6. Powszechna korupcja
Szerząca się korupcja jest poważnym problemem we Włoszech. Rząd Silvio Berlusconiego tylko obserwował jak problem ten się nasila. Według organizacji Transparency International Włochy znajdowały się na liście najmniej skorumpowanych krajów na 29. miejscu w 2001 r. i spadły na 67. miejsce w 2010 roku. Dla porównania Niemcy w tym samym okresie awansowały z 20. na 15. miejsce.
Na każdym kroku włoska gospodarka cierpi z powodu wysokich barier administracyjnych. Problem pogarsza fakt, że przedstawiciele jej organów ciągle wstrzymują rozwój przedsiębiorstw - pozwolenia na budowę, przyłączenie do sieci drogowej lub elektrycznej - wszystko trwa nieskończenie długo. Często miesza się to z przestępczością zorganizowaną.
Korupcja sprawia, że firma funkcjonują w stanie ogólnej niepewności. W żadnym innym kraju nowe ustawy i ramy prawne nie zmieniają się tak często jak we Włoszech. Ponadto każdy, kto kładzie nacisk na jego prawa i idzie do sądu musi liczyć się, że postępowanie będzie się ciągnęło latami.
Berlusconi chwali się swoją reformą wymiaru sprawiedliwości, która nakłada maksymalny czas trwania procesów oraz skraca ścieżkę sądową. To co pomija to że reforma dotyczy tylko prawa karnego. Dla firm przyspieszenie w sprawach cywilnych byłby znacznie bardziej istotne. To pokazuje, że wzrost korupcji i brak bezpieczeństwa prawnego straszy nie tylko włoskich inwestorów, ale również zagranicznych.
7. Utrata dobrego wizerunku
Nie tylko wyniki gospodarcze Włoch ucierpiały pod rządami Silvio Berlusconiego. Spowodowane jest to konfliktami interesów i licznymi ekscesami seksualnymi premiera. Włoscy eksporterzy skarżą się coraz bardziej, że podczas pobytu za granicą muszą spotykać się z uwagami o "Bunga Bunga" i przepraszać swoich partnerów biznesowy jakby byli z republiki bananowej.
To niezwykle złe dla biznesu, zwłaszcza dla tych przedsiębiorstw które opierają się na pozytywnej niegdyś marce "Made in Italy". Są to głównie firmy odzieżowe i producenci żywności, którzy nie sprzedają tylko wysokiej jakości materiały i smaki, ale także styl życia kraju z którego pochodzą. Nie na darmo jednym z najgłośniejszych krytyków rządu jest założyciel i szef marki butów Tod - Diego della Valle.
Głośne narzekania słychać także z innych branż gdzie menedżerowie włoskich firm w Chinach i Brazylii są coraz bardziej zobowiązani do uzasadniania zachowania Berlusconiego. Prezes Stowarzyszenia Przemysłu Confindustria, Emma Marcegaglia powiedziała ostatnio: "Jesteśmy zmęczeni byciem międzynarodowym pośmiewiskiem".
Wpis na podstawie artykułu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz