niedziela, 29 marca 2009

Co zrobić gdy bank zażąda renegocjacji kredytu hipotecznego?

Głośna jest ostatnio sprawa, gdy banki dzwonią do klientów i zapraszają ich na spotkania na których podsuwają do podpisania aneksy do umów kredytowych. Na dzisiaj na pewno potwierdziło się to w przypadku Polbanku, a gdzieś po cichu przewijają się też Millennium i Metrobank (Noble Bank). Nie wiesz co z tym zrobić?

W przypadku Polbanku schemat jest właściwie zawsze ten sam. Dzwoni do Ciebie pracownik banku i zaprasza Cię na rozmowę w sprawie Twojego kredytu do oddziału. Jeśli się tam zjawisz zostaniesz poinformowany, że w związku ze spadkiem wartości nieruchomości nie jest ona już wystarczającym zabezpieczeniem Twojego kredytu i bank chce dodatkowego zabezpieczenia. Masz do wyboru trzy wyjścia:

1) Możesz oczywiście spłacić wcześniej kredyt w części w której obecne zobowiązanie nie ma pokrycia w zabezpieczeniu.
2) Możesz zaproponować dodatkową nieruchomość jako zabezpieczenie
3) Możesz podpisać aneks do umowy zwiększający Twoją marżę o 0,5%

Co w tej sytuacji wybrać? Absolutnie nic!!! Uważam, że zachowanie tego banku jest karygodne i jak najszybciej powinien zainteresować się nim nadzór bankowy. Najlepiej jeśli w momencie rozmowy telefonicznej powiesz, że nie widzisz możliwości teraz o tym rozmawiać i nie masz żadnej pewności że to dzwoni ktoś z banku (rozłącz się jak najszybciej!). Jeśli bank faktycznie będzie miał podstawy do jakiegokolwiek działania w Twoim kierunku, nie bój się – na pewno skontaktuje się pisemnie, bo tylko taka droga jest oficjalna.

Jeśli już jednak zdecydujesz się na wizytę w oddziale – pamiętaj – NIE PODPISUJ NIECZEGO OD RAZU!!! Poproś o wzór dokumentu abyś mógł się z nim na spokojnie zapoznać w domu. Z tego co słyszałem, bank nie chce go udostępniać – sam chyba się domyślasz że byłby to dowód przeciwko niemu. Dopóki wszystko jest na etapie słów nic bankowi nie udowodnisz. Ale działa to w obie strony – bank też Ci niczego nie udowodni!!

Co ciekawe aneks powstaje na podstawie złożonego PRZEZ CIEBIE wniosku!! Dlaczego? Zanim podpiszesz aneks bank podsunie Ci do podpisania wniosek w ramach którego sam prosisz bank o zwiększenie marży, aby pokryć jego ryzyko. Co ciekawe pracownicy Polbanku w oddziale nie mają zielonego podejścia ile warta jest teraz Twoja nieruchomość. Bank przecież nie zrobił jej wyceny!!!

Najgorsze jest jednak straszenie klientów, że jeśli nie podpiszą aneksu to sporządzona zostanie notatka, która pójdzie ‘wyżej’. A niech idzie i do samego nieba! Jeśli regularnie spłacasz kredyt, to nie masz się czym martwić. Zauważ, że akcję podjęły banki które jeszcze niedawno agresywnie zdobywały rynek hipotek i kredyt nawet na 130% nieruchomości dawały każdemu. Wtedy oczywiście ceny mieszkań rosły i nie było problemu z zabezpieczeniem kredytu. Co więcej – nikt nie proponował Ci zmniejszenia marży z powodu zmniejszenia LTV.

LTV (loan to value) mówi jaki procent wartości nieruchomości stanowi Twój kredyt i większość banków od okresu kredytowania i właśnie LTV uzależniała jego oprocentowanie. Dopóki wszystko było na korzyść banku to było ok., a teraz nagle to Ty masz płacić za ryzyko na które się narazili? Nie daj się oskubać!! Jeszcze raz napiszę – nie podpisuj niczego pochopnie! Weź dokumenty do domu (uważaj bo pracownicy Polbanku wycinają niewygodne kawałki umowy, którą dają Ci do zapoznania!), a jeśli widzisz że próbują Cię oszukać czekaj na oficjalną korespondencję i nie załatwiaj niczego ‘na gębę’.

czwartek, 26 marca 2009

Jak przetrwać kryzys?

Powoli chyba wszystkich dopadł ten kryzys i odpowiedź na pytanie z mojego poprzedniego postu na ten temat jest już dla wszystkich jasna. Myślę że większość z nas zna kogoś kto stracił obecnie pracę, o ile sami tego nie doświadczyliśmy. Czy możemy coś zrobić, aby być lepiej przygotowanym do przetrwania tych ciężkich czasów?


Niezależnie od tego, czy kryzys dotknął Cię bardziej czy mniej – możesz zmniejszyć jego wpływ na Twoje życie. Najważniejsze co powinieneś zrobić to zachować równowagę Twoich dochodów i wydatków. To nie jest najlepszy czas na zaciąganie kredytów i nie rób tego jeśli naprawdę nie musisz (banki zakręcają kurek z kredytami, więc wcale nie jest pewne że go dostaniesz). Jeśli już masz jakiś kredyt do spłaty, lepiej sprawdź jak elastyczny jest Twój domowy budżet.

Weź do ręki kartkę, długopis i kalkulator (lub jeśli wolisz włącz komputer i uruchom arkusz kalkulacyjny) i wypisz wszystkie swoje stałe miesięczne wydatki. A teraz sprawdź czy byłbyś je w stanie regulować gdyby Twoje dochody spadły o 10%, a następnie o 20% i 30%. Nadal będziesz w stanie regulować wszystkie swoje zobowiązania? Jeśli nie, lepiej już teraz przemyśl co powinieneś zmienić – tak na wszelki wypadek!

Myślisz, że przecież nie ma takiej potrzeby bo na razie nic się nie dzieje? A ja Ci odpowiem – lepiej zawczasu mieć gotowy plan w głowie. Pomyśl z czego najłatwiej będzie Ci zrezygnować? Niższy abonament telefoniczny, mniejsze wydatki na kino czy wyjścia ze znajomymi? To oczywiste oczywistości. Ale czy to wystarczy?

Przejrzyj swoje stałe wydatki i zobacz jaką stanowią część Twoich dochodów. Oczywiście im jest ona większa tym gorzej. I co najważniejsze – nie przepuszczaj nadwyżek finansowych. Nastał czas, gdy każdą złotówkę powinieneś obejrzeć dwa razy zanim ją wydasz. Zastanów się czy potrzebny Ci ten nowy telewizor? Czy koniecznie znów musisz zmieniać samochód? Nie namawiam Cię też do wcześniejszych spłat już zaciągniętych kredytów (chyba że wiesz że ich oprocentowanie jest mocno lichwiarskie!), gdyż lepiej mieć pewną poduszkę, która pozwoli spłacić kilka rat w przyszłości, gdybyś stracił pracę.

A co jeśli nie możesz już na bieżąco spłacać swoich kredytów? Najważniejsze to zacząć działać. Bank na pewno będzie się chciał dogadać i być może uda Ci się zmniejszyć ratę (wydłużając okres kredytowania). W końcu lepiej dla niego żebyś płacił mniej niż w ogóle. Innym rozwiązaniem są tzw. wakacje kredytowe, czyli okres w którym nie płacisz w ogóle, albo spłacasz same odsetki, dzięki czemu rata jest niższa.

Nie życzę Ci abyś musiał korzystać z tych rad, ale lepiej zawczasu wszystko przemyśleć niż potem w kłopocie próbować wymyślić coś na szybko.

O tym jak oszczędzać w kryzysie piszę w jednym ze swoim kolejnych wpisów.

wtorek, 24 marca 2009

Rada Etyki Reklamy: Alior wprowadza klientów w błąd!

Alior to nowy bank na naszym rynku, który swoją działalność rozpoczął w listopadzie zeszłego roku. Zadebiutował kontem z lokatą nocną na której połowa środków co noc była lokowana na 11%

Właśnie – bank zamiast powiedzieć, że daje 5,5% (nominalnie, bo realnie po uwzględnieniu braku podatku Belki było to ok. 7%) zastosował trik aby pochwalić się wysokim oprocentowaniem w czasie wojny depozytowej. 11% robiło wrażenie i miało przyciągnąć klientów. Oczywiście w reklamie, którą możesz obejrzeć poniżej Pan mówi, że oprocentowanie dotyczy tylko połowy środków, ale kto by się tym przejmował, skoro widzimy magiczne 11%.


Niby wszystko w porządku – Bank informuje o ofercie, ale okazuje się że Rada Etyki Reklamy dopatrzyła się uchybień, gdyż o ofercie nie są informowane rzetelnie osoby niedosłyszące. Brak jest bowiem w reklamie informacji o tym w postaci tekstu. Rada uznała więc, że reklama nadużywa zaufania odbiorców, wykorzystuje ich brak wiedzy i wprowadza w błąd co do cech produktu. Nie wspominając już o tym, że bank próbuje reklamować jako darmowe konto, w którym płaci się 3 złote miesięcznie za kartę. Ładnie to tak Panie Aliorze? Ale w końcu nie ważnie jak – byle by mówili ;]

Obecnie bank reklamuje swoją nową pożyczkę gotówkową i tutaj jest już RRSO małym drukiem na dole reklamy. Jednocześnie bank zamiast ścigać się na wysokość raty kredytu poszedł w druga stronę. Mówi, że u niego za taką samą ratę dostaniesz wyższy kredyt. Wykorzystuje więc dualizm programowania liniowego (pozdrawiam tych, którzy wiedzą o co chodzi :-] ). Sama reklama moim zdaniem średnia – taka nijaka, bez akcji, nie przykuwa uwagi i nie wiem czy wiele ludzi ją zapamięta.

PS. Co do konta z lokatą to nie jest już tak konkurencyjne a jego oprocentowanie spadło do 3,5% (czyli 7% oczywiście od połowy środków).

sobota, 21 marca 2009

Złote zasady inwestora

Inwestowanie własnych pieniędzy jest skomplikowane i w dzisiejszych czasach bywa niezwykle ryzykowne. Czasem jeden błąd może nas bardzo dużo kosztować. Dlatego chciałbym zaprezentować Ci kilka złotych zasad inwestora, dzięki którym możesz zwiększyć swoje zyski.

1.Kupuj tanio i sprzedawaj drogo. Niby proste, ale gdy cały rynek rośnie łatwo o tym zapomnieć. Zawsze najpierw zastanów się, czy są przesłanki do dalszych wzrostów! Inaczej mówiąc - "Pamiętaj matołku, że kupuje się w dołku!"

2. Nie próbuj na siłę zwiększać swoich wyników i szybko odrabiać strat. Może się okazać, że je tylko zwiększasz.

3. Pozwól zyskom rosnąć i jeśli Twoje inwestycje zyskują na wartości nie sprzedawaj ich zbyt szybko, bo być może tracisz jeszcze większe zyski.

4. Tnij straty zanik staną się zbyt duże.

5. Bądź elastyczny i nie przywiązuj się zbytnio do inwestycji. Nawet jeśli prywatnie bardzo lubisz daną markę, może się okazać, że w inwestycjach nie ma sensu dalej trzymać jej w Twoim portfelu.

6. Myśl długoterminowo. Nigdy nie kupuj akcji, których nie chciałbyś mieć przez najbliższe 10 lat w portfelu!

7. Przeglądaj swój portfel co jakiś czas, aby mieć pewność, że wszystkie posiadane przez Ciebie spółki mają potencjał zysku.

8. Reinwestuj otrzymaną dywidendę. W ten sposób poznasz moc procentu składanego i pozwolisz zwiększać się swoim zyskom.

9. Zdywersyfikuj swój portfel. Jeśli zainwestujesz w tylko jedną spółkę i jej kurs spadnie, to wartość całego Twojego portfela się zmniejszy i trudniej będzie Ci odrobić straty.

10. Zanim dokonasz decyzji inwestycyjnej lepiej dobrze ją przemyśl. Pamiętaj aby poświęcać tyle samo czasu na decyzję o kupnie jak i o sprzedaży akcji.

11. Pamiętaj o optymalizowaniu podatku. Oczywiście musisz go zapłacić, ale nie pozwól aby zjadł wszystkie Twoje zyski!

12. Jeśli nie rozumiesz na czym polega instrument w który masz zainwestować, albo w ogóle nie znasz się na branży w której działa spółka w którą inwestujesz, lepiej nie angażuj w to swoich pieniędzy.

13. Nigdy nie bój się robić czegoś odwrotnego niż tłum. W końcu w ostatnim kryzysie najlepiej wyszli Ci którzy wyszli z funduszy i giełdy, gdy zaczęły na nią wchodzić ‘babcie’ mamione wysokim zyskiem.

14. Uważaj na oferty specjalne polegające na kupnie czegoś tylko w określonym czasie! Lepiej kupić zyskowną akcję po wyższej cenie, niż stracić na tej kupionej taniej.

15. Ostrożnie podchodź do wszystkich rekomendacji. Szczególnie w Polsce nikt nie ponosi za nie odpowiedzialności, więc pamiętaj że decyzję musisz podjąć sam.

16. Pamiętaj że giełda nie rośnie w nieskończoność, dlatego nie daj się ponieść euforii tłumu zachęconego dotychczasowymi zyskami!

17. Jeśli coś wygląda zbyt pięknie aby było prawdziwe, najprawdopodobniej prawdziwe nie jest. "Nie ma darmowych obiadów".

czwartek, 19 marca 2009

Dzień trzech wiedźm - uważaj!

Jutro (w piątek) mamy na giełdzie dzień trzech wiedźm (triple witching day), gdyż jak zawsze na koniec trzeciego tygodnia, trzeciego miesiąca kwartału następuje dzień kiedy wygasają równocześnie kontrakty terminowe na indeksy akcji, opcje na indeksy oraz opcje na poszczególne akcje.

Sytuacja ta wiąże się zazwyczaj ze zwiększoną zmiennością rynku, gdyż oczywiście Ci którzy mają otwarte pozycje na wymienionych instrumentach pochodnych próbują przechylić szalę szczęścia na swoją stronę i zwiększyć swoje zyski, poprzez korzystne dla nich rozliczenie ceny. Jeśli jest to nie możliwe to próbują zrolować pozycję, czyli zamienić serię instrumentu na następną i przedłużyć okres rozliczenia i zamknięcia pozycji. W związku z tym kluczowa staje się ostatnia godzina notowań nazywana godziną cudów, gdzie wszystko może się wydarzyć.

Czemu Ci o tym piszę? Wydaje mi się, że wszyscy zapomnieli już jak w poprzedni dzień trzech wiedźm w grudniu KNF alarmował o możliwych spadkach na giełdzie. Okazało się bowiem, że pewna instytucja zagraniczna może chcieć manipulować kursami na polskiej giełdzie i w ten sposób zrealizować spore zyski, dzięki drenażowi naszego rynku.

Przez ten cały kryzys wszyscy chyba już o tym zapomnieli, a przecież głośno było wtedy, że instytucja ta po prostu zrolowała pozycję. Jeśli zatem planujesz jutro coś zadziałać na giełdzie – lepiej uważaj!! Może się okazać, że znów będziemy świadkami ‘cudofixu’.

A aby się odprężyć proponuję obejrzyj filmik o chocolatemanie :-) Pozdrawiam Panią od gołębi ;-) Jej dzień trzech wiedź pewnie nie grozi :D

poniedziałek, 16 marca 2009

Czy Banki zakręcą kurek z kredytami?

Ostatnio obiegła Polskę informacja, że Kredyt Bank chce segregować klientów i ma zamiar ograniczyć kredytowanie firm. Czy inne banki postąpią tak samo? Co to dla nas oznacza? Jest się o co martwić!

Do prasy wyciekła notatka dyrektora pionu korporacyjnego Kredyt Banku, która nakazywała pracownikom dokonanie przeglądu portfela klientów. Tym których zaangażowanie kredytowe jest większe niż 50% przychodów bank zamrozi kredytowanie. Oznacza to de facto zakręcenie kurka z kredytem sporej części dużych firm i zablokowanie inwestycji. Powstało pytanie, czy zagraniczne centrale banków wpływają na polską politykę kredytową i przez to odbijają sobie swoje straty na polskich spółkach-córkach. Nie oszukujmy się! Naiwny byłby ten, kto sądziłby że tak nie jest. Wiąże się to głównie z obawą o nadmierną koncentrację należności (kredytów). W końcu jeden kredyt dla dużej firmy to czasem nawet kilkadziesiąt, czy kilkaset kredytów dla osób fizycznych. Jednym słowem, gdy przewróci się jedna korporacja to trzeba będzie robić wielkie rezerwy na jeden kredyt. A przecież można rozdrobnić ten kredyt na małe kwoty i zdywersyfikować ryzyko. Nie mówię już o tym, że zazwyczaj kredyty konsumpcyjne są po prostu o wiele droższe niż ich korporacyjne odpowiedniki.

Ale co to dla nas oznacza? Mniejsze kredytowanie gospodarki, to mniej miejsc pracy i jeszcze większe pogłębienie się kryzysu. Jeśli firmy stracą dostęp do kredytu, to będą musiały ograniczać skalę swojej działalności i zaczną zwalniać personel. I tu okazuje się, że jesteśmy w zamkniętym kole. Więcej bezrobotnych to mniejsza konsumpcja, a mniejsza konsumpcja to mniejsza skłonność do kredytu wśród ludności, czyli mniej udzielonych kredytów konsumpcyjnych. Może się zatem okazać, że banki przykręcając kurek kredytowy dużym firmom same kręcą na siebie bicz, gdyż doprowadzi to tylko do pogłębienia się kryzysu i w ostateczności przecież spadku ich zysku.

Co moim zdaniem należałoby robić? Prezes BZ WBK mówi o tym, że potrzebne są gwarancje kredytów dla firm udzielane przez BGK lub Regionalne Fundusze Doręczeniowe. Pozwoliłoby to bankom na tworzenie mniejszych rezerw. Na razie jednak nie widać żadnych zmian w tym kierunku. Moim zdaniem powinien się w to włączyć Rząd z NBP. Mogliby wzorem swoich zachodnich odpowiedników pomagać tylko tym bankom, które nie zmniejszą swojego kredytowania. Przykładowo transakcje Repo, które banki zawierają teraz bardzo chętnie mogłby by być obwarowane założeniem, że min. połowę otrzymanych w ten sposób środków bank przeznaczy na nowe kredyty. Ale czy w tym naszym kraju ktoś o tym myśli? Wątpię.

czwartek, 12 marca 2009

Brzechwa dla biznesu

Dzisiaj będzie na wesoło. Postanowiłem zamieścić na blogu wierszyk - przeróbkę Pana Hilarego Brzechwy. Dostałem go na maila i chylę czoło przed tym, kto to wymyślił. Ja uśmiałem się niesamowicie, a więc zamieszczam i dla Was!







Biega,krzyczy pan Hilary:
"Gdzie podziały się dolary!?"
Bowiem z racji stanowiska,
Musi dbać, by koncern zyskał.

A tymczasem forsy rzeka,
Gdzieś na boki mu wycieka.
Szuka zatem oszczędności,
W Dystrybucji, w Księgowości.

Budżet obciął już Ha-eR-om,
Normy zwiększa Presellerom.
Skraca produkcyjne linie,
Zwęża ściany w magazynie.

Likwiduje Dział Vendingu,
Tnie etaty w Marketingu.
Co się da centralizuje
Albo też outsoursinguje.

Już zamykać chce depoty,
Już sprzedawać chce pół floty,
Nagle - spojrzał do lusterka,
Nie chce wierzyć, znowu zerka,

I już wie, że zyski zżera
Jego pensja menadżera!

niedziela, 8 marca 2009

50 najbezpieczniejszych banków na świecie

Magazyn Global Finance opublikował listę pięćdziesięciu najbezpieczniejszych ich zdaniem banków na świecie. Kryterium klasyfikacji było porównanie długoterminowych ratingów kredytowych oraz wielkości aktywów 500 największych banków świata. Pod uwagę brane były ratingi przyznane przez Standard & Poor’s, Fitch i Moody’s – czyli wiodące agencje ratingowe.






Co ja sądzę o takim rankingu? Moim zdaniem jest mało miarodajny. Przy tak zmiennym rynku nie ufałbym rankingom opartym na historycznych ocenach. Dodatkowo w moim przekonaniu niewiele osób z takich firm potrafi i chce znaleźć trupy czyhające w bilansach banków. Nie oszukujmy się – agencja ratingowa dostaje pieniądze za przeprowadzoną przez siebie ocenę, a więc zależy jej aby klient był zadowolony i wrócił ponownie. A jak coś się wydarzy zawsze będzie można powiedzieć, że to było nieoczekiwane i nie można było tego przewidzieć.

Oczywiście nie ma tutaj żadnego czysto polskiego banku, gdyż są one zbyt małe. Można zleźć kilka zagranicznych central banków operujących w Polsce. Na dzisiaj nikt nie przedstawił tego typu raportu dotyczącego banków w Polsce.

Nie trzymając Cię w niepewności już piszę, że najbezpieczniejszym bankiem na świecie jest niemiecki KfW (jego właścicielem jest w 80% niemiecki rząd, a resztę posiadają poszczególne landy). Z instytucji działających w Polsce wymieniono (na odpowiednich pozycjach):

5. Rabobank z Holandii (właściciel Rabobank Polska i akcjonariusz w BGŻ)
8. BNP Paribas z Francji (właściciel BNP Paribas Polska i być może niedługo Fortis Bank)
9. Banco Santander z Hiszpanii (właściciel Santander Consumer Bank)
19. HSBC z Wielkiej Brytanii (właściciel HSBC Polska)
20. Credit Agricole z Francji (właściciel Lukas Banku)
22. Nordea Bank ze Szwecji
25. Svenska Handelsbanken ze Szwecji (właściciel Handelsbanken Polska)
30. Deutsche Bank z Niemiec
31. Societe Generale z Francji (właściciel Eurobanku)
34. DnB NOR z Nowegii (współwłaściciel DnB NORD Polska)

Pełna lista najbezpieczniejszych banków dostępna jest tutaj.

Swoją drogą ciekawe co na temat bezpieczeństwa Deutsche Banku powiedzieli by Ci którym zawieszono niedawno na kilka dni możliwość wpłat i wypłat z ich funduszu DWS bo nie potrafił się on doliczyć wyceny jednostki. Okazało się że zainwestowali w jakieś irlandzkie papiery, które mocno straciły na wartości i w jeden dzień wycena DWSu spadła o 12%!!

czwartek, 5 marca 2009

Najlepsze i najwyżej oprocentowane lokaty – aktualizacja

Minął już jakiś czas od ostatniego wpisu o najwyżej oprocentowanych lokatach i kontach oszczędnościowych. Sytuacja na rynku się mocno zmieniła, więc postanowiłem odświeżyć temat i zaktualizować listę. Okazuje się, że nastąpiły pewne przetasowania w stawce i na prawdę dobrych ofert jest tylko kilka. EDIT: 2009-03-09 Warunki się znów zmieniły więc aktualizuję ponownie.



1. Lokata 7-dniowa w Eurobanku. Jest oprocentowana na 6% i nie trzeba zamrażać pieniędzy na długo. Aby ją założyć potrzebny jest dostęp do Internetu, ale ich konto online jest bezpłatne, więc nie powinno być problemów. Jedyny minus to, że jej oprocentowanie jest zmienne, więc może zmienić się w każdym momencie.

2. Konto oszczędnościowe w Eurobanku. Nadal można z niego wyciągnąć 6,06%, a w sumie można mieć aż 5 takich kont!

3. Lokaty trzy i sześciomiesięczna w Open Finance (Noble Bank). Dają 6% i można je założyć całkowicie przez internet bez odwiedzania oddziału. Potwierdzenie otwarcia przyjdzie do nas pocztą, a po zakończeniu lokaty środki powinny wrócić na wskazane podczas zakładania konto. Jeśli chcesz zamrozić środki na dłużej to lokata roczna jest na 7%.

I tu moim zdaniem lista hitów powinna się zakończyć, bo reszta ofert dość marna niestety.

4. Alior obniżył oprocentowanie lokaty nocnej do 9% przez co można z niego wyciągnąć 4,5% na czysto czyli jak na lokacie 5,74%. Plusem jest kwota zwolniona z podatku Belki bo aż do 20 000 zł.

5. Nie błyszczy już Killer Pocztowego. Okazuje się, że obsługiwali ten produkt ręcznie i zainteresowanie mieli takie, że nie wyrabiali. Dlatego obniżyli oprocentowanie na 7% i podnieśli kwotę minimalna lokaty na 2 000 zł. W tych warunkach optymalne są lokaty po 3 900 zł na 10 dni z oprocentowaniem na rękę 6,06%.

6. Ostatnio trochę wychylił się ING i na lokacie trzymiesięcznej daje 6%. Kwota minimalna to 1000 zł, ale optymalnie będzie założyć tą lokatę na 1 300 zł i wtedy oprocentowanie na rękę wychodzi 5,09%.

Jak widać trzeba się trochę nagimnastykować, żeby dostać dobre oprocentowanie i minioną już wojnę depozytową można wspominać tylko z łezką w oku. Pamiętaj, że od lokat pobierany jest podatek Belki, ale czasem da się go ominąć.

poniedziałek, 2 marca 2009

Kryzys? A kto to taki?

Ostatnio coraz częściej słyszę pytania: Słuchaj to jest ten kryzys czy go nie ma? Ludzie na razie słyszą o kryzysie głównie w telewizji, ale nie wielu go doświadczyło na własnej skórze.

Coraz częściej słychać głosy, że ten cały kryzys to tylko wymówka, by firmy mogły zmniejszyć zatrudnienie i pensje, a z tych, którzy nadal pracują wycisnąć ile się da. Kryzys jest ponoć tylko powodem podwyżek cen i obniżek pensji. Zastanów się, czy Ciebie dotknął kryzys?

Zniecierpliwionym już piszę, że na pytanie czy mamy kryzys odpowiadam – oczywiście, że tak! Trzeba sobie tylko odpowiedzieć w jakich sektorach gospodarki ten kryzys już się objawił. Na pewno w szeroko pojętych finansach i bankowości. Giełda spada, ceny nieruchomości spadają, więc całe koło napędowe ostatniego wzrostu pęka. Pęka bańka napompowana przez tani i ogólnie dostępny pieniądz. Wracamy do czasów, gdy kredyt w banku dostawali tylko Ci, których było na niego stać. Jak ktoś żartobliwie kiedyś powiedział – najpierw trzeba bankowi udowodnić, że właściwie to ten kredyt jest nam nie potrzebny a dopiero potem możemy go tak naprawdę dostać. Dodatkowo pazerność niektórych ludzi spowodowała, że powstała też druga bańka związana ze spekulacją walutą i opcjami.

Możesz pomyśleć – skoro banki narozrabiały, to niech sobie teraz same wypiją piwo które naważyły! Masz na pewno sporo racji, ale … Jeśli banki nie będą udzielały kredytów to znacząco spadnie liczba inwestycji, a co za tym idzie będzie mniej miejsc pracy. Mniej dostępnego kredytu to mniejsza konsumpcja, która napędza wzrost gospodarczy. Trzeba w takim razie na tyle mądrej polityki rządu, aby zapewnić firmom finansowanie. Nie zapewni tego zwykłe przekazanie pieniędzy bankom, bo te wykorzystają je tak, aby zarobić jak najwięcej i jak najmniej stracić. Inaczej kryzys ze sfery finansowej rozleje się na sferę realną (co już się powoli dzieje) i wtedy będzie naprawdę kiepsko.

Moim zdaniem najlepsze byłoby uruchomienie robót publicznych, głównie w zakresie infrastruktury. Jeszcze niedawno łapaliśmy się za głowę ile kosztuje wybudowanie jednego kilometra autostrady. Może budujmy je teraz gdy jest taniej ? Wybierajmy do tego polskie a nie niemieckie firmy i dzięki temu twórzmy dobrobyt w naszym kraju. Niby proste, ale… pewnie wyjdzie jak zwykle.

Powstaje jeszcze pytanie, czy to że ciągle słyszymy o kryzysie w telewizji i czytamy w gazetach nie powoduje, że nakręcamy jego spiralę. Być może Ci którzy pytają mnie czy jest kryzys ale na razie go nie odczuwają ograniczają konsumpcję, a przez to powodują, że kryzys staje się realny? Może to taka samospełniająca się przepowiednia? Przecież Ci wszyscy dziennikarze będą mówić o czymkolwiek byle tylko pozwolić im mówić, bo to ich praca. Jak czasem czytam jakieś artykuły o kryzysie to głowa boli, bo widać że piszą je ludzie którzy w ogóle nie mają o tym pojęcia.

Życzę nam wszystkim, aby żaden kryzys nas nie dotknął! Teraz będzie już tylko lepiej!! Niech to będzie nasza wspólna przepowiednia!!! Pamiętaj, że kupując polskie produkty dajesz pracę !

PS. Zdjęcie pochodzi z serwisu pomponik.pl a jego autorem jest Andrzej Szilagyi z agencji MWMedia. Jak tylko je zobaczyłem to nie mogłem się powstrzymać żeby go niedać na stronę :-)